Euro 2016. Niemcy - Francja. Eurogwiazda z Réunion

Najpierw pokochali go na Oceanie Indyjskim, potem we wschodnim Londynie. Na uwielbienie Francuzów Dimitri Payet zapracował dopiero na mistrzostwach Europy. W niedzielę wielki finał Euro 2016. Początek meczu Portugalia - Francja o godz. 21. Relacja na Sport.pl - To jest Twój LIVE!

Musi dziać się coś wyjątkowego, jeśli Francuzi sami z siebie śpiewają po angielsku. A to byli Francuzi, któżby inny niedaleko Bazyliki Sacré-Cour ryczałby: "Payet is on fire" (Payet jest w gazie). Ta przyśpiewka przywędrowała na Euro 2016 z III ligi angielskiej, wymyślił ją kibic Wigan na cześć północnoirlandzkiego napastnika Willa Grigga. "Will Grigg's On Fire" - śpiewany na melodię "Freed From Desire" włoskiej piosenkarki Gali - niedawno wskoczył do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych piosenek brytyjskiego sklepu ITunes.

Wysepka wyprzedziła Francuzów

Payet jest ostatnio fetowany od francuskiej stolicy po oddaloną o 9,3 tys. kilometrów wysepkę na Oceanie Indyjskim. 29-letni rozgrywający urodził się w Réunion, malutkiej plamie na mapie na wschód od Madagaskaru. To departament zamorski Francji i jedno z najbardziej oddalonych od Starego Kontynentu miejsc, będących częścią Unii Europejskiej i strefy euro (nie należy do strefy Schengen). Po meczu z Rumunią tamtejsze "Le Quotidien" krzyczało z okładki "Payet president".

Payet rewelacyjnie zaczął turniej, w meczu z Rumunią dał asystę, a tuż przed końcem strzelił zwycięskiego gola. Później jego bramka na 2:0 dobiła Albańczyków. W kolejnych meczach rozgrywający przygasł, obudził się dopiero w ćwierćfinale z Islandią. Dziś z trzema golami jest wiceliderem klasyfikacji strzelców, pewniakiem do najlepszej jedenastki turnieju.

Kluczowe nie jest jednak to, co Payet robi, ale jak to robi. To piłkarz, który nieładnego gola strzelić nie potrafi, mówi, że chce być jak jego idol Ronaldinho: znajdować równowagę między skutecznością a przedstawieniem, bo publiczność przychodzi na stadion dla rozrywki.

Lepszy od Zinedine'a Zidane'a

Na uwielbienie kibiców West Hamu zasłużył w kilka miesięcy. Latem Anglicy wykupili go z Olympique Marsylia za 10,5 mln funtów, a już wiosną kibice śpiewali, że Payet jest lepszy od Zinedine'a Zidane'a. - Będę musiał zapisać się na lekcje poezji, by nauczyć się opisywać grę Francuza - mówił trener Slaven Bilić. Publiczność pokochała za cuda, które wyczarowuje z rzutów wolnych. Od stycznia Payet strzelił w ten sposób cztery gole, pod koniec sezonu opowiadał, że przestał je ćwiczyć, bo piłka już zawsze leci tak, jak chce. - Fani spodziewają się, że będę trafiał za każdym razem, gdy podejdę do rzutu wolnego. To tak nie działa, choć ostatnio faktycznie tak jest - mówił Payet po zwycięstwie z Kamerunem 3:2. W sparingu rozegranym w przededniu Euro też trafił z wolnego. I w marcowym meczu z Rosją też.

Choć dziś selekcjoner Didier Deschamps mówi, że "za każdym razem, gdy Payet dotyka piłki, coś się dzieje", jeszcze niedawno nie widział nawet dla niego miejsca w kadrze. Rok temu wystawił go na sparing z Albanią, ale ściągnął już po 45 minutach. Na wrześniowe mecze w ogóle nie Payeta nie powołał, a piłkarz biadolił, że nie rozumie decyzji selekcjonera, bo osiągnął najwyższą formę w karierze. - Powiedziałem mu, czego oczekuję, jeśli tego nie zrozumiał, to nie mój problem - odpowiadał Deschamps. Przez lata kłopot Payeta polegał bowiem na tym, że zachwycał tylko momentami, a jak gwiazda zachowywał się zawsze.

Bolesna decyzja trenerów

Miał 12 lat, gdy Saint-Pierroise z Réunion wysłało go do cenionej akademii w Le Havre. Trenerzy starali się tam ulepić profesjonalnego piłkarza, a on frajdę odnajdywał głównie ze strzałów przewrotką. Dziś sam przyznaje, że trudno było z nim wytrzymać, często ładował się w kłopoty. W końcu po czterech latach szkoleniowcy uznali, że na drugą ligę francuską jest za niski (urósł do 175 cm), za słaby i odesłali na wyspę. - Po powrocie zostałem najmłodszym piłkarzem w lidze Réunion, rywalizowałem z samymi starszymi zawodnikami. Wzmocniłem się fizycznie, nauczyłem seniorskiego futbolu. Wtedy myślałem jednak, że marzenia o profesjonalnej karierze są skończone, bardzo bolała mnie decyzja trenerów w Le Havre. Chciałem już tylko kopać piłkę na Wyspie - wspomina Payet. Gdy po roku zgłosiło się Nantes, piłkarz nie chciał słyszeć o kolejnej przeprowadzce, zgodził się dopiero po namowach ojca.

Potem był debiut w Nantes, transfery do Saint-Étienne, Lille, Marsylii i West Hamu. Każdy klub płacił za niego więcej, współwłaściciel West Hamu David Sullivan latem mówił, że gdyby Payet miał 21 lat, kosztowałby 30 mln funtów. Okazało się, że wiek nie ma znaczenia, zimą londyńczycy odrzucili wartą 38 mln funtów ofertę z Chin.

Kluby z Ligi Mistrzów nie wytrzymają

W tej historii nie zgadza się jedno. Poprzedni sezon West Ham zaczął od klęski w eliminacjach Ligi Europy, najpierw dopiero po rzutach karnych wyeliminował maltańską Birkirkarę, w następnej rundzie odpadł z rumuńską Astrą Giurgiu. Ostatnie rozgrywki skończył na siódmym miejscu, najlepszym od 14 lat, ale oznaczające, że latem znów wystartuje tylko w LE. Payeta w Londynie doceniają, w lutym klub obdarował go nowym kontraktem i podwyżką do 125 tys. tygodniowo. Ale po Euro 2016 kluby z Ligi Mistrzów nie wytrzymają. Nawet jeśli miałyby za niego zapłacić - tu cytat z jego agenta - "absurdalne pieniądze".

Polscy piłkarze wyjechali na zasłużone wakacje. Odpoczywają? Ale nie Krychowiak! [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Czy Dimitri Payet to największa gwiazda Euro 2016?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.