Euro 2016 ćwierćfinał Walia - Belgia. Walia poszła na całość

Każde euro z 8 milionów otrzymanych od UEFA za awans zainwestowała w sukces na mistrzostwach kontynentu. I na razie osiąga cel. Z reprezentacją podobną do polskiej, która stworzyła się po tragedii.

Gdyby nie Islandia, której liczbę ludności - przekraczającą nieco 330 tys. - cały świat zapamięta na zawsze, publika wzruszałaby się prawdopodobnie wyczynem Walii. Choć trzymilionowej, to też będącej w ćwierćfinałowej stawce maleństwem. Dobierającej kadrę z zaledwie 68 tys. zarejestrowanych piłkarzy, posiadającej na wpół amatorską ligę leżącą przy dnie rankingu UEFA, na jakikolwiek sukcesik czekającej jeszcze dłużej niż Polacy. Walijczycy na Euro debiutują, a na mundialu wystąpili tylko raz, w 1958 roku. To beneficjenci powiększenia turnieju, w eliminacjach dali się wyprzedzić w grupie dzisiejszemu rywalowi - Belgii.

Walia jak Polska

Biało-czerwoną drużynę, która też awansowała z pozycji wicelidera, przypominają pod wieloma względami. Jak naszych pchał przez kwalifikacje ich król strzelców Robert Lewandowski, tak Walię ciągnął Gareth Bale, który znaczył dla drużyny jeszcze więcej - strzelił 64 proc. goli, przy 39 proc. Polaka. Obaj są w swoich krajach zjawiskami wprost nadprzyrodzonymi, występującymi raz na kilka pokoleń, obaj mają w reprezentacji jednego uznanego międzynarodowo współprzywódcę - nasz to środkowy pomocnik Sevilli Grzegorz Krychowiak, ich to środkowy pomocnik Arsenalu Aaron Ramsey. Zasadnicza różnica polega tylko na tym, że polski napastnik Bayernu podczas Euro głównie ciężko pracuje na innych, natomiast walijski skrzydłowy Realu Madryt zadaje szyku na szczycie rankingu snajperów.

Tragedia w kadrze

Wreszcie walijski selekcjoner również, podobnie jak Nawałka, obejmował kadrę narodową pogrążoną w depresji. Tyle że z innych, tragicznych przyczyn. Jesienią 2011 r. powiesił się jego poprzednik Gary Speed. Szok był tym większy, że nic nie wskazywało, by miał kłopoty ze sobą - zabił się nazajutrz po programie telewizyjnym, w którym wypadł świetnie, wiodło mu się też w zawodzie, reprezentacji Walii przyznano wówczas nagrodę za największy postęp w rankingu FIFA. Gdy władzę obejmował jego następca Chris Coleman, przyjaciel Speeda z dzieciństwa, był w okropnym stanie. - Czułem się winny, czułem, jakbym wbijał mu nóż w plecy, ponieważ siedziałem w fotelu, w którym to on powinien siedzieć - wspomina. W reprezentacji nie chciał niczego tknąć, wbrew swoim przekonaniom nie zmienił nawet ustawienia, uważał bowiem, że prowadzi drużynę należącą do poprzednika. Z beznadziejnym skutkiem, Walijczycy przegrali pięć meczów z rzędu, tracąc w nich 13 goli, a strzelając ledwie jednego.

Przełom nastąpił po traumatycznym 1:6 z Serbią w eliminacjach mundialu. Piłkarze ponieśli najwyższą porażkę w XXI wieku, a Coleman uznał, że albo będzie sobą, albo musi rzucić posadę. Zmodyfikował system gry, ośmielił się wreszcie zabrać kapitańską opaskę Ramseyowi, by przekazać ją Ashleyowi Williamsowi. Efekty przyszły niemal natychmiast, bo Coleman uchodzi za szefa wybitnie charyzmatycznego i inteligentnego taktycznie, ponoć jeszcze jako zawodnik w przerwach meczów przeprowadzał analizę gry i dawał rady kolegom, niejednokrotnie wchodząc w scysje z trenerem. Dlatego w eliminacjach Euro 2016 Walia wyglądała jak grupa kujonów, wykonywała na boisku ruchy wyłącznie głęboko przemyślane. I w dziesięciu meczach straciła ledwie cztery bramki.

Osiem milionów na rozwój

W nagrodę walijska federacja zainwestowała całe osiem milionów przelanej przez UEFA premii w perfekcyjne przygotowanie do turnieju. W bretańskim miasteczku Dinard, które wybrali na bazę, zarządzili totalny remont wszystkiego.

Zapłacili za podniesienie standardu w hotelu, powiększając pokoje dla piłkarzy, wyposażając we własny sprzęt siłownię, obwieszając korytarze zdjęciami chwały walijskiego futbolu, organizując salę, w której przez 24 godziny wyświetlane są zagrzewające do walki listy od kibiców. Kadrowiczów żywią wyłącznie posiłkami przygotowanymi z wyselekcjonowanych produktów przywiezionych z kraju (w trakcie turnieju doleciało 100 kg przyrządzanej na śniadania białej fasoli), z Walii zaciągnęli tu nawet własnego fryzjera, który codziennie dba o głowy Bale'a i Ramseya. Zmodernizowali także ośrodek treningowy - położyli między innymi światłowody, żeby internet bezprzewodowy docierał wszędzie, gdzie działają smartfonowe aplikacje monitorujące organizmy piłkarzy. I wyczyścili związkową kasę do ostatniego eurocenta. - Dlaczego mieliśmy przetrzymywać te pieniądze? Chłopcy dokonali czegoś wyjątkowego, mieliśmy obowiązek wydać je na nich - mówi prezes Jonathan Ford.

Inwestycja już się niemal zwróciła. Za awans do ćwierćfinału UEFA gwarantuje 6,5 mln, w ewentualnym półfinale premia spuchnie do 10,5 mln. Walijczycy faworytami meczu z rozpędzonymi Belgami nie byli, jednak w eliminacjach zatrzymali ich dwukrotnie - na wyjeździe bezbramkowo zremisowali, u siebie zwyciężyli po golu Bale'a. Bale'a, który w maju był najlepszym piłkarzem Realu w finale Ligi Mistrzów, a teraz jest najjaśniejszą gwiazdą Euro.

Piękny sen Walijczyków nadal trwa. W piątkowy wieczór w Lille drużyna Chrisa Colemana wygrała 3:1 (1:1) i o wielki finał Euro 2016 zagra z Portugalią. W piątkowy wieczór w Lille drużyna Chrisa Colemana wygrała 3:1 (1:1) i o wielki finał Euro 2016 zagra z Portugalią.

Zobacz wideo

Dramat reprezentacji Polski, ale jesteśmy z nich dumni! Łzy na boisku [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.