Reprezentacja Hiszpanii jest jedyną drużyną w historii mistrzostw Europy, która strzeliła co najmniej pięć goli w dwóch meczach z rzędu. Zespół Luisa Enrique fatalnie zaczął starcie z Chorwatami strzelając sobie gola samobójczego. Następnie odrobili straty, wyszli na dwubramkowe prowadzenie, które stracili w ciągu niespełna siedmiu minut i to między 85. a 92. minutą spotkania. Dopiero w dogrywce ostateczny wynik ustalili Alvaro Morata i Mikel Oyarzabal.
Festiwal bramek w Kopenhadze sprawił, że Hiszpanie i Chorwaci byli bliscy pobicia rekordu sprzed 60 lat. Więcej goli (9) strzelono tylko w półfinale mistrzostw Europy w 1960 roku. Wtedy Francja przegrała z Jugosławią 4:5. Warto dodać, że dla Hiszpanów awans do ćwierćfinałów jest niezwykle ważnym osiągnięciem.
"Choć brzmi to absurdalnie, Hiszpania zagra w pierwszym ćwierćfinale wielkiego turnieju od 2012 roku. Na co ich stać, cholera wie. Jak odpadną z Francją, dramatu nie będzie. Faworytem nie będą, ale nie ma co ich skreślać, tym bardziej przy zamieszaniu z kontuzjami w kadrze Francji" - przypomniał Jakub Kręcidło, dziennikarz Sport.pl.
Końcowy wynik zrobił wrażenie na wielu kibicach i ekspertach. "Po takim meczu przydałby się odpoczynek na poukładanie sobie tego w głowie. A tu 25 minut do następnego. Szalone Euro" - pisze dziennikarz newonce.sport Michał Trela. Komentator Canal+ Sport Tomasz Ćwiąkała podkreśla natomiast, że dzięki takim meczom "nie będzie problemu, że młodzi uciekają od piłki".
Alvaro Morata wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie w 100. minucie, pokonując Dominika Livakovicia strzałem z pola karnego. To drugie trafienie napastnika Juventusu na Euro 2020. Warto dodać, że Morata w sumie na mistrzostwach Europy zdobył pięć bramek i razem z Fernando Torresem jest najskuteczniejszym strzelcem w tych rozgrywkach.
"Morata z tym golem, Unai Simon z tą obroną w dogrywce. Przecież to nie jest mecz, to jest cholera całe życie" - podsumowuje końcówkę meczu Paweł Wilkowicz, dziennikarz Sport.pl. "Piękne, że to właśnie Alvaro, po tym hejcie, który się na niego wylał" - skomentował także Piotr Dumanowski, komentator Eleven Sports.
Euro dla Polski się już skończyło, ale nie dla polskich kibiców. Wejdź na muralnazywo.pl, napisz, komu kibicujesz, oceniaj mecze i typuj faworytów aż do samego finału, a my spośród przesłanych haseł każdego dnia wybierzemy najlepsze i umieścimy je na największym ekranie LED w Warszawie przy placu Unii Lubelskiej oraz na stronie muralnazywo.pl. Uwaga! Ekran aktualizujemy codziennie i nie możemy się doczekać tego, co wymyślicie.