Zatrważające zdarzenie przed finałem Euro. "Próbowali porwać osobę na wózku!"

Stadion Wembley zamienił się w pole walki, i nie chodzi o futbol. - Facet we fluorescencyjnej kurtce przejął dowodzenie i krzyknął autorytarnie: "Dalej! Wprowadźmy niepełnosprawnych" - relacjonują świadkowie. Okazało się, że nie był to nikt z ochroniarzy obiektu.

Zamieszki przed finałem Euro 2020 wymknęły się spod kontroli. Wcześniej informowaliśmy o tym, jak tłum demoluje bramki i bez kłopotu radzi sobie ze stewardami, a nagrania kibicowskich starć biły w sieci rekordy popularności. Jednym z poszkodowanych został Joe McIndoe, który porusza się na wózku.

Zobacz wideo Kibice wdarli się na finał Euro 2020

- Facet we fluorescencyjnej kurtce przejął dowodzenie i krzyknął autorytarnie: - Dobra, dalej! Wprowadźmy niepełnosprawnych. Czekają tu od pół godziny, musimy ich natychmiast wprowadzić. Drzwi się otworzyły, a on zaczął pchać wózek Joego w ich kierunku - relacjonuje Graham Hiley, wykładowca i świadek zdarzeń.

- Nagle zdałem sobie sprawę, że on wcale nie był stewardem. Był to kibic, który porwał wózek inwalidzki i próbował użyć go jako sposobu na dostanie się do środka. Próbowałem powiedzieć, że Joe jest ze mną, ale facet powiedział: "Nie, próbuję wprowadzić niepełnosprawnych. Wprowadźmy go do środka". Zepchnąłem go z drogi, a steward powiedział: "Gdybyś tego nie zrobił, wpuściłbym go". Próbowali porwać osobę niepełnosprawną na wózku inwalidzkim! - opowiada 61-letni Brytyjczyk.

Jak tuż po finale Euro 2020 pisał Kacper Sosnowski ze Sport.pl, bramki dla niepełnosprawnych były jednym ze sposobów, w jaki angielscy chuligani próbowali się dostać na stadion. - Podjeżdżasz do bramki, która otwiera się, jak wywołasz obsługę. Wjeżdżasz do klatki, która działa jak śluza. Jak drzwi za tobą się zamkną, otwierają się drzwi przed tobą - relacjonował wówczas jeżdżący na wózku Paul Robinson, kibic Hull i narodowej reprezentacji, który długo bezskutecznie próbował dostać się na Wembley. Śluzy dla niepełnosprawnych były bowiem zablokowane przez chuliganów, którzy widzieli tam łatwy sposób wejścia na obiekt. Robinson relacjonował też, że grupa kilkudziesięciu osób po minięciu pierwszej bramy śluzy utknęła w klatce i nie mogła przedrzeć się przed drugie drzwi, ale gdy osób przybyło, sforsowano również kolejne drzwi. Na oczach Robinsona przez wejście dla niepełnosprawnych przeszło jakieś 100 osób.

"Nie chcieli nas wpuścić. Co chwile wyrzucano kogoś na zewnątrz"

Podobną traumę przeszedł Graham Hiley wraz z rodziną. Jak opisuje "The Athletic", Hiley wybrał się na finał Euro 2020 wraz z synami Martinem i Timem oraz jego przyjacielem Joego. Ostatni dwaj poruszają się na wózkach, co chcieli wykorzystać angielscy fani.

- To było nieuniknione. Gdy ludzie bez biletów przedostali się do wewnątrz, bitwa była przegrana. Mój ojciec i brat próbowali ściągnąć mnie i Joego na ziemię, a stewardzi nie otwierali nam drzwi. Ilekroć drzwi się otwierały, zazwyczaj wyrzucali kogoś na zewnątrz - mówi Tim Hiley. 

Graham Hiley przyznaje, że w pewnym momencie musiał wyprowadzić syna i jego przyjaciela na zewnątrz ze względu na chaos, który zapanował na Wembley. - Zabraliśmy Joego i Tima chwilę przed tym, jak kibice dostali się do środka. Chuligani znokautowali kilku stewardów, wprost po nich przebiegając - dodał. Ostatecznie cała czwórka dostała się na stadion, choć tam czekały ich niemiłe niespodzianki, takie jak pijany tłum, przez który trudno było przejść z osobą na wózku. 

Atak angielskich fanów na Wembley poprzedziła cała masa skandalicznych zachowań. Na nagraniach udostępnionych w mediach widać, jak angielscy kibice spalili włoską flagę. Fani demolują miasto, odpalają race, a nawet biegają nago po ulicach. 

Czy koszmarnym finałem Anglicy zamknęli sobie drogę do najbliższych ważnych wydarzeń sportowych? - pytał w tekście Kacper Sosnowski. Londyn marzy bowiem o organizacji mistrzostw świata w 2030 r., ma też gościć u siebie finalistów Ligi Mistrzów w 2024 r.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.