Bohater tragiczny Hiszpanów. Jeszcze niedawno nabito by go na pal. "Prezesie, nie wyszło"

Jakub Kręcidło
Gdy Luis Enrique wszedł do szatni reprezentacji Hiszpanii i zobaczył przybitych piłkarzy, włączył muzykę i powiedział im, że świat się nie skończył. - Musimy nauczyć nasze dzieciaki, że kluczem po porażkach jest jak najszybsze podniesienie się i wyciągnięcie wniosków - przekonywał selekcjoner, dzięki któremu Hiszpanie wracają do kraju z podniesionymi głowami i dzięki któremu więcej spokoju ma Alvaro Morata. Jeszcze kilka tygodni temu po zmarnowaniu karnego, zgodnie ze słowami samego selekcjonera, nabito by go na pal. Dziś, cisza. I wsparcie dla napastnika, bez którego La Roja nie miałaby szans na walkę o awans do finału.

Na poprzednich czterech turniejach mistrzostw Europy Hiszpania mierzyła się z Włochami. Każde z tych spotkań miało kolosalne znaczenie dla La Rojy. Triumf w karnych w ćwierćfinale na Euro 2008 był meczem założycielskim dla drużyny Luisa Aragonesa, która później sięgnęła po złoto i zapoczątkowała okres dominacji. Jego zwieńczeniem było fenomenalne zwycięstwo w finale Euro w Kijowie, gdy Italia przegrała aż 0:4, a Vicente del Bosque przyznał: "Nigdy wcześniej mój zespół nie grał tak dobrze". Euro 2016? Włosi w 1/8 finału wygrywają 2:0 i kończą erę del Bosque. Euro 2020? Kapitalny mecz, prawdopodobnie najlepszy na turnieju, zakończony porażką po serii rzutów karnych. A jedenastki marnowali Dani Olmo i Alvaro Morata, dwaj bohaterowie Hiszpanii z regulaminowego czasu gry. 

Zobacz wideo "Anglicy przez lata nie potrafili sobie dać rady z presją"

"Nie można zwalać winy na Alvaro Moratę. To on pozwolił nam marzyć" 

Dla napastnika Juventusu turniej był huśtawką emocji, drogą krzyżową. W meczu ze Szwecją (0:0) go wygwizdano, co spotkało się z ogólnonarodową debatą. W starciu z Polską (1:1) zdobył bramkę, ale zmarnował kilka okazji. Ze Słowacją (5:0) zmarnował karnego. Z Chorwacją był bohaterem, strzelając kluczowego gola w dogrywce (na 4:3, 5:3). Ze Szwajcarią (1:1) zagrał słabo. Z Włochami wszedł w drugiej połowie z ławki, zdobył bramkę doprowadzającą do dogrywki i karnych, aby na koniec zmarnować kluczową jedenastkę. – Karnego można strzelić, można zmarnować. Zdarza się. Nie można zwalać winy na Alvaro. To on pozwolił nam marzyć o awansie – podkreślał w Cadena SER prezes federacji Luis Rubiales, który wyjawił, iż Morata, oczekując na kontrolę antydopingową, powiedział mu tylko: – Prezesie, nie wyszło...

Po meczu z Polską Morata udzielił wywiadu radiu COPE, w którym odpowiadał krytykom. – Chciałbym, by ludzie postawili się na moim miejscu. By byli człowiekiem, który otrzymuje groźby, któremu życzy się śmierci dzieci – mówił napastnik Juventusu. Wielu zastanawiało się, czy słusznie wyznaczono go do wykonania czwartej jedenastki, ale Alvaro - jak potwierdził Luis Enrique - sam chciał strzelać. – Rozegrał świetny mecz – zachwalał go selekcjoner. Ale nie da się ukryć, że napastnik, mający drobne problemy fizyczne, w decydującym momencie zawiódł. Będzie niesamowicie ciekawym, jak ta zmarnowana jedenastka wpłynie na Moratę i na Hiszpanów, jako naród. Po meczu ze Szwecją i kibice, i dziennikarze przekonywali, że wydorośleli i że stara krytyka nie wróci. Sam Morata mówił, że był w stanie odłożyć telefon i że krytyka na niego nie wpływa. Ale czy rzeczywiście da się odciąć od wpływu mediów społecznościowych? Tym bardziej, że - jak przyznawał Alvaro - za jego występy krytykowany był nie tylko on, ale też jego rodzina? 

To pytanie, na które odpowiedź poznamy dopiero za kilka dni. Ale już teraz można dostrzec zmianę w mediach. Żaden z nagłówków na stronach internetowych największych dzienników nie nawiązuje do Moraty czy do zmarnowanego karnego. W pomeczowych rozmowach z piłkarzami czy selekcjonerem nazwisko napastnika Juventusu praktycznie nie padało. Do tego tematu Hiszpanie podchodzą ze zdecydowanie większym dystansem, na co wpływ miało agresywne podejście Luisa Enrique, który wojował z mediami i domagał się większego szacunku po meczu ze Szwajcarią, mówiąc np., że "gdyby to Morata zmarnował sytuacje Gerarda Moreno, to media nabiłyby go na pal". 

 

Sam Morata dodał zresztą wpis na Instagrama. "Ta grupa zasługiwała na więcej" – przyznał Alvaro, dodając: "Dziękuję wszystkm, którzy w nas wierzyli. Czasem piłka może być naprawdę brutalnym sportem". W komentarzach hejtu nie widać, a hasła "que malo eres" zastąpiły "que grande eres" (zamiast "jak słaby jesteś", "jak wielki jesteś").

