Jeszcze dziewięć dni temu idea oklaskiwania i wielbienia Luisa Enrique Hiszpanom w głowach się nie mieściła. Wówczas sporo osób wręcz cieszyło się z porażek kadry i z utarcia nosa selekcjonerowi, który spolaryzował i tak podzielony kraj. Ale po dwóch świetnych meczach, 5:0 ze Słowacją i 5:3 z Chorwacją, La Roja odzyskała blask, a kibice odzyskali nadzieję. Dziś nikt na Półwyspie Iberyjskim nie ukrywa, że celem jest złoto, do którego pozostały zaledwie trzy kroki. Pierwszy La Roja wykonać ma dziś, w starciu z niżej notowaną Szwajcarią. W ewentualnych półfinale i finale zadanie byłoby znacznie trudniejsze, ale dla Hiszpanów rywal nie ma znaczenia. Bo wreszcie uwierzyli oni w siebie i w swoje możliwości.
Luisa Enrique i jego zespół łączy to, że na szacunek musieli zapracować. Mistrzostwa zaczynali od pytań i wątpliwości, które tylko urosły po kiepskich występach ze Szwecją (0:0) i Polską (1:1). Po tym drugim meczu niektórzy hiszpańscy eksperci zakładali klubowe koszulki, doszukiwali się "antimadridismo" Luisa Enrique (nie powołał ani jednego gracza Realu) i apelowali nawet do dymisji trenera. Ten krytykował prasę, nie ukrywał, że niektóre słowa mu się nie spodobały i dziś triumfuje. Krytyka zniknęła. Po meczu ze Słowacją każdy bał się ostrzejszych opinii. Po Chorwacji wróciła euforia.
Droga Hiszpanów do ćwierćfinału łatwa nie była. Ale wydaje się, że problemy scaliły zespół, kwestionowany na każdym kroku. Zgrupowanie zaczęło się od gwizdów na Wanda Metropolitano i La Cartuje, po drodze przydarzyło się jeszcze zakażenie koronawirusem u Sergio Busquetsa, była ogólnonarodowa afera ws. szczepień, była wojna z mediami czy debata o to, czy słusznie Luis Enrique powołał tylko 24, nie 26 piłkarzy. Nie wziął Iago Aspasa, Jesusa Navasa czy, przede wszystkim, Sergio Ramosa. Stworzył drużynę autorską i oczywistym było, że albo zostanie uznany za bohatera, albo za winnego klęski. Dziś jest bliżej tej pierwszej roli, bo u jego boku stoi nie tylko zespół, ale i kibice.
W momencie przygotowywania kadry na Euro, Luis Enrique nie miał wątpliwości, że kluczem będzie atmosfera. – Kiedy znika ego, pojawia się zespół – wypalił po meczu z Chorwacją. Jak pisał Jose Felix Diaz z dziennika "MARCA", Lucho był zdania, że do odniesienia sukcesu potrzebne są twarde, ostre decyzje. Po kiepskim sezonie w Realu odstrzelony został Sergio Ramos, którego poziom sportowy stał pod znakiem zapytania. Trener nie chciał, by wielki kapitan kwestionował jego decyzje. Pragnął być jedynym liderem reprezentacji i nim jest. Hiszpanie porównują reprezentację do kadry do lat 21, twierdząc, że opiera się ona na świetnej atmosferze wśród kumpli, a także na trenerze, który jest dla zawodników wzorem do naśladowania. I akurat pod tym względem na lepszego człowieka trafić nie mogli.
Luis Enrique zmodernizował reprezentację. Zdecydowanie odświeżył skład, przywożąc na Euro piątą najmłodszą kadrę. W trakcie Euro podejmował odważne decyzje. Wprowadzenie do jedenastki Cesara Azpilicuety czy Pablo Sarabii zdecydowanie odświeżyło grę zespołu, który w meczu z Chorwacją pokazał, że idealny nie jest. Dalej zdarzają mu się lepsze i gorsze momenty, dalej jest on wrażliwy w defensywie, dalej potrafi mieć problemy z wykańczaniem okazji, ale są rzeczy niepodlegające dyskusji. To styl, to ambicja i fakt, że to trener jest liderem tego projektu. Trener wie, czego chce. Gra agresywnie, znakomicie tłumaczy futbol i - jak przekonują Hiszpanie - jest szkoleniowcem, dla którego po prostu chce się grać. Nie bez powodu Pedri, Koke czy Alvaro Morata określają go za najlepszego, albo jednego z najlepszych trenerów, z którym przyszło im pracować. Jak podkreślał były kadrowicz Salva Ballesta, "Luis Enrique nawet z osła zrobi konia wyścigowego".
Dlatego też, choć Euro zaczęło się dla Hiszpanów od koszmaru, niewykluczone, że skończy się cudownie. La Roja po raz pierwszy od 2012 roku jest w najlepszej ósemce wielkiego turnieju. Koszmary kompromitacji z Brazylii (MŚ 2014, nie wyszli z grupy), Francji (Euro 2016, 0:2 z Włochami w 1/8) i Rosji (MŚ 2018, 1:1 i k. 3:4 z Rosją w 1/8) odeszły w niepamięć. Luis Enrique nigdy nie obiecywał tytułu, ale za każdym razem podkreślał, że ma jeden z najlepszych zespołów w Europie, który będzie walczyć o wszystko. I tak też się dzieje. Wiele osób oczekiwało, że w Sankt Petersburgu zmierzą się Francja z Chorwacją, tymczasem zagrają Hiszpania ze Szwajcarią i dla obu kadr będzie to mecz odkupienia – Hiszpanie wracają do Rosji po trzyletniej przerwie z kompletnie odmienioną kadrą, dla Helwetów mundial też był rozczarowaniem, bo w 1/8 finału nie sprostali Szwedom (0:1).
Euro dla Polski się już skończyło, ale nie dla polskich kibiców. Wejdź na muralnazywo.pl, napisz, komu kibicujesz, oceniaj mecze i typuj faworytów aż do samego finału, a my spośród przesłanych haseł każdego dnia wybierzemy najlepsze i umieścimy je na największym ekranie LED w Warszawie przy placu Unii Lubelskiej oraz na stronie muralnazywo.pl. Uwaga! Ekran aktualizujemy codziennie i nie możemy się doczekać tego, co wymyślicie.