Euro 2016. Powrót Polaków z Francji. "Najfajniejszą rzecz powiedział Robert Lewandowski"

Symbolem reprezentacji Polski nie jest żaden z piłkarzy, nie jest nawet Adam Nawałka, który ich wybrał, ustawił i dał im plan. Wracająca po udanym występie na Euro 2016 drużyna jest silna tym, jak oddała się pracy.

Kiedy polscy piłkarze wchodzili do autobusu, by ostatni raz pojechać na lotnisko w Saint Nazaire i stamtąd wrócić do kraju, z bliska widziałem na ich twarzach ogromne zmęczenie. Nie tylko tym, że wrócili do La Baule ledwie pięć godzin wcześniej, że są po bezsennej nocy. Nocy spokojnej, jeszcze bez analiz i rozliczeń. Reprezentanci w ciszy starali się przetrawić ćwierćfinał z Portugalią.

Ale mieli też inny powód zmęczenia. Ponad sześćset kilometrów, które zrobili na boisku w trakcie pięciu spotkań Euro 2016. Dwie w ciągu sześciu dni wyczerpujące dogrywki ze świetnymi zespołami. I półtora miesiąca treningów, zajęć na siłowni. Dlatego trudno dziwić się, że reprezentanci nie chcieli spędzać kolejnej doby w La Baule. Woleli zyskać nawet kilkanaście dodatkowych godzin wakacji po wyczerpującym sezonie. Zasłużyli.

Kupili Nawałkę

Trzeba mieć w sobie dużo goryczy, by źle życzyć tej drużynie. Reprezentacji, która robi wszystko, by dawać radość. Emanować nią i oddziaływać na innych. Chociaż Nawałka określenia "dystrybucja pozytywna" używa w stosunku do gry, to pasuje ono także do wizerunku reprezentacji. Ale niewiele osób jest świadomych, ile piłkarze musieli pracować na uśmiechy i żarty, które znamy z filmów kanału "Łączy Nas Piłka".

Bo to ciężką pracą musieli "kupić" sobie selekcjonera. Nawałka na pierwszych zgrupowaniach postawił powołanym wysokie wymagania. Reprezentanci z zagranicznych klubów byli nimi zdziwieni, ci znający selekcjonera z pracy w ekstraklasie dostrzegli, że lżej niż np. w Górniku Zabrze nie będzie. Dopiero później Nawałka po konsultacjach z liderami drużyny nieco zluzował swoje żelazne zasady. Także dlatego, że dostrzegł poświęcenie piłkarzy, jak ciężko są gotowi pracować. Na kadrę nikt już nie przyjeżdża jak na krótkie wczasy.

Dziewięciu niezłomnych

Z pierwszym gwizdkiem Bogdana Zająca kończą się śmiechy, a zaczynają się wślizgi. Tak samo, gdy Remigiusz Rzepka woła piłkarzy na ćwiczenia na siłowni lub na boisku. Pompki, przysiady, sprinty, wyskoki. Przed mistrzostwami Europy w Juracie z mniejszym obciążeniem i w krótszym wymiarze czasowym. W Arłamowie już zlituj się nie było .

Rzepka na konferencjach w La Baule unikał porównywania przygotowań przed Euro 2016 do imprez sprzed czterech i ośmiu lat. - Od początku naszych przygotowań do EURO główną rolę odgrywała indywidualizacja, czyli wzięcie pod uwagę tego, ile zawodnicy rozegrali minut w swoich klubach. Podczas zgrupowań, które odbyliśmy w Juracie i Arłamowie skupiliśmy się na pracy nad elementami, które można realizować po zakończeniu sezonu - tłumaczył.

Ten schemat pracy zdał egzamin. Weźcie pod uwagę fakt, że z polskiego składu aż dziewięciu piłkarzy zagrało powyżej czterystu minut w pięciu meczach turnieju. Z Portugalczyków, którzy także mają w nogach dwie dogrywki - czterech. A mimo to w drugiej połowie oraz w dogrywce Polacy nie odstawali fizycznie od bardziej oszczędzanych rywali. Fernando Santos wykorzystał dwie zmiany zanim Nawałka dokonał pierwszej w swoim zespole.