Luis Enrique i dymisja? Dajcie spokój. "Po tym, co zobaczyłem, wierzę w ten projekt"

Hiszpanie wracają do domów, ale wracają z podniesionymi głowami. Kraj w końcu w nich wierzy. Przed startem Euro na Półwyspie Iberyjskim panował pesymizm. Padały hasła, że ta kadra jest niepewna. Że gra sinusoidalnie. Że jest piątym najmłodszym składem na Euro. Josep Pedrerol, prowadzący popularny program "El Chiringuito", domagał się nawet dymisji selekcjonera przed meczem ze Słowacją. Ale Lucho wierzył w siebie, wierzył w projekt i przekonał piłkarzy, by uwierzyli w to, że są jedną z najmocniejszych drużyn w stawce. – Byliśmy znacznie lepsi. Zabrakło nam skuteczności. Ale ta reprezentacja pokazała, że jest na dobrej drodze. Musimy być dumni z tego, co osiągnęliśmy – przekonywał Sergio Busquets.

Na mecz z Włochami Luis Enrique przygotował znakomity plan. Gra bez napastnika zaskoczyła Roberto Manciniego, którego zespół został zdominowany. – Kiedy przeważaliśmy, włoski statek nabierał wody. Nie wiedzieli, co robić – przekonywał Santiago Canizares, były golkiper Valencii czy Realu, a Alvaro Benito, były gracz Królewskich i ekspert radia Cadena SER, deklarował: – Kompletnie zneutralizowaliśmy Włochów. To był wielki mecz. Po tym, co zobaczyłem, muszę uwierzyć w ten projekt.

Hiszpanie odpadają z Euro, ale i tak są dumni. Luis Enrique przyznał reprezentacji dziewiątkę. "Ci chłopcy dadzą nam jeszcze wiele radości"

Jednym z najsłynniejszych zdań wypowiedzianych przez Luisa Enrique było: "Gdy znika ego pojawia się drużyna". Selekcjoner nie wziął na mistrzostwa najlepszych hiszpańskich piłkarzy. Zabrał tych najbardziej pasujących do jego wizji. Dzięki zero-jedynkowemu podejściu mógł albo zostać wielkim przegranym, albo bohaterem. Nawet mimo porażki wiemy, że pisana była mu ta druga rola. – Łatwiej jest przemawiać po zwycięstwach, ale ja jestem nieprawdopodobnie dumny z zespołu – podkreślał Luis Enrique, który ocenił występ Hiszpanów na Euro na dziewiątkę i zachwycał się grą Pedriego. – Widzieliście co robił ten osiemnastoletni chłopak? Nikt tak nie grał, nawet Andres Iniesta. Pedri był nieprawdopodobny! Fenomenalny! I będzie tylko lepszy! – przekonywał trener, mówiąc, że gdyby nie kontuzje, to na Euro bez wątpienia grałby inny młodzian z Barcelony, Ansu Fati.

Półfinał z Włochami był dla 51-latka powrotem na Wembley. To tam, jesienią 2018 roku, debiutował w roli trenera Hiszpanów. O tym, jak wielką rewolucję przeszedł jego zespół, świadczy fakt, że w obu jedenastkach był tylko Busquets! Hiszpanie mają nową falę młodych piłkarzy. To pokolenie piekielnie utalentowane, jedenastu graczy zdobywało medale młodzieżowych turniejów, ale też pokolenie potrzebujące lidera. Na boisku nie ma supergwiazdy pokroju Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego, ale na ławce ma jednego z najlepszych trenerów na świecie, który zbudował zespół przez duże "Z". – Luis Enrique na zawsze w mojej drużynie – pisał na Twitterze legendarny stoper Carles Puyol, a w hiszpańskich mediach znajdziemy mnóstwo tekstów z hasłem: "Dzięki Luisowi Enrique ponownie możemy być dumni".

Luis Enrique wszedł do szatni po porażce z Włochami, zobaczył smutne twarze i puścił muzykę

Dzieje się to nawet mimo tego, że na Euro 2020 Hiszpanie w regulaminowym czasie gry wygrali zaledwie raz (5:0 ze Słowacją). Dotarli do półfinału, co jest niespodziewanym wynikiem i dużym sukcesem, ale przerwali spektakularną serię pięciu kolejnych zwycięstw w półfinałach wielkich turniejów.  Ten nieustannie kwestionowany zespół na każdym kroku dawał jednak powody, by w niego wierzyć. I choć w niedzielę o złoto nie zagra, to trzeba będzie traktować go jako kandydata do triumfu na mundialu w Katarze. – Ci młodzi chłopcy dadzą nam jeszcze wiele radości – podkreślał Luis Rubiales, prezes federacji.

– Z porażek też można wyciągać pozytywne wnioski – to z kolei słowa Luisa Enrique. – W takich momentach uczysz się znacznie więcej niż przy zwycięstwach. Musimy nauczyć nasze dzieciaki, że kluczem po porażkach jest jak najszybsze podniesienie się i wyciągnięcie wniosków – dodał selekcjoner. Pierwszy krok wykonał sam. Gdy wszedł do szatni i zobaczył przybitych piłkarzy, puścił muzykę i kazał im podnieść głowy do góry. To dopiero pierwszy krok. – Po dziewięciu latach łażenia po pustyni mogę powiedzieć: "Hiszpania wróciła" – zadeklarował Lucho.

Więcej o: