Na Węgrzech dzień przed spotkaniem tamtejszej kadry na Euro 2020 z Portugalią odbyły się masowe protesty przeciwko nowemu prawu dotyczącego rozpowszechnianiu materiałów o osobach homoseksualnych i społeczności LGBTQ. We wtorek wprowadzono jednak je w życie. Poza osobami, którym nie podobają się nowe przepisy, jest jednak spore grono tych, które je popierają.
Na stadionie w stolicy Węgier pojawił się baner tych, którzy są za respektowaniem nowego prawa. Na jednej z trybun dobrze widoczny był napis "Anti-LMBTQ", który pojawiał się później w mediach społecznościowych. Transparent w światowych mediach piszących o sprawie nazwano "homofobicznym".
Na sytuację zareagowała organizacja FARE, która zajmuje się m.in. tropieniem dyskryminujących banerów na stadionach. Jej przedstawiciele złożyli raport do UEFY dotyczący transparentu na wtorkowym spotkaniu mistrzostw Europy. Skrytykowano w nim także gwizdy Węgrów skierowane do Irlandczyków, z którymi kadra grała w jednym z meczów towarzyskich przed turniejem i którzy uklęknęli we wsparciu dla akcji Black Lives Matter.
"To polityczne działania we wsparciu dla rządu, który właśnie zatwierdził prawo rozumiane jako marginalizujące społeczność LGBTQ. W tym przypadku pogląd w sprawie rządu i związku piłkarskiego są nie do odróżnienia. To świetnie pokazuje, w jakim miejscu są Węgry jako państwo. Nie powinien to być właściwy obrazek dla międzynarodowego turnieju" - mówiła Piara Powar, dyrektor FARE cytowana przez "The Guardian". Dziennik poinformował, że UEFA i węgierska federacja na razie nie skomentowały zdarzenia.