To był symboliczny obrazek. Tuż po starciu z Francją – zakończonym karnymi i sensacyjnym wyrzuceniem mistrzów świata z turnieju – Granit Xhaka odbierał od UEFA statuetkę dla najlepszego piłkarza meczu. Ale nie świętował z drużyną, ani z kibicami na stadionie w Bukareszcie.
Pobiegł sam w zupełnie innym kierunku, do linii bocznej. Po chwili wpadł wprost w objęcia trenera. "Uścisk, który przypieczętował sukces naszej drużyny" – pisze szwajcarska prasa, a o Vladimirze Petkoviciu dodaje: "To prawdziwy bohater. Potrafił zjednoczyć piłkarzy o różnych charakterach i pochodzeniu".
To nie piłkarze, a 57-letni Bośniak, były pracownik Caritasu i trener bezrobotnych, jest na ustach Szwajcarii, w której - bez cienia przesady - panuje piłkarska euforia. "67-letnia klątwa przełamana. W szóstej próbie od 1954 r. kadra w końcu awansowała do ćwierćfinału. Ta szalona podróż wciąż trwa" - pisze prasa.
Żeby poznać historię Petkovicia, trzeba cofnąć się do 1987 r., gdy jako anonimowy piłkarz przyjechał po raz pierwszy do Szwajcarii, aby grać w drugoligowym zespole - FC Chur. Gdy wylądował na lotnisku w Zurych-Kloten, nie było wówczas choćby jednej osoby, która zwróciłaby na niego uwagę.
– Nikt na mnie nie czekał. Nie znałem języka. Na szczęście pomogli mi niektórzy Jugosłowianie, którzy wtedy tam pracowali. Poprosiłem ich o drobne, abym mógł zadzwonić. Czekałem godzinę lub dwie, zanim ktoś po mnie przyjechał. Po prostu byłem młodych chłopakiem z Sarajewa, bośniackim Chorwatem, który odpowiadał nie tylko za swoją rodzinę, ale także za rodziców mojej żony – wspomina Petković.
– Był za dobry, by grać w II lidze. Grał w piłkę, której jego koledzy z drużyny nie rozumieli. Zastanawiałem się, co on tutaj robi, właściwie powinien występować w National League A w najlepszym klubie – wspomina jego przyjaciel z tamtych czasów Germano de Gani. Petković już wówczas miał powściągliwy charakter. – Był spokojny i pełnił funkcję lidera – dodaje de Gani.
– Był analitykiem i strategiem, który kierował drużyną – opisuje Petkovicia jego kolejny kolega z czasów FC Chur Paul Friberg. – Był wzorem do naśladowania dla nas. I szefem na boisku – wspomina Andrea Beeli.
Petković osiadł w Szwajcarii na dobre. I choć wielkiej kariery nie zrobił – latami tułał się od klubu do klubu – to przez lata poznał kraj. – Musiałem dać się poznać, zaakceptować nowy świat, mieć szacunek, ale i być szanowanym – opowiada trener.
Zanim objął rolę selekcjonera, pracował w lokalnych klubach - AC Bellinzona, FC Lugano, Young Boys i FC Sion. Przez lata przesiąkał kulturą kraju, w którym są aż cztery oficjalne języki urzędowe, wiele dialektów, a także mnóstwo cudzoziemców i uchodźców, którzy przyjechali m.in. z Bałkanów czy też z Afryki.
W 2003 r. był już u siebie. W tym roku Petković złożył wniosek o przyznanie mu obywatelstwa Szwajcarii. – Jestem jednym z was. Jestem tu od ponad trzydziestu lat i jestem z tego dumny – mówił.
Jego horyzonty sięgają daleko poza futbol. Jeszcze w latach 90. był pracownikiem Caritasu, ćwiczył futbol z bezrobotnymi. – Jest mocno zaangażowany społecznie. Wygląda poważnie i ma również takie podejście. To imponuje młodym piłkarzom. Z jednej strony wzbudza respekt na tyle, że niektórzy wręcz boją się do niego podejść. Z drugiej - jeśli masz problem, możesz do niego zadzwonić w środku nocy, a on wskoczy do samochodu, aby udzielić ci pomocy. Jego piłkarze wiedzą o tym. Bieg Xhaki, który przytulił go po meczu z Francją, jest oznaką lojalności – tłumaczy analityk szwajcarskiej kadry Vaudois Vincent Cavin. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo Petković pracuje z kadrą od 2014 r. Z kadrowiczami jest już niemal jak rodzina.
Petković przed meczem z Francją był skupiony i pewny siebie, choć jeszcze kilka dni wcześniej media w kraju wylały na jego głowę wiadro pomyj. Po dwóch meczach Szwajcaria uciułała ledwie punkt i była krok od tego, by odpaść z turnieju.
– Próbowano zniszczyć tę drużynę – grzmiał Xhaka po wygranej z Turcją 3:1. Kapitan kadry też zebrał cięgi za "aferę fryzjerską", po tym jak wspólnie z Manuelem Akanjim poszli do fryzjera, by przefarbować się na blond. Dziś, tuż przed meczem z Hiszpanią o półfinał Euro, wydaje się to zamierzchłą przeszłością.
Dla Petkovicia będzie to 78. mecz w roli selekcjonera, choć możliwe, że zarazem jeden z ostatnich. Trener kadry ma ponoć propozycje pracy z Fenerbahce i Zenita. Smaczku dodaje fakt, że ćwierćfinał z Hiszpanią odbędzie się właśnie w Petersburgu. Bez względu na przyszłość, Petković już osiągnął wielki sukces.
Czy Szwajcaria znów sprawi niespodziankę i wyrzuci z turnieju kolejnego faworyta? Początek meczu o 18. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.