Finał Euro 2016. Portugalia - Francja. Pepe wraca do gry

- Czuję się świetnie, jestem w pełni zdrowy i trener może mnie wystawić w niedzielnym finale - powiedział Pepe. - Skoro jesteśmy w finale, to na niego zasłużyliśmy - mówił z kolei Fernando Santos, selekcjoner reprezentacji Portugalii

W niedzielę na Stade de France odbędzie się finał mistrzostw Europy (godz. 21). Na przedmeczowej konferencji prasowej reprezentacji Portugalii pojawili się obrońca Pepe i trener Fernando Santos. Obaj odnieśli się do rywali, a także porównań Antoione'a Griezmanna z Cristiano Ronaldo.

Pepe:

Najważniejsza jest chęć pokonywania kolejnych barier, rozwijania się. A nasi młodzi piłkarze to mają, widzę w nich głód zwyciężania. Liderem jest ten, który siedzi obok mnie - trener. Musimy wypełniać jego założenia, sprawić się dla niego jak najlepiej. Wszyscy tak uważamy. Potrzebowaliśmy go, by ta grupa mogła odnieść sukces. Jest mądry i świadomy potrzeb każdego piłkarza. Grałem w Realu Madryt przez 10 lat, dla reprezentacji niemal tyle samo i na kilku wielkich turniejach - jestem bardzo wymagający w stosunku do samego siebie. Uważam, że to pomaga mi utrzymywać się na najwyższym poziomie.

Atutem Francuzów jest jakość całej drużyny. Mają piłkarzy w najlepszych klubach świata. Dlatego czeka nas ciężki mecz, ale chcemy dać radość kibicom portugalskim. Chcemy zapisać się w historii i wierzymy, że uda nam się zagrać bardzo dobrze, według zaleceń trenera. Ale wiemy, że obie drużyny tego chcą. Chciałbym, by powtórzyła się historia sprzed dwunastu lat i znów gospodarze przegrali w finale. Ale to zupełnie inne drużyny i wyzwania.

Grałem przeciwko Griezmannowi w lidze hiszpańskiej. Nie jest wysoki, ale świetnie wie, gdzie piłka spada. Widać, jak istotny to zawodnik w drużynie francuskiej. My jednak musimy skupić się na całym zespole przeciwnika. Naprawdę nie można wiele powiedzieć na razie o rozstrzyganiu "Złotej Piłki" w kontekście jutrzejszego meczu.

Mam przywilej trenować z Ronaldo. Jest niesamowity, niezależnie od tego, co jego krytycy mówią. Wciąż strzela gole, gra dla drużyny i jest dla nas niezbędny. Powinien być dla wszystkich przykładem. Nie wiem, czy trudniej jest kryć jego, czy Griezmanna.

Mark Clattenburg to sędzia najwyższej klasy. Mam nadzieję, że to będzie dla niego i jego asystentów bardzo łatwy mecz. To trzecia drużyna na boisku, jak każda będą chcieli poradzić sobie jak najlepiej.

Dla kogo oni grają. Graziano Pelle i Viktoria Varga [ZOBACZ]

Fernando Santos:

Nie wiem, jak długo jeszcze w piłkę będzie grał Cristiano Ronaldo, ale jutrzejszy finał na pewno nie będzie jego ostatnim w kadrze. Prowadziłem Cristiano Ronaldo trzynaście, czternaście lat temu w Sportingu Lizbona. Nie przez długi czas, bo szybko odszedł do Manchesteru United. Ale już wtedy był świetny, chciał wygrywać, widać było, że to urodzony zwycięzca. I w ostatnich dwóch latach w kadrze jest po prostu sobą, wścieka się, gdy coś mu nie idzie. I pokazuje, jak ważny jest dla drużyny.

Od początku turnieju mówiłem, że możemy dojść do finału, ale wskazywałem, że faworytów mistrzostw było trzech: Niemcy, Hiszpania i Francja. Nie jest to najlepszy mecz? A jaki miałby być lepszy? Oczywiście są opinie, ale ja trzymam się faktów. Do finału dochodzą tylko drużyny, które pokonują inne na swojej drodze. A skoro tu jesteśmy, to na to zasłużyliśmy.

Niech Francuzi dalej mówią, że gramy brzydko, że wygrywamy w sposób niezasłużony. Jeśli po jutrzejszym finale dalej będą tak marudzić, to wrócę do kraju szczęśliwy.

Francuzi grają u siebie, ale nie będzie im to przeszkadzało. Przecież niektórzy grali w finałach Ligi Mistrzów, mają doświadczenie z ważnych spotkań i mają Didiera Deschampsa, który na pewno zadba o to, by presja nie była dla nich problemem.

Nie boję się niczego. Nie wiem, czy moi piłkarze są bardziej pewni siebie, niż na początku turnieju. Zawsze mieliśmy przekonanie, że możemy wiele ugrać. Ale widzę, że z każdym kolejnym meczem i zwycięstwem pomaga nam to.

Niedzielny mecz będzie zupełnie inny od półfinałów. Francuzi rozwinęli się, zmienili ustawienie na dwóch środkowych pomocników, z Griezmannem w roli cofniętego napastnika. Ich mecz z Niemcami był unikalny, bo Didier Deschamps przeanalizował rywali, dostosował się do przeciwnika, by zminimalizować ich silne strony, a wykorzystać swoje szanse. Ale jutro ich plan będzie inny: z wysokim pressingiem, chęcią dominacji.

Kto wygra?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.