Euro 2016. 1/8 finału. Polska - Szwajcaria. Lewandowski: Jestem cierpliwy. Może i ja dostanę kiedyś wypłatę?

- Gdybym miał przy faulu Fabiana Schaera stopę na ziemi, to nie chcę zgadywać, co by się z nią stało. Obawiam się, że to by był dla mnie koniec turnieju. Boli, ale jest sporo czasu do ćwierćfinału - mówi po wygranej Polaków ze Szwajcarią kapitan kadry Robert Lewandowski.

Wasz sen trwa, jest pierwszy od lat ćwierćfinał wielkiego turnieju.

- Bardzo się z tego cieszymy. Ale wiemy, że zagraliśmy dwie niepodobne do siebie połowy. Gdybyśmy powtórzyli pierwszą połowę, to byłoby spokojne zwycięstwo. Wtedy ładnie przesuwaliśmy się po boisku, nie pozwalaliśmy rywalowi na nic. A po przerwie było inaczej. W drugiej połowie za bardzo się cofnęliśmy i chyba tak musiało się stać, że Szwajcaria wreszcie tę bramkę strzeli. Zostaliśmy skarceni za to, że po przerwie już nie szukaliśmy okazji do strzelenia drugiej bramki. Mniejszą liczbą zawodników podchodziliśmy do ataków. Chyba po prostu baliśmy się zaryzykować, woleliśmy trzymać wynik. A Szwajcarzy napierali i w końcu dali radę. Ale czy to ma jeszcze jakieś znaczenie? Graliśmy do końca. Wiem, karne to loteria. Ale wykonywaliśmy je tak dobrze, że chyba żaden bramkarz by sobie nie poradził. Jeden nieudany karny Szwajcarów zdecydował. Jesteśmy szczęśliwi, zdarzyło się coś bardzo ważnego.

Widać było w tym meczu po tobie zmęczenie. Zdążycie się zregenerować przed ćwierćfinałem?

- Zmęczenie narasta, ale czy to rzeczywiście jest naszym problemem? Mnie się wydaje, że w dogrywce to Szwajcarzy wyglądali na bardziej zmęczonych. Ja przynajmniej żadnej ich przewagi w przygotowaniu fizycznym nie czułem. Teraz mamy pięć dni, to dużo czasu. Ten jeden dzień więcej w porównaniu z czasem między rundą grupową a 1/8 będzie miał w tym przypadku duże znaczenie. Jestem mocno skopany, trochę boli, ale trzeba zacisnąć zęby, nieważne, czy boli, czy zmęczenie. Więcej pewnie będzie wiadomo po nocy, jak z bólem. Ale jest czas do następnego meczu. Nie ma zmiłuj. Zmęczenie było, tak to jest, jak się gra po całym sezonie 120-minutowe mecze. Do tego kilka brutalnych fauli... Akurat ten na mnie był brutalny, gdybym miał stopę na ziemi, to nie chcę zgadywać, co mogłoby się zdarzyć. Obawiam się, że już więcej bym w tym turnieju nie zagrał. Lewandowski naprawdę miał sporo szczęścia. Sędzia dał za to tylko żółtą kartę! Czytaj więcej o brutalnym faulu >>

Jesteś kapitanem najlepszej od wielu lat polskiej reprezentacji, a jednocześnie napastnikiem, który przeżywa swoje problemy, w meczu ze Szwajcarią byłeś daleko od dobrych okazji do strzelenia gola. Radość z tego pierwszego ułatwia pogodzenie się z tym drugim?

-Tak bywa po prostu. Bardzo się cieszę, że drużyna ma te sytuacje. Że strzelamy gole. Ja nie mam takich dobrych okazji, ale inni do nich dochodzą. Jestem dumny z tej drużyny jako jej kapitan. Robimy coś, co się nie zdarzyło od wielu lat. I mam nadzieję, że będziemy to w turnieju robić dalej.

Czyli jeśli sukcesy Polski mają trwać, to ty jesteś gotowy płacić taką cenę?

- Jestem cierpliwy i podporządkowuję się dobru drużyny. Może i ja kiedyś dostanę wypłatę.

Zobacz wideo

Szwajcaria - Polska. Jakub Błyszczykowski, Arkadiusz Mylik [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.