Euro 2016. Szwajcaria - Polska. Mączyński, Pazdan, Jędrzejczyk - dla nich to najważniejsze mecze w karierze

Polska awansowała do ćwierćfinału Euro 2016 po pokonaniu w rzutach karnych Szwajcarii. To historyczny wynik, ale najciekawsza w tym wszystkich jest droga, którą pokonują polscy piłkarze na mistrzostwach we Francji. I w tej przygodzie niespodziewanymi bohaterami stały się ?fusy?, które chwytają chwilę tak mocno, jak tylko to możliwe.

Tuż po rozpoczęciu dogrywki wiadomo było, że mecz dla Mączyńskiego się skończył. Choć pewnie i rozum, i serce chciało, to organizm się zbuntował i nie wytrzymał. Po starciu pomocnik upadł na murawę, chwycił się za nogę. Złapały go potężne skurcze. Kamil Glik rozciągnął mu mięśnie, ale pomocnik po boisku biegał jeszcze tylko kilka minut. Zmienił go Tomasz Jodłowiec, który wziął na siebie harówkę w środku pola.

Ich czas jest teraz

Mączyński do takiej intensywności gry, takiej stawki, nie jest przyzwyczajony. Zapewne odbiło się też to, że niemal całą rundę wiosenną stracił lecząc kontuzję kolana. Ale nie ukryje tego, że prawie całe piłkarskie życie spędził w ekstraklasie, gdzie tempo gry odstaje od tego, w którym uwija się większość pierwszej jedenastki polskiej reprezentacji. Nie ma za sobą gry w finale europejskich pucharów (nawet w nich nie zagrał), nie występuje w najsilniejszych ligach: angielskiej, niemieckiej, włoskiej, hiszpańskiej czy francuskiej. Ale nawet w porównaniu z innymi "fusami" (czyli piłkarzami ze słabszych lig) nie wypada najlepiej: Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk to mistrzowie Polski z Legią Warszawa. Ten pierwszy grał też z nią w europejskich pucharach.

Dla całej trójki z ekstraklasy mecz ze Szwajcarią był najważniejszym meczem w karierze. Nigdy nie grali o taką stawkę, nie są też młodzieżowcami jak Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński czy Bartosz Kapustka. Ich czas jeszcze może nadejść. Dla 29-latków: Mączyńskiego, Pazdana i Jędrzejczyka ten czas jest teraz.

Windą do lepszej piłki

Przed mistrzostwami drżano o formę każdego z nich. Pazdan był niepewny, popełniał błędy na własnej połowie, które w sparingu z Holandią odbiły się na wyniku. Jędrzejczyk zastępował Macieja Rybusa, który miał być podstawowym lewym obrońcą, ale przez kontuzje barku na Euro nie pojechał. A przekleństwo lewej obrony to przecież wielosezonowy serial. Mączyński? Jest w tej kadrze postacią kontrowersyjną. Nie błyszczy kreatywnością, nie zagrywa precyzyjnych prostopadłych podań, a harówki nie rozumie przez wślizgi i odbiory.

Każdy z nich jest teraz w życiowej formie, która może ich wywindować na wyższe poziomy europejskiej piłki. Jędrzejczyk opuścił Legię po półrocznym wypożyczeniu, ale w Krasnodarze (macierzystym klubie) za długo nie pobędzie, bo poważne oferty przychodzą z Zachodu. Pazdana jeszcze przed sezonem chciał Hamburger SV, ale pewnie niebawem zgłoszą się bogatsi i lepsi. Może nie Barcelona, która stała się memem, ale Liga Mistrzów nie jest wykluczona.

Najważniejsze zaufanie

Mączyńskiego długoterminowo w kadrze zastąpi zapewne Piotr Zieliński, ale na razie pomocnik Wisły Kraków chwyta chwilę tak mocno, jak tylko to możliwe. Jest podstawowym zawodnikiem ćwierćfinalisty Euro 2016, co rok temu było trudne do wyobrażenia. Pomocnik wracał z Chin do Polski i choć był etatowym reprezentantem, to wiecznie krytykowanym. Ale pomocnik krakowskiego zespołu zaczął wtedy na dobre w tej kadrze rosnąć. W Wiśle musiał stać się jednym z liderów, przed jednym z meczów ligowych to on przeprowadził rozmowę motywacyjną w szatni, którą powtórzył przed najlepszym swoim meczem w kadrze - na Hampden Park ze Szkocją.

A przecież kilka dni wcześniej Mączyński był krytykowany za występ we Frankfurcie, w którym grał bezbarwnie. Ale konsekwentnie odpowiadał, że dla niego liczy się tylko zdanie trenera. Sprawa jest prosta: gra, więc ma jego zaufanie.

To, jak procentuje to zaufanie, widać teraz we Francji. Ze Szwajcarią pomocnik miał trzy odbiory piłki, dwa przechwyty, trzy wybicia piłki z własnego pola karnego. Znów nie rzucał się w oczy, ale wykonywał pracę, którą statystyki oddają rzadko.

Pazdan był Pazdanem z Francji - specjalistą od przechwytów, bloków i wybić. Mimo niskiego jak na obrońcę wzrostu, potrafił zdominować rywala. A Jędrzejczyk miał być może definiujący jego karierę w reprezentacji mecz. Miał 14 przechwytów, cztery udane odbiory, był też znakomity w pojedynkach.

"Fusy" stały się niespodziewanymi bohaterami przygody, którą przeżywają i reprezentanci, i kibice. Choć Polacy osiągają dziś historyczne wyniki, to właśnie ta droga z przeszkodami, którą pokonują piłkarze - jako zespół i indywidualnie - jest w tym wszystkim może najciekawsza.

Szwajcaria - Polska. Jakub Błyszczykowski, Arkadiusz Mylik [MEMY]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.