W meczach pierwszej kolejki fazy grupowej Chorwaci i Albańczycy nie zdobyli punktów. Ci pierwsi gładko przegrali z Hiszpanią (0:3). Drudzy - choć zdobyli najszybszego gola w historii mistrzostw - musieli uznać wyższość Włochów (1:2).
Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli Albańczycy, którzy w 11. minucie objęli prowadzenie. Dominika Livakovicia pokonał Qazim Laci. Zespół Sylvinho długo dobrze bronił dostępu do swojej bramki, ale w 74. i 76. minucie Thomas Strakosha musiał wyjmować piłkę z siatki.
Najpierw po strzale Andreja Kramaricia, a następnie po pechowym, samobójczym trafieniu Klausa Gjasuli. Ten sam Gjasula, już w doliczonym czasie gry, odkupił winy i doprowadził do wyrównania. Remis nie urządza żadnej ze stron, ale jednocześnie pozwala zachować cień nadziei na awans do fazy pucharowej.
Choć spotkanie było niezwykle emocjonujące, to po jego zakończeniu mówi się nie tylko o golach i innych boiskowych wydarzeniach. Serbski portal kurir.rs wprost pisze o skandalu. "W trakcie drugiej połowy meczu Chorwacji z Albanią z trybun rozległy się skandowania 'Zabić Serba" - czytamy. Faktycznie, w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, potwierdzające te słowa.
Według doniesień wspomnianego źródła skandaliczne skandowanie miało być udziałem fanów obu reprezentacji. "Kibice Chorwacji i Albanii okazywali wspólną nienawiść do Serbii dzień przed meczem oraz w dniu meczu: w mieście i poza stadionem i wydaje się, że na stadionie bez problemu się zrozumieli. Serbowie na wierzbach" - skandowali chorwaccy kibice.
To nie pierwszy przypadek kiedy dochodzi do napięć pomiędzy kibicami reprezentacji byłej Jugosławii. Nie wiadomo, czy wobec fanów zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Przypomnijmy, że Serbowie także uczestniczą w Euro 2024. W swoim pierwszy meczu przegrali z Anglią 0:1. Kolejne spotkanie rozegrają 20 czerwca o 15:00. Ich rywalem będzie Słowenia.