Pierwsza tak wielka gwiazda Euro 2020. Już przebił Cruyffa, Robbena i Gullita

Jakub Balcerski
Denzel Dumfries swoje imię dostał po zdobywcy Oscara, Denzelu Washingtonie. Siedem lat temu jako osiemnastolatek zadebiutował dla reprezentacji Aruby, malutkiej wyspy wulkanicznej zależnej od Holandii. Zawziął się i mówił, że dostanie kiedyś powołanie właśnie od Holendrów. Wielu się z niego śmiało, a dziś jest ich bohaterem podczas mistrzostw Europy.

W 1990 roku Denzel Washington dostał Oscara za najlepszą rolę drugoplanową w filmie "Chwała". Jak podaje dziennik "The Times", sześć lat później to właśnie jego imieniem swojego syna nazwą państwo Dumfries, którzy uwielbiali aktora. W latach 60. przenieśli się z malutkiej wulkanicznej wyspy Aruba leżącej na północ od Wenezueli do Rotterdamu. To tam rodzi się Denzel Dumfries, a jego rodzice nie wiedzieli jeszcze, że fakt pochodzenia rodziny z Aruby będzie miał spory wpływ na życie ich syna. 

Zobacz wideo Włosi zachwycają na Euro 2020. "Ta reprezentacja jest najlepszą wizytówką włoskiego futbolu"

Grał dla Aruby i marzył o Holandii

Dumfries postanowił zostać piłkarzem. Jako junior się jednak nie wyróżniał - starczało na grę w amatorskich Smitshoek, Spartaan '20 i Barendrechcie. To w tym ostatnim został zauważony przez działaczy, którzy polecili go do reprezentacji Aruby. Wiedzieli o przeszłości jego rodziny i stwierdzili, że osiemnastoletni piłkarz może być dla niej ciekawym wzmocnieniem. 

I faktycznie, Dumfries zagrał dla Aruby w dwóch meczach, a przeciwko Guamowi strzelił nawet gola. Były to jednak spotkania towarzyskie, nieoficjalne. Zaliczenia oficjalnego debiutu w tamtejszej kadrze nie chciał sam Dumfries. Miał przed sobą wyraźny cel. - Chcę grać dla Holendrów - mówił, a inni się śmiali. Przecież nie rozwinął się tak szybko, jak inne młode gwiazdy holenderskiej kadry, a nikt nie mógł zagwarantować, że nagle wystrzeli z formą.

PSV zapłaciło za Dumfriesa 5,5 miliona euro i musiało wiedzieć, że dużo zyska. Inspirował się Kuytem, a uczył od van Bommela

Jednak po niezłym 2013 roku w barwach Barendrechtu, został wykupiony przez Spartę Rotterdam i mógł zadebiutować w drugiej lidze. To trener Aruby, Giovanni Franken pierwszy postawił go na prawej stronie defensywy, a Sparta zamierzała kontynuować ten kierunek rozwoju. Przełomowy był 2016 rok - wtedy awansował z klubem do Eredivisie i dostał nagrodę Złotego Byka, przyznawaną największemu talentowi rozgrywek w danym sezonie. Później przeniósł się jeszcze do Heerenveen, gdzie dalej ogrywał się na najwyższym poziomie rozgrywkowym i przekonał do siebie skautów PSV. W 2018 klub zapłacił za niego 5,5 miliona euro i od początku musiał wiedzieć, że dużo na nim zyska. 

Transfer do Eindhoven był kluczowym ruchem w karierze piłkarza. To właśnie tam najbardziej się rozwinął i stał się czołowym prawym obrońcą ligi. Grał bardzo ofensywnie - w zeszłym sezonie zdobył siedem bramek i był o jedną od wyrównania rekordu strzeleckiego defensorów Eredivisie w XXI wieku należącego Jana Vertonghena z 2012 roku. Inspirował się swoim idolem i legendą holenderskiej piłki, Dirkiem Kuytem, a w PSV strzelać uczył go inny wybitny reprezentant kraju, Mark van Bommel. Z nim połączyła go wyjątkowa, emocjonalna relacja. Tak wielka, że gdy szkoleniowca zwolniono, Dumfries nie mógł pozbierać się przez kilka dni. Jego następca, Roger Schmidt, tylko pomógł mu jednak w dalszym rozwoju łączenia roli wahadłowego ze wspomaganiem kolegów ze środka obrony bliżej bramki. 

"Wygląda na nieustraszonego"

PSV ukształtowało go na kompletnego bocznego obrońcę. "Wygląda na nieustraszonego i jednocześnie coraz częściej potrafi zachowywać spokój. Jest trochę jak Jose Angelino z RB Lipsk, choć czasem ma nawet lepsze wykończenie akcji od niego. Angelino jest czasem groźniejszy od niego z piłką przy nodze. Dumfries przesuwa grę do przodu, czasem dyryguje. Jest też bardzo solidny przy własnym polu karnym" - charakteryzowali zawodnika dziennikarze portalu ed.nl.

Po świetnym sezonie 2019/2020 Dumfries zmienił menedżera z nadzieją na transfer do czołowego klubu z zagranicznych lig. Mino Raiola doradził mu jednak pozostanie w PSV, choć miał być już bardzo blisko przejścia do Milanu. Agent wskazywał mu, że kluczowe dla jego sytuacji mogą być tegoroczne mistrzostwa Europy. I miał rację. 

