Przed meczem w kościele św. Józefa w Hamburgu odprawiona została msza w intencji polskich piłkarzy. "Wiara jest podstawą sukcesu" - głosił w homilii ksiądz Jerzy Kostorz, rzecznik etyki PZPN, co pięknie opisał na naszych łamach korespondenci Sport.pl Dominik Wardzichowski i Bartłomiej Kubiak.
Nie tylko tam modlono się za naszą reprezentację. W mojej parafii też. Podczas mszy na 10:30 ksiądz wikary w modlitwie wiernych też polecił kadrę Michała Probierza. Wypowiadając: "Wysłuchaj nas, Panie", miałem wtedy refleksję, że oto spełniły się słowa trenera kadry narodowej, który apelował, by cały naród stanął za kadrą.
I być może antykatolicy będą mieli prymitywną radochę, że Pan Bóg coś modlitwy nie wysłuchał, bo Polacy z Holandią w końcu przegrali. Ale tak naprawdę nie rozumieją, że nie o to chodzi.
Zawsze chodzi o wiarę. A tej naszej reprezentacji nie zabrakło. Ci, którzy wieszczyli reprezentacji Polski srogą klęskę, musieli przecierać oczy ze zdumienia. Polacy zagrali, jakby naprawdę wierzyli, że od Holandii nie są gorsi. Nie było murowania bramki i zanoszenia modłów, żeby tylko rywale nie strzelili. Przeciwnie — i Holandia, i Polska miała w tym meczu tyle okazji, że remis nie byłby — patrząc na przebieg meczu — sensacją.
Jest porażka. Cudu nie było. No cóż, jak mówią teolodzy: łaska bazuje na naturze, nawet Bóg nie przekracza ram, które sam na siebie i swoje stworzenie nałożył.
Polska przegrała, ale zyskała coś cennego — wiarę. Wiarę w siebie, że może zagrać dobry mecz nawet z zespołem teoretycznie dużo lepszym od siebie. Wiarę, że można zdobywać bramki i stwarzać sytuację do strzelenia gola bez Roberta Lewandowskiego. Wiarę odzyskali też kibice, że mają drużynę, za którą nie trzeba się wstydzić.
Przed Euro 2024 napisałem, że oczekiwania kibiców wobec Polski na Euro 2024 są o wiele mniejsze niż przed jakimkolwiek turniejem w ostatnich 50 latach. Nikt nie pompował balonika ani nie podbijał bębenka. Podstawowym marzeniem kibiców było, żeby drużyna się nie zbłaźniła i nie wywołała (tu razem z pezetpeenowskim działaczami) żadnej afery. Wydaje się, że to pierwsze Polacy meczem z Holandią już spełnili. Zrobili nawet więcej. Bo kibic, nawet jak się modli o sukces reprezentacji, to wcale nie pragnie cudu. Chce przede wszystkim odzyskać wiarę. Zawsze chodzi o wiarę.