Euro 2016 do tablicy: Michał Zachodny: Zemsta kujonów

Czy słyszeliście już o ostatnim sporze w niemieckim futbolu? Chociaż od półfinału w którym mistrzowie świata zagrają z Francją dzieli nas mniej niż czterdzieści osiem godzin, Joachim Loew wciąż musi zmagać się z krytyką Mehmeta Scholla - pisze na swoim blogu Michał Zachodny, dziennikarz Sport.pl.

Blog autora

Pozwólcie, że w skrócie powiem o co chodzi. Gdy Niemcy w sobotę przed północą cieszyli się z pokonania ich odwiecznego problemu - Włochów - w ARD szalał wściekły Mehmet Scholl. - Urs Siegenthaler powinien rano zostać w łóżku, skupić się na swojej robocie, a innym pozostawić opracowanie treningu i nie podsuwać żadnych własnych pomysłów. Nie wierzę, że Joachim Loew obudził się nagle i wmawiał wszystkim, że trójka obrońców jest dobrym rozwiązaniem - mówił były pomocnik Bayernu Monachium. Chodziło mu o to, że analityk i mentor selekcjonera narzucił mu dostosowanie swojego ustawienia pod słabszą drużynę Włoch. Skoro Antonio Conte wybrał trzyosobową formację obrony, to Loew nie powinien tego powtarzać. W końcu z rywalami o mniejszej jakości nie wypada.

Sztab szkoleniowy niemieckiej drużyny potraktował to jako obelgę. - Przed tysiącem lat niektórzy wciąż uważali, że ziemia jest płaska - odpowiedział Siegenthaler. - Tak, słyszałem jakiś szum medialny. Można się różnić, to gra opinii. Ale krytyka staje się negatywna, gdy wchodzi na poziom osobisty, zwłaszcza atakując osoby ze mną pracujące - dosyć dyplomatycznie tłumaczył to Loew. - Niewiarygodne, że Mehmet tak się zachował. Przecież nie ma pojęcia, jak wygląda proces decyzyjny w naszym sztabie. Strasznie nas to irytuje. Kto zna Joachima, ten wie, że jest wielkim taktykiem, że lubi także konsultować się z osobami, które z nim współpracują - odpowiadał dyrektor kadry mistrzów świata Oliver Bierhoff.

Reagowali nie tylko niemieccy trenerzy. Christof Kneer z "Sueddeutsche Zeitung" tak skomentował całe zamieszanie : - Loew wyprzedził o krok swoich krytyków. To była decyzja trenera świadomego jakości swojego składu, wzięcie odpowiedzialności za wynik i kogoś, kto wie, że musi wysłać niedoświadczonego zawodnika (Joshuę Kimmicha) na poważną misję.

Michael Horeni z "Frankfurter Allgemeine Zeitung": - Jedno jest pewne: była to ryzykowna, choć defensywna zmiana. I do niespodziewanej okazji dla Włochów (błąd Jerome'a Boatenga i rzut karny - przyp.red.) z 78 minuty wszystko szło według planu. (...) Ale, po raz pierwszy przeciwko reprezentacji Włoch, Niemcy odnaleźli odpowiedź na futbol nieprzewidywalny, do tej pory ani razu nie było to tak ekscytujące.

***

Dygresja. Chociaż trudno cokolwiek zarzucić reprezentacji Adama Nawałki, to w dniach po porażce w rzutach karnych brakowało mi jednego: dyskusji o tym, co selekcjoner mógł zrobić lepiej. Nie chodzi o to, by zachowywać się jak Scholl - niestety jeden z ekspertów próbował w stosunku do niektórych piłkarzy i wyszło równie słabo - ale konkretnej rozmowy. Zwłaszcza, że jej ton nadać mogły wypowiedzi polskich piłkarzy. Po meczu z Portugalią pod szatniami słyszałem od Roberta Lewandowskiego i Grzegorza Krychowiaka (dwóch najbardziej rozpoznawalnych na świecie reprezentantów) konkretne słowa o tym, czego do sukcesu mogło zabraknąć.

Do tej pory, gdy piłkarze rozmawiali po spotkaniach z dziennikarzami, trafiał do nas przekaz prosto od selekcjonera. Jeszcze w trakcie mistrzostw, gdy chodziło o drugie piłki, które są (słusznie) obsesją Nawałki. Ale po ćwierćfinale słyszałem powtarzane słowa nie selekcjonera, lecz Zbigniewa Bońka. - Zabrakło szaleństwa, ryzyka - mówił Krychowiak. - Mogliśmy pójść po zwycięstwo przed rzutami karnymi - to Lewandowski. A tak jeszcze przed wcześniejszą rundą braki Polaków opisywał Boniek.

To czy mają rację jest kwestią sporną, mi bardziej chodzi o to, co dalej. Jak sprawić, by za dwa lata w Rosji nikt o braku szaleństwa nie mówił? Albo: co takie ryzyko mogłoby dla zespołu oznaczać w każdej chwili meczu? To nie spekulacje czy krytyka, ale normalna debata taktyczna. O ile byłaby podparta konkretnymi argumentami, materiałem wideo. Nie wierzę, że jest to niewykonalne dla ekip zatrudniających fachowców i mających dostęp do każdego momentu pięciu meczów Polaków. Po prostu temat nie został podjęty, bo (zakładam, że) dla widza stałoby się to materiałem mało atrakcyjnym, albo zbyt czasochłonnym. A akurat trzeba puścić reklamy.