Pierwsze powołanie do kadry Dumfries dostał trzy lata temu, jeszcze za Ronalda Koemana. Teraz, już za Franka de Boera, świetnie wkomponował się w system z trójką obrońców preferowany przez tego trenera. Przejścia na klasyczne dla holenderskiej piłki 4-3-3 przed Euro domagali się kibice, ale nie wiedzieli wtedy jak świetny plan z wykorzystaniem 25-latka wymyślił de Boer. 

Dumfries zawsze robi to samo, ale wciąż zaskakuje rywali. Był gwiazdą meczów z Ukrainą i Austrią

Od początku turnieju jest wszędzie, jeśli tylko akcja rozgrywana jest prawą stroną boiska. W obronie tuż przy zawodniku wchodzącym w pole karne, w dyrygowaniu grą w ataku, gdy piłkę trzeba przenieść ze skrzydła do środka, czy wbiegając w szesnastkę rywali - do strzału, do asysty, czy odciągnięcia obrońców. W obu dotychczasowych spotkaniach mistrzostw był zaangażowany w zdobycie każdej z bramek dla Holendrów - dogrywał kluczowe piłki, ale imponowało przede wszystkim to, jak ustawiał się, żeby dostać podanie na wolne pole. W wygranym 3:2 meczu z Ukrainą rozpoczął akcję, która dała bramkę Georginio Wijnalduma, zaliczył asystę przy trafieniu Wouta Weghorsta, a potem sam dołożył gola i został wybrany piłkarzem meczu. Zaskakiwał przeciwników, a niemalże zawsze robił to samo: kilka kroków w tył, wskazanie kierunku zagrania do kolegi i rozpędzenie się w stronę pola karnego. 

Dwa wyjścia na pozycje Denzela Dumfriesa w meczu Holandii z Ukrainą na Euro 2020. Po obu padły bramki
Dwa wyjścia na pozycje Denzela Dumfriesa w meczu Holandii z Ukrainą na Euro 2020. Po obu padły bramki Screen YouTube TVP Sport

W spotkaniu z Austrią, które zakończyło się wynikiem 2:0 dla Holendrów poza golem z 67. minuty warto zwrócić uwagę na jego dwa kluczowe wejścia po obu stronach boiska na początku meczu. Najpierw odebrał świetnie piłkę we własnym polu karnym, choć ryzykował faul i podyktowanie rzutu karnego. Zapobiegł bardzo groźnej akcji Austriaków, a później sam napędził akcję, dzięki której to Holendrom należał się rzut karny. Podał na skrzydło do Stefana de Vrija, który przewrócił się po czystym wślizgu rywala, a piłka, którą wybito spod nóg obrońcy Interu stała się bezpańska. Wystarczyło ją zagarnąć na skraju pola karnego, co udało się Davidowi Alabie, ale za daleko wypuścił sobie pilkę. Dumfries znalazł się obok niego zaledwie kilka sekund i został bezmyślnie sfaulowany przez nowego obrońcę Realu Madryt.

Denzel Dumfries (zaznaczony na czerwono) został sfaulowany przez Davida Alabę (zaznaczony na czerwono) w meczu Holandii z Austrią na Euro 2020
Denzel Dumfries (zaznaczony na czerwono) został sfaulowany przez Davida Alabę (zaznaczony na czerwono) w meczu Holandii z Austrią na Euro 2020 Screen YouTube TVP Sport

Podyktowany przez to rzut karny w jedenastej minucie pewnie wykorzystał Memphis Depay. Tak szybkie prowadzenie Holendrów bardzo ułatwiło im grę i kontrolowanie przebiegu spotkania.

Euro 2020 już ma jednego zwycięzcę. Dumfriesa chcą największe kluby

Dumfries stał się pierwszą tak wielką i niespodziewaną gwiazdą Euro 2020. Już jest wygranym tego turnieju. Po tak świetnych występach media nie przestają podawać nazw kolejnych klubów, które już zapisały sobie jego nazwisko na liście życzeń i są przekonane, że piłkarz będzie ich wielką bronią w kolejnym sezonie. W tym gronie są choćby Bayern, Barcelona, czy Everton. Do tej pory najbardziej prawdopodobną opcją wydawała się ta ostatnia, ale najnowsze informacje wskazują, że angielskiego klubu już nie stać na Holendra. 

Jest jeszcze ciekawa opcja odejścia z PSV do Interu Mediolan. Włoski klub ma opuścić Achraf Hakimi i Dumfries mógłby tam być jego naturalnym następcą. Mino Raiola zaciera ręce, a "Mister Dumfries", jak nazwał go francuski portal So Foot, pewnie wciąż patrzy i słucha tego wszystkiego z niedowierzaniem. Tylu goli na mistrzostwach Europy nigdy nie strzelili przecież nawet Arjen Robben, Johan Cruyff, czy Ruud Gullit. Więcej niż on na tym turnieju nie strzelił nikt - tyle samo mają choćby Cristiano Ronaldo, Ciro Immobile, czy Romelu Lukaku. Dumfries stara się podkreślać, że wciąż najbardziej interesuje go sukces zespołu, ale nie da się nie zauważyć uśmiechu zawodnika odbierającego nagrodę dla MVP meczu mistrzostw Europy, któremu spełniają się wielkie marzenia sprzed siedmiu lat. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.