Piłkarze reprezentacji Włoch po 53 latach znów sięgnęli po mistrzostwo Europy. W finałowym meczu rozegranym na Wembley pokonali po rzutach karnych 3:2 Anglików. W regulaminowym czasie i po dogrywce był remis 1:1 (gole zdobyli w 2. minucie Luke Shaw, a wyrównał w 67. Leonardo Bonucci).
W poniedziałek reprezentacja Włoch przejechała otwartym autobusem z napisem "Mistrzowie Europy" ulicami Rzymu. Oczywiście wśród tysięcy wiwatujących kibiców. Z piłkarzami, którzy trzymali puchar za triumf na Euro, jechał tenisista Matteo Berrettini, który znakomicie spisał się w Wimbledonie, gdzie przegrał dopiero w finale z Novakiem Djokoviciem. - Sprawiliście, że znaleźliśmy się w centrum Europy. Dziękuję wam, bo wasze sukcesy są nadzwyczajne. Dostarczyliście nam emocji, wzruszeń, radości. W pełni zasłużyliście na zwycięstwo i to nie tylko rzutami karnymi - mówił Mario Draghi, premier Włoch.
Tymczasem Matteo Piantedosi, prefekt Rzymu, przyznaje, że włoska parada otwartym autobusem nie była zatwierdzona przez lokalne władze. Włoski Związek Piłki Nożnej nie przestrzegał umów.
- W zeszły piątek zwołaliśmy komisję ds. porządku i bezpieczeństwa. Odmówiliśmy pozwolenia na świętowanie zwycięstwa Włoch w Mistrzostwach Europy w otwartym autobusie, ale porozumienie nie były przestrzegane - mówił Piantedosi dla włoskiego dzienniku "Corriere della Sera".
Dlaczego ostatecznie doszło do parady? - Włoskie władze niechętnie pozwoliły na rozpoczęcie parady, aby uniknąć jakichkolwiek zamieszek publicznych. Tysiące fanów pojawiło się, aby zobaczyć swoich nowych bohaterów narodowych - przyznaje Piantedosi.