"Nie potrzebujemy Lewandowskiego". Anglicy o koszmarnej wpadce Legii Warszawa

Brytyjski magazyn "FourFourTwo" przypomina jedną z największych pomyłek transferowych Legii Warszawa. - Nie potrzebujemy Lewandowskiego. Mamy Mikela Arruabarrenę - mówił Mirosław Trzeciak, ówczesny dyrektor sportowy Legii.

Latem 2008 roku Mikel Arruabarrena trafił do Legii Warszawa. Transfer ten przeszedł do historii polskiego futbolu, tej niekorzystnej dla Legii, bo wówczas klub z Łazienkowskiej odrzucił możliwość zakontraktowania na stałe Roberta Lewandowskiego. - Nie potrzebujemy Lewandowskiego. Mamy Mikela Arruabarrenę! - stwierdził ówczesny dyrektor sportowy Legii, Mirosław Trzeciak.

Zobacz wideo Robert Lewandowski pobił rekord Gerda Muellera! "Historia dzieje się na naszych oczach" [ELEVEN SPORTS]

Młody napastnik odszedł do Lecha Poznań, gdzie rozbłysnął na tyle, że za 4,5 miliona euro sprowadziła go Borussia Dortmund. Arruabarrena wystąpił w sześciu meczach ligowych, w których ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Po półrocznym pobycie w stolicy Polski został wypożyczony do Eibaru, z którym kilka lat później awansował do Primera Division.

Tę historię przypomniał teraz brytyjski magazyn "FourFourTwo". - To nie było tak, że jak zobaczyliśmy Lewandowskiego, od razu powiedzieliśmy: Jasne, ten gość będzie strzelał gole w najlepszych klubach w Europie - mówi w artykule Damian Smyk, dziennikarz "Weszło". Angielscy dziennikarze piszą, że Franciszek Smuda, trener Lecha na początku stawiał Lewandowskiego w pomocy, a nie w ataku. Wątpił bowiem w warunki fizyczne Polaka.

- Lewandowski był inny i zmienił Lecha. W tamtych latach Lech Poznań był szaloną drużyną, z niezwykle ofensywnym stylem. Po przybyciu Lewandowskiego zespół zaczął grać skuteczniej i bardziej sensownie - dodaje Radosław Nawrot, dziennikarz "Interii".

Magazyn "FourFourTwo" wspomina również, jak Polacy reagowali na transfer Lewandowskiego do Bundesligi, choć napastnik miał oferty z Szachtara Donieck i Blackburn Rovers. Wiele dziennikarzy i kibiców wątpiło, czy poradzi sobie w Bundeslidze. Przypominają, że jeden portal opublikował nawet artykuł, w którym napisał, że Lewandowski spędzi kilka lat w rezerwie Borussii Dortmund, a potem wróci za darmo do Polski. - Jednak w umyśle Lewandowskiego nie było żadnych wątpliwości. Wyjeżdżał do Niemiec, by odnieść sukces - czytamy w artykule.

Dziennikarze przypomnieli też, że Ivan Djurdjević, który grał wówczas w Poznaniu z Lewandowskim, dał mu słownik polsko-niemiecki. Polak miał odpowiedzieć Serbowi: Nie martw się, szybko nie wrócę.

Robert Lewandowski dzięki bramce w ostatnim meczu tego sezonu Bundesligi przeciwko Augsburgowi dokonał czegoś, co do tej pory wydawało się niemalże niemożliwe. Pobił niewiarygodny rekord Gerda Muellera sprzed 49 lat i strzelił w jednym sezonie rozgrywek aż 41 goli.

Więcej o:
Copyright © Agora SA