Czesi grzmią przed ćwierćfinałem Euro 2020. "To niewytłumaczalne"

- Przykro nam, że musimy grać w Baku, gdzie nie będziemy w stanie ściągnąć naszych fanów i naszych rodzin. To niewytłumaczalne - przekonuje Antonin Barak, reprezentant Czech.

Czesi ograli Holandię w ćwierćfinale Euro 2020, a mecz odbył się w Budapeszcie, gdzie były tłumy czeskich kibiców. Teraz drużyna Jaroslava Silhavy'ego, która ma bazę w czeskiej Pradze, szykuje się spotkania z Danią. Mecz ma się odbyć w Azerbejdżanie (Baku), gdzie - ze względu na sporą odległość - zabraknie raczej tłumów kibiców. 

Zobacz wideo Zidane za Deschampa?

- Przykro nam, że musimy grać w Baku, gdzie nie będziemy w stanie ściągnąć naszych fanów i naszych rodzin. To niewytłumaczalne. Nie mogę tego rozgryźć. Szkoda, że nie gramy w Kopenhadze, gdzie już jest część naszych kibiców. Z nimi byłby zupełnie inny mecz - przekonuje Antonin Barak, reprezentant Czech, któremu nie przeszkadzałoby nawet to, że Dania grałaby przy własnych kibicach.

I dodaje: - Kilka lat temu grałem w Baku, gdy wymęczyliśmy zwycięstwo 2:1 nad Azerbejdżanem. To był ciężki mecz. Podróż trwało długo. Pogoda też nie rozpieszczała. Ale teraz też nie będzie lekko. W fazie pucharowej każdy mecz może być twoim ostatnim. Musimy jak najlepiej dostosować się do warunków tu panujących, zwłaszcza że dla Danii będą takie same. Szkoda, że nie gramy w Budapeszcie, bo tam mam wielu znajomych. I cieszyłem się na ich wsparcie - mówi czeski piłkarz na łamach serwisu sport.ceskatelevize.cz.

Mecz Czechy - Dania odbędzie się w sobotę o 18:00. Zwycięzca tego starcia zagra w półfinale z Anglią lub Ukrainą (początek meczu o 21:00). Dzień wcześniej poznamy pierwszą parę półfinałową: utworzą ją zwycięzcy spotkań Szwajcaria - Hiszpania (18:00) i Belgia - Włochy (21:00).

Walia też grzmi. "Euro 2020 to żart. Absolutny koszmar"

- Ten format Euro to żart. Ale kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe - napisał na Instagramie Chris Gunter. Walijczycy po porażce z Danią w 1/8 finału (0:4) narzekają na pomysł UEFA, przez który Euro 2020 to "logistyczny koszmar". I trudno im się dziwić, bo Walia to jeden z zespołów, który podróżował najwięcej podczas fazy grupowej Euro 2020 - pierwsze dwa mecze rozegrała w Baku (stolicy Azerbejdżanu), a trzecie spotkanie w Rzymie z Włochami. Z wyliczeń "Marki" wynika, że to łącznie 7287 kilometrów, co plasuje Walię na 6. miejscu pod tym kątem - w fazie grupowej najdalej podróżowali Szwajcarzy (10012 km, z Baku do Rzymu i z powrotem do Baku), następnie Polacy (9457 km), Belgowie (9157 km), Szwedzi (8729 km) oraz Turcja (7971 km).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.