***

W Niemczech mieli podobne problemy. Gdy pod koniec lat 90. w telewizji pojawił się w okularach Ralf Rangnick i tłumaczył widzom, na czym polega gra czwórką obrońców w jednej linii, ówczesny szkoleniowiec Ulm musiał walczyć z mocną krytyką. Wyzywano go od profesora, praktyka, okularnika - i śmiano się ze stylu w jakim tłumaczy taktyczne zawiłości. Dziwiono się, że w ogóle ośmielił się zmierzyć z mocno stojącą niemiecką myślą szkoleniową. Tą, którą dopiero czekała brutalna weryfikacja. Czas pokazał, że to Rangnick miał rację, a nie jego krytycy.

Wszystko to piszę nie po to, by włączyć się do niemieckiej debaty, ale pokazać jej dalszy ciąg. We wtorek otrzymałem od niemieckiej federacji e-mail o interesującym tytule: "Trzy czy czteroosobowy blok obronny: najbardziej elastyczne systemy gry". Pracownicy DFB nawiązując bezpośrednio do rozgorzałej debaty o ustawieniu zastosowanym przez Joachima Loewa rozpisali artykuł i wysłali do subskrybentów ich strony - dziennikarzy, trenerów, piłkarzy, działaczy, kibiców... Zgaduję, że do kilkuset tysięcy - wiadomość stanowiącą ważny wkład w dyskusję i edukację środowiska piłkarskiego. Coś, czego pomimo dynamicznie rozwijających się starań PZPN, wciąż w Polsce mi brakuje.

- Wszyscy jesteśmy zgodni: różnorodność w futbolu jest wskazana. Drużyny, które nie potrafią odpowiadać na ustawienie rywala mają spore problemu. Dlaczego więc nie myśleć o zmianie ustawienia? W końcu drużyny, które trzymają się sztywno jednego systemu gry są łatwiejsze do rozpracowania - piszą autorzy DFB. - Na poziomie juniorskim różnorodność pomaga w rozwoju piłkarzy. Grając z trzyosobową linią obrony juniorzy dostają szansę szerszego spojrzenia na boisko. A starsi rozwijają swoje spojrzenie na futbol.

- A rozwiązanie z trzema obrońcami pozostaje alternatywą, która na najwyższym poziomie pojawia się coraz częściej od czasu mundialu w 2014 roku. I analitycy reprezentacji Niemiec podkreślali to w swoim raporcie dwa lata temu. Drużyny z Ameryki Południowej dzięki temu imponowały, a elastyczność się im opłacała: Chile wygrało tegoroczną edycję Copa America w końcu grając czwórką z tyłu. Więc nie musicie wyłącznie polegać na opinii ekspertów, ale samemu starając się zrozumieć wartość różnych systemów - kończą i polecają lektury tekstów, które mogą również pomóc w... przygotowaniu rozwiązania na półfinał z Francją, w którym Loew nie będzie mógł skorzystać z kilku piłkarzy środka pola. Taka zemsta kujonów: nie dosyć, że rozłożyli Scholla na deski, to jeszcze stali nad nim krzycząc, by się podniósł do dalszej walki. Walki na ich warunkach.

***

Na tym polega dyskusja, nawet jeśli rozpoczęta niesprawiedliwym zarzutem. A nawet nie tyle dyskusja, ile edukacja. Każda okazja jest dobra, nawet jeśli przed Niemcami niezwykle trudny półfinał z Francją, to warto ukierunkować środowisko piłkarskie na konkretny temat. Nie np. premii dla piłkarzy, czy jakikolwiek inny mało istotny, plotkarski, ale typowo futbolowy.

"To Siegenthaler wymyślił porównanie, że kopnięcie piłki jest formą rozmowy między grającymi. Wymiana podań - dyskusją. I gra Niemiec ma być rozmową rzeczową i zaplanowaną, a nie jakimś przekrzykiwaniem się", pisał Paweł Wilkowicz dwa lata temu , jeszcze przed zwycięstwem Polski nad Niemcami i dynamicznym rozwojem reprezentacji, którą mamy teraz pełne prawo nazywać poważną siłą w europejskim futbolu. W dużej mierze dzięki piłkarzom, ale i taktyce obieranej przez Adama Nawałkę. Chcielibyście ryzyka? Fajnie, ale trzeba pamiętać, że biało-czerwoni na Euro przez ani minutę turnieju nie przegrywali. To imponująca statystyka.

Niech to będzie temat na inną rozmowę. Oby w ogóle zdarzyła się okazja do takiej wymiany podań. Na razie widzę, że jest trudno, gdy nawet do Francji docierają mnie głosy, że krytykuje się tych dwóch największych pracusiów polskiej kadry, Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego. W tej kwestii też warto mieć przygotowaną kontrę...

Zobacz wideo

Euro 2016. Zachodny do tablicy: Gareth Bale kontra Cristiano Ronaldo w półfinale

Polscy piłkarze w czołówkach statystyk po 48 spotkaniach

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.