Reprezentant Polski - styl życia

Etos pracy reprezentantów jest identyczny na treningach, jak na boisku. Błaszczykowski mówił, że zawodnicy z ataku musieli oddać część swoich zapędów ofensywnych dla dobra zespołu. Skrzydłowy pokazał to w każdym swoim spotkaniu, a zwłaszcza przeciwko mistrzom świata, gdy zaliczył najwięcej wślizgów i wraz z Łukaszem Piszczkiem całkowicie zamknęli dla rywali swoją stronę. Robert Lewandowski z Arkadiuszem Milikiem oddali siebie w meczu ze Szwajcarią, choć nie wszyscy kibice potrafili to docenić. A w ostatnim spotkaniu turnieju to właśnie napastnicy byli w trójce Polaków o największym pokonanym dystansie. Milik pod szatniami podkreślał, że przeciwko Szwajcarii i Portugalii zrobił trzydzieści kilometrów.

To właśnie zagraniczni piłkarze wyznaczyli wysokie standardy poświęcenia i zachęcili resztę, by do nich dołączyła. Dlatego na Euro dystans między gwiazdami a tzw. "fusami" zdecydowanie się zmniejszył. Wymieniając bohaterów polskiej drużyny wysoko wymienia się Michała Pazdana, Artura Jędrzejczyka, Bartosza Kapustkę. Krzysztof Mączyński okazał się ważniejszym piłkarzem od bohatera trwającego, wielomilionowego transferu do Liverpoolu, Piotra Zielińskiego. Niektórzy, jak Sławomir Peszko, odegrali na Euro marginalną rolę, ale akurat on dla tych 21 minut poświęcił ostatnie pół roku, kompletnie zmieniając swoje przyzwyczajenia i styl życia.

Oni są symbolem dla tych, którzy na ME się nie załapali, albo w kadrze byli, lecz nie zagrali. Nie ma szansy za darmo, trzeba na nią zasłużyć i dla niej się poświęcić. A 45 minut Piotra Zielińskiego z Ukrainą jest przykładem na to, że piłkarzowi w meczu może nic nie wychodzić, ale wciąż musi dla zespołu pracować. Jemu po kilku stratach głowa spadła, o złotej zasadzie Nawałki zapomniał i na drugą połowę nie wyszedł. Brak głębi w składzie, gra 14-15 zawodnikami to sygnał, że kolejni w rankingu piłkarze muszą włożyć więcej wysiłku, by pomóc kadrze.

Idź na W-F

Wszystko, co reprezentacja osiągnęła w ostatnich kilkunastu miesiącach jest efektem ciężkiej pracy. - Jesteśmy drużyną, która zawsze musi swoje wybiegać - mówi Robert Lewandowski. I powtarza, że indywidualności nic by reprezentacji nie dały, gdyby nie każdy z jedenastu elementów zespołu ciągnących ten wózek do celu.

Po awansie z grupy piłkarze unikali jednoznacznego określania celu, ale wczoraj widzieliśmy, że ich aspiracje sięgały wyżej niż ćwierćfinału. Pomimo zmęczenia czuli, że wyżyłowaliby jeszcze kilka godzin gry na francuskim turnieju. Za wiele momentów i cech ta reprezentacja zostanie zapamiętana, ale jej prawdziwym symbolem jest praca. Dlatego najbardziej inspirującymi słowami po odpadnięciu nie były zapewnienia, że ta drużyna będzie się rozwijać i ma wspaniałą przyszłość. Najfajniejszą rzecz powiedział Robert Lewandowski: - Liczę, że to będzie sygnał dla młodych ludzi: warto iść na W-F, warto trenować, marzyć o grze o półfinał.

Krótko mówiąc: warto ciężko pracować. Wtedy każdy z sześciuset kilometrów do celu jest łatwiejszy do pokonania.

Partnerki dopingowały polskich piłkarzy podczas meczu z Portugalią [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.