Mecz Niemców na Euro pilnie przerwany! Zrobiło się niebezpiecznie

Niewiarygodne sceny mają miejsce podczas spotkania 1/8 finału Euro 2024 pomiędzy Niemcami a Danią. Tuż nad stadionem Signal Iduna Park rozpoczęła się niedawno potężna burza, która spowodowała przerwanie meczu. - Trzeba przeczekać, bo zrobiło się niebezpiecznie - przekazał Jakub Seweryn ze Sport.pl. Obrazki są wyjątkowo przerażające, gdyż poza ulewnym deszczem z nieba zaczęły strzelać pioruny. "To przypomina straszny film" - czytamy na portalu X.

Reprezentacja Niemiec była dużym faworytem meczu z Danią i już w 4. minucie mogła wyjść na prowadzenie. Do bramki po rzucie rożnym trafił Nico Schlotterbeck, ale sędzia odgwizdał jednak wcześniej przewinienie. Mimo to piłkarze Juliana Nagelsmanna natarczywie atakowi bramkę rywali, a w 15 minut oddali aż cztery celne strzały. Kapitalnie radził sobie jednak Kasper Schmeichel, który wyrastał na bohatera spotkania.

Zobacz wideo Lewandowski, Piszczek, Kuba czy Ebi? Dortmund zdecydował

Niewiarygodne sceny na Signal Iduna Park. Sędzia przerwał mecz Niemcy - Dania

Dokładnie w 35. minucie arbiter Michael Oliver postanowił przerwać to spotkanie. Powód? Warunki atmosferyczne na Signal Iduna Park. I nie ma co mówić o rzęsistych opadach deszczu, a o potężnej burzy, która nawiedziła Dortmund. "Trzeba przeczekać, bo zrobiło się niebezpiecznie" - zauważył na X Jakub Seweryn ze Sport.pl.

Do sieci błyskawicznie trafiły obrazki strzelających piorunów, które niepokoją kibiców przed telewizorami, a co dopiero piłkarzy oraz kibiców na stadionie. Trudno sobie wyobrazić, by widowisko mogło utrzymać poziom, kiedy zawodnicy muszą się obawiać o własne bezpieczeństwo. Tym samym nie ma wątpliwości, że angielski sędzia podjął dobrą decyzję.

"Dantejskie sceny na stadionie", "to przypomina straszny film, w którym zaraz ma się wydarzyć coś złego", "całe szczęście, że sędzia przerwał to spotkanie, tu chodzi o zdrowie i życie ludzi" - można przeczytać komentarze użytkowników na portalu X. Mimo wszystko niektórych duńskich fanów zdecydowanie poniosło, gdyż zechcieli wykorzystać spływającą z dachu wodę, by wciąć... nietypowy prysznic. Nie widać było po nich, że odczuwali strach, a wręcz przeciwnie - kapitalnie się bawili.

Po kilkunastominutowej przerwie obie drużyny opuściły szatnie i dokończyły pierwszą odsłonę. Tuż po rozpoczęciu drugiej w 48. minucie Duńczycy objęli prowadzenie. Po sprytnie wykonanym rzucie wolnym zamieszanie w polu karnym przytomnie wykorzystał Andersen i umieścił piłkę w siatce. Sędzia po konsultacji z wozem VAR odgwizdał jednak spalonego. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.