Trenerzy o meczu Czechy - Holandia, czyli kto jest twardogłowym bubkiem?

Ile pieniędzy zażądałby pan od Dicka Advocaata, gdyby ten chciał pobrać lekcję ?jak prowadzić drużynę podczas ważnego meczu na wielkim turnieju"? - zapytał czeskiego trenera Karela Bruecknera jeden z holenderskich dziennikarzy.

Siwowłosy Brueckner nieudanie spróbował stłumić uśmiech i odchylił się w fotelu. - Pan Advocaat to według mnie (tu zawiesił głos, szukając słów)... dobry trener i dobry człowiek - powiedział powoli. Po chwili postanowił jednak przestać być dyplomatą, uśmiechnął się już z wyraźną satysfakcją i dodał rozbawiony: - Właściwie to mogę dziś powiedzieć, że wybaczam mu, iż nazwał mnie kiedyś twardogłowym bubkiem (tvardohlavy palićak). Że niby ja nigdy nie zmieniam opinii i nie mam pomysłów na zmianę losów spotkania. Dobrze, mogę przyjąć, że miał rację i rzeczywiście tak właśnie jest.

Przyciskany, żeby konkretniej skomentował błędy trenerskie swego przeciwnika, odmówił zdecydowanie . - Szczerze mówiąc, nie zwracałem uwagi, jak grają rywale, koncentrowałem się na mojej drużynie. W przerwie jeszcze raz poprosiłem chłopaków, żeby zagrali w swoim stylu. Zrobili to, a wtedy to, jak gra przeciwnik, zupełnie straciło na znaczeniu. Liczyła się tylko nasza gra.

Oczekując na pojawienie się Advocaata, holenderscy dziennikarze wrzeli. - Co za trenerski samobój! Zdjąć najlepszego zawodnika na boisku, zastępując go kolejnym pomocnikiem, po co! Jak można było? Ten trenerski nonsens zepchnął nas w otchłań - narzekał dziennikarz "De Telegraaf".

Advocaat, odcinając się to po niderlandzku, to po angielsku, odmówił przyznania się do błędu. - Zasłużyliśmy na lepszy wynik - powiedział, na co holenderscy dziennikarze aż parsknęli z irytacją.

- Zdjąłem Robbena, bo był kontuzjowany - tłumaczył. - Kontuzjowany? Nam mówił, że miał siły i czuł się zawiedziony, że schodzi - naciskali dziennikarze. - Mówię, że miał przewlekłą kontuzję w trakcie sezonu. To był jego pierwszy mecz od trzech miesięcy, dlatego zmieniłem go w 58. minucie - bronił się trener.

- Czemu, skoro już musiał pan zdjąć Robbena, nie wpuścił napastnika - van Hooijdonka albo Makaaya jak w spotkaniu z Niemcami? - dopytywali dziennikarze. - Wprowadziłem Bosvelta, bo chciałem ograniczyć Czechom swobodę w rozgrywaniu piłki. Nedved i Galasek mieli zbyt wiele miejsca w środku pola - wyjaśniał Advocaat. - Przecież i bez Robbena stworzyliśmy z pięć okazji strzeleckich, czy to moja wina, że piłkarze zmarnowali je wszystkie? Przegraliśmy, bo nie wykorzystaliśmy okazji. A zmarnowane szanse się mszczą. Pamiętajcie też, że kończyliśmy spotkanie w 10. Heitinga dostał czerwoną kartkę, bo jest młody, niedoświadczony i zapomniał, że jak masz już na koncie żółtą kartkę, musisz bardzo uważać. OK, biorę zmianę Robbena na swoją odpowiedzialność. Teraz pozostaje nam pokonać Łotwę i oczekiwać, że Czesi nie zlekceważą Niemców. Liczę, że Czesi pokażą profesjonalizm.

Copyright © Agora SA