Euro 2016. Szwajcaria - Polska. Zostań legendą w 0,3 sekundy

Polacy mogą w sobotę dać kibicom emocje, których nie dały drużyny wielkich poprzedników. Ale ostrożnie, bo z rzutami karnymi nie ma żartów.

Lewandowski, Milik, Błaszczykowski, Krychowiak, Glik, Grosicki - to specjaliści od "jedenastek" w reprezentacji. Jeśli będą na boisku w 120. minucie 1/8 finału ze Szwajcarią, to spośród nich selekcjoner wytypuje piątkę do strzelania rzutów karnych.

Kiedy Lewandowski - on je pewnie zacznie - podejdzie do piłki, polski kibic zostanie wysłany w nieznane.

Reprezentacja sięgała już po medale mundiali. Zdarzało jej się rywali rozbijać (7:0 z Haiti w 1974 r., 5:1 z Peru w 1982 r.), wygrywać z Argentyną i broniącą mistrzostwa świata Brazylią (1974 r.). Polacy zostawali królami strzelców (Grzegorz Lato), kończyli na podium plebiscytu Złota Piłka (Deyna w 1974 r., Boniek w 1982 r.). Ale nigdy - ani na MŚ, ani na ME, ani na igrzyskach żadna drużyna nie kończyła meczu serią "jedenastek".

Wprowadzono je w 1974 r., ale w Niemczech nie było systemu pucharowego, zatem drużyna Górskiego mogła je wykonywać tylko w meczu o brąz. - Ćwiczyliśmy je po treningach. Pierwszy w kolejności był Kazik Deyna, ale nie przypominam sobie, żebyśmy przed spotkaniem z Brazylią wybrali całą piątkę - wspomina Andrzej Strejlau, który pomagał wówczas Górskiemu.

Cztery lata później zespół Jacka Gmocha nie wszedł do czwórki. W 1982 r. ekipa Antoniego Piechniczka zagrała dwa mecze, które mogły skończyć się "jedenastkami". - Myślałem o nich przed turniejem, każdy trening kończyliśmy ćwiczeniami. Miałem pewniaków - Bońka, Smolarka i Szarmacha - ale ani przed półfinałem z Włochami, ani przed meczem o trzecie miejsce z Francją, nie wytypowałem tych, którzy podchodziliby do karnych. Chciałem zdecydować po meczu, upewniając się, kto czuje się na siłach - opowiada Piechniczek.

Cztery lata później jego zespół odpadł w 1/8 finału z Brazylią. Potem w fazie pucharowej wystąpiła już tylko zmierzająca po srebro igrzysk w Barcelonie drużyna Janusza Wójcika. - Nie mieliśmy specjalnych treningów. Zakładaliśmy, że rozstrzygniemy mecz w 90 minutach. Gdyby do "jedenastek" doszło, pierwszy byłbym pewnie ja, bo strzelałem je w trakcie meczu. Po mnie uderzaliby Waligóra, Łapiński, Staniek i Brzęczek - mówi Andrzej Juskowiak, olimpijski król strzelców.

Jeśli Polacy nie rozstrzygną meczu do 120. minuty, to zaczną zapisywać białe kartki w historii.

Żadnych reguł, same wyjątki

Karne mają złą opinię. Powszechnie są nazywane loterią. Bzdura. Nie ma wzoru na zwycięstwo w meczu, a Anglicy twierdzą, że wzór na strzelenie karnego odkryli: (((X+Y+S)/2) x ((T+I+2B)/4))+ (V/2) -1 *. Upraszczając, chodzi o to, by trafić w punkt oddalony pół metra od poprzeczki i pół metra od słupka. Bramkarz nie ma szans zdążyć. Dobrze uderzona piłka wpadnie do bramki po 0,3 s.

Według innych badań - jest ich mnóstwo - żaden piłkarski epizod nie został sprawdzony tak szczegółowo - ryzyko pomyłki zmniejszają ćwiczenia. A że Nawałka to perfekcjonista, to piłkarze wykonywali karne niemal na każdym treningu w Arłamowie i La Baule - czasami w trakcie gierki, czasami zostawali po zajęciach. W czwartek selekcjoner przeznaczył na nie część ostatniego treningu przed wylotem do Saint-Étienne.

Nie ma jednak metody, która gwarantowałaby, że zawodnik uderzy piłkę, jak chce i gdzie chce. Trafiają ci, którzy nie trenują, mylą się ćwiczący godzinami. Presja zżera pozbawionych układu nerwowego. Luz zachowują gracze uchodzący za wątłych psychicznie. Nie znajdziecie tu żadnej prawidłowości ani reguł. Same wyjątki.

Johan Cruyff - artysta uważający futbol za sztukę - rzutami karnymi gardził. Uważał je za rozwiązanie proste i brutalne. Unikał strzelania. Latami wmawiał kolejnym pokoleniom holenderskich trenerów i piłkarzy, że nie warto ich ćwiczyć, bo nie da się na treningu odwzorować meczowej presji i zmęczenia. I długo to właśnie Cruyff wydawał się winien katastrof - z siedmiu serii rzutów karnych na ME i MŚ Holendrzy wygrali dwie. Ale najbardziej spektakularnej porażki doznali akurat wtedy, gdy je ćwiczyli.

Frank Rijkaard już na początku przygotowań do Euro 2000 wybrał ośmiu zawodników, którzy codziennie strzelali karne. Holendrzy skończyli jednak turniej po półfinale z Włochami, w którym pomylili się pięć (!) razy. W trakcie meczu spudłowali Frank de Boer i Patrick Kluivert, po dogrywce Jaap Stam, Paul Bosvelt oraz - drugi raz - de Boer.

Anglicy przeszli długą drogę od kopania na żywioł do podejścia systemowego. Dwie dekady temu trener Glenn Hoddle uważał, że ćwiczenia nie mają sensu, bo zