W ostatni wtorek piłkarska reprezentacja Chin wywalczyła awans do III fazy eliminacji mistrzostw świata w Azji. Po zwycięskim meczu z Syrią 3:1 zawodnicy rozwinęli transparent ze słowami: "Dziękujemy kibicom. Dziękujemy naszym rodakom w ZEA. Dziękujemy wam, Sharjah". A wdzięczni kibice odśpiewali patriotyczną pieśń "Oda do ojczyzny" napisaną w 1950 r. na cześć nowo powstałej Chińskiej Republiki Ludowej.
Co prawda opis zakończenia turnieju w Sharjah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, brzmi dużo bardziej podniośle, niż rzeczywiście to wyglądało, biorąc pod uwagę, że oficjalnie mecz był bez publiczności. Ale propagandowy przekaz na pewno trafił do tych, co powinien. Sport, a piłka nożna przede wszystkim, idealnie nadaje się do wzmacniania nacjonalistycznego komunizmu, który panuje w Chinach.
Co prawda na boisku Chińczycy mogą się pochwalić sukcesami co najwyżej regionalnymi, ale tuż obok linii bocznej triumfują. Euro 2020 jest dla nich wyjątkową okazją.
Covid-19, geopolityka nie powstrzymały chińskich marek przed globalną ekspansją poprzez sponsoring
- z triumfem pisze Global Times, chiński brukowiec wydawany pod patronatem komunistycznej partii Chin. Dziennik masuje narodową dumę rodaków w kraju i za granicą pisząc, że ich ojczyzna jest jednym z najważniejszych źródeł sponsorów Euro 2020, a cztery firmy Hisense, Alipay, Vivo i TikTok reprezentują globalne ambicje chińskich marek. Gazeta nie wspomina o piątej marce – AntChain, która podpisała umowę z UEFA w dniu otwarcia Euro.
Nie da się ukryć. Wśród dwunastu sponsorów UEFA Chińczycy stanowią największą grupę. Po nich są Amerykanie z FedEx, Booking.com i Coca-Colą. Do tego dochodzą: niemiecki Volkswagen, rosyjski Gazprom, katarski Qatar Airways oraz holenderski Heineken i Takeaway.com. Jak widać, europejskie firmy są w mniejszości.
Europa strzela sobie samobója - pisze Stephen Khan w serwisie theconversation.com. Trudno o lepszy dowód, że europejski przemysł i myśl techniczna są w odwrocie. Nowoczesną myśl technologiczną w sprzęcie audio-wideo i AGD (Hisense), telefonii komórkowej (Vivo), płatnościach internetowych (Alipay) i mediach społecznościowych (TikTok), transakcji kryptowalutowych (AntChain) reprezentują podczas największego wydarzenia roku w Europie marki chińskie. Rozwijające się pod parasolem ochronnym chińskiego rządu lub należące w dużej części do państwa - jak Hisense – firmy budują nie tylko swoją markę, ale także wpływy polityczne Chin.
Profesor Simon Chadwick, który specjalizuje się w geopolitycznej ekonomii sportu, pisze, że Chiny przez sponsoring największych imprez piłkarskich, pragną nie tylko zglobalizowania swoich marek, ale również uzależniają od siebie piłkarskie organizacje, aby zdobyć w nich władzę i wpływać na ich decyzje. Chodzi na przykład o to, aby mistrzostwa świata w 2030 lub 2034 odbyły się w Chinach.
O tym jak bardzo chińska gospodarka połączona jest z interesami państwa, najdobitniej przekonała się NBA, gdy Daryl Morey wówczas menedżer generalny Houston Rocktes zamieścił na Twitterze obrazek zachęcający do popierania walki mieszkańców Hongkongu o niezależność. Choć wpis szybko został usunięty, a Morey przeprosił, Chińczycy zerwali nagle wszystkie formy współpracy z NBA. Odwołano zaplanowane w Chinach spotkania i trasy promocyjne, sponsorzy zerwali umowy, zawieszono transmisje z meczów. Najlepsza koszykarska liga świata straciła setki milionów dolarów.
Podczas Euro chińskie media też już rozkręciły jedną kampanię obrony dumy narodowej. Na szczęście na mniejszą skalę. Dziennikarzom w Kraju Środka podpadł Yannick Carrasco, belgijski piłkarz, który dwa sezony grał w lidze chińskiej. Podczas konferencji prasowej Belg miał powiedzieć: Jeśli tak jak ja od najmłodszych lat robisz to, co zawsze chciałeś, to jesteś przyzwyczajony, że masz kogoś, kto czyści twoje buty, przynosi świeże ubrania i podaje pata negra [szynka iberyjska – przyp. autor] na stół. Ale gdy pójdziesz tam, gdzie piłka nożna nie jest tak popularna, nagle musisz sobie sam czyścić buty, prać swoje ubrania i nawet nie ma restauracji, gdzie można dobrze zjeść. Chiny były dla mnie lekcją życia. Dorosłem. I uświadomiłem sobie, jakie mam szczęście, że jestem w Europie.
Zawodnik w 2020 r. wrócił na Stary Kontynent i gra teraz w Atletico Madryt.
Słowa Belga, choć jak pisze "South China Morning Post" z Hongkongu, nie ma pewności, czy Belg je rzeczywiście wypowiedział, odbiły się szerokim echem w Chinach. Yang Shanping, kolega Carrasco z klubu Dalian w Chinach napisał, że Belg "jest chory na umyśle". Dziennikarz Li Xuan napisał natomiast: "Może jesteś geniuszem w piłce nożnej, ale w życiu jesteś wielkim dzieciuchem. Uważasz, że każdy powinien ci służyć. Brak mi słów. To, czego powinieneś naprawdę nienawidzić i na to narzekać, to ty sam, który przyjechałeś do Chin tylko dla pieniędzy".
Kto wie, czy Carrasco nie spotka los Mesuta Oezila, który został usunięty z chińskiej edycji gry komputerowej Pro Evolution Soccer 2020 za wpis krytykujący chińskie władze.