Reprezentacja Anglii w niedzielę wystąpiła w pierwszym finale wielkiego turnieju od 55 lat. Nie udało jej się jednak zdobyć mistrzostwa Europy, gdyż po karnych lepsi okazali się Włosi (1:1, k. 3:2). Sam mecz został przyćmiony tym, co wydarzyło się przed meczem. Na ulicach Londynu doszło do rozrób, obscenicznych gestów i przyśpiewek, a zwieńczeniem było wdarcie się osób bez biletów na stadion.
Konsekwencją chaos wprowadzonego przez zachowanie angielskich kibiców były nieprzyjemne incydenty, w których poszkodowane było osoby postronne. Tak było w przypadku 17-letnego Jonathana Kobrina, który mimo ważnego biletu, nie mógł obejrzeć spotkania. Jak podaje "The Times", chłopiec został przypadkowo wyrzucony przez stewardów, którzy wzięli go za jednego z nielegalnie wdzierających się na Wembley.
- Widziałem mnóstwo ludzi ustawiających się w kolejce przy bramkach. Kilku policjantów było w pobliżu, ale nie za dużo. Byłem z moim przyjacielem. Miałem gotowy bilet. Nie widziałem, żeby ktoś stał za mną, ale jak tylko zeskanowałem bilet i zrobił się zielony, zostałem wepchnięty przez bramkę obrotową. Gdy tylko wyszedłem z drugiej strony, stewardzi złapali mnie za ramiona i wrzucili do tego pokoju po drugiej stronie i zostałem wyrzucony Myślałem, że zostanę aresztowany, a jedyne, co robiłem, to próbowałem dostać się na Wembley z ważnym biletem - wyjaśnił chłopak.
Ostatecznie chłopak nie został wpuszczony na mecz. To nie jedyne problemy, z jakimi musiał się mierzyć. Z powodu zamieszania zamknięta została Wembley Way, więc Jonathan musiał bocznymi uliczkami wrócić do samochodu siostry. Jak zdradził, nie czuł się wtedy bezpiecznie. 17-latek liczy, że otrzyma zwrot pieniędzy za bilety. - To było naprawdę przygnębiające - podsumował.