Boniek wskazał faworyta do złota Euro. "Polska z nim miałaby półfinał"

- Reprezentacja Polski na pewno jest silniejsza niż ta z 2018 roku - mówi Zbigniew Boniek, prezes PZPN i wiceprezes UEFA w rozmowie z "Wyborczą".

Zbigniew Boniek od reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy oczekuje przede wszystkim konkretów. - Jesteśmy Polską, wychodzimy na boisko z przekonaniem, że mamy dobrych piłkarzy, wygrywamy jeden-dwa mecze, awansujemy do fazy pucharowej. I tam staramy się o więcej. Prognozować tego etapu już nie ma sensu, bo w 1/8 finału można wpaść na Anglię czy Belgię, rozegrać najlepsze spotkanie od 10 lat, zremisować 3:3 i przegrać w rzutach karnych. Albo przegrać 3:4 w golu w 120. minucie. Czy wtedy ktoś by marudził, że średni wynik? Sport polega również na tym, że porażka bywa lepsza niż brzydkie zwycięstwo - mówi Zbigniew Boniek w rozmowie z "Wyborczą".

Zobacz wideo Kiedy Jan Bednarek będzie gotowy do gry? "Nie chcemy ryzykować"

Boniek: Nie słychać hałaśliwego wytwarzania presji 

Jak porówna obecną kadrę z poprzednimi, które grały w poprzednich wielkich turniejach? - Na pewno jest silniejsza niż ta z 2018 roku. Na mundial w Rosji zabraliśmy nazwiska, ale nie stały za nimi minuty rozegrane w klubach, nie było formy. Zaufaliśmy tym, którzy zasłużyli się na Euro dwa lata wcześniej. Gdyby Mączyński i Kamil Glik nie złapali kontuzji, gralibyśmy w prawie identycznym składzie. Drużyna nie była jednak gotowa fizycznie, a wtedy głowa też nie nadąża. My, Polacy, musimy biegać. Ilekroć w historii odnosiliśmy sukcesy, bieganie nam nie przeszkadzało, tylko nas bawiło. Teraz jest inaczej. Mamy kadrę z deficytami, ale również z atutami. Moc w bramce, klasowi zawodnicy w środku pola, gwiazda Lewandowskiego. Widzę grupę znacznie mocniejszą niż poprzednia. Jedziemy na Euro spokojni, dobrze przygotowani – przede wszystkim fizycznie. No i otacza nas cisza, nie słychać hałaśliwego wytwarzania presji - dodaje Boniek.

Nie jest on zadowolony z obecnej formuły mistrzostw Europy rozgrywanych aż w jedenastu krajach. -

– Taka formuła mogła się urodzić tylko w czasach optymizmu. I urodziła się w głowie Michela Platiniego. Moim zdaniem już wtedy nie miała sensu. Kiedy jednak mistrzostwa na całym kontynencie klepnięto, odwrót stał się bardzo trudny. W projekt zaangażowały się kraje, politycy, ktoś wybudował lub zmodernizował stadion, podpisano umowy. Turniej musi zawsze odbywać się w jednym kraju albo w dwóch krajach ościennych. Musi być jądro, miejsce, do którego przyjadą ludzie – żeby pobyć na mistrzostwach, a przy okazji pozwiedzać, zorganizować sobie piłkarskie wakacje. Niekoniecznie posiadając wstęp na każdy stadion. A co mamy teraz? Jak namówić do podążania za reprezentacją kibica ze Szwajcarii, który najpierw musiałby polecieć na mecz do Baku, stamtąd do Rzymu, potem wrócić do Baku, a na 1/8 finału do Londynu lub Glasgow? Nie rozumiem tej idei i zawsze mówiłem o tym szczerze - podkreśla Boniek.

Kto jest jego faworytem do złotego medalu? - Francja, bo ma N’Golo Kante. Piłkarza, który jest i defensywnym pomocnikiem, i rozgrywającym, który biega za trzech, a w 90. minucie ma w baku więcej paliwa niż w pierwszej. Gdybyśmy my go mieli, tobym powiedział, że wylądujemy w półfinale. A Francja ma jeszcze w kadrze 100 tys. innych świetnych piłkarzy. Kolejną grupę faworytów tworzą Włosi, Belgowie i Hiszpanie. W Anglików nie wierzę. Zbyt wielu grało pięć minut temu w finałach Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Kiedy mieli się zresetować, odzyskać energię i koncentrację - mówi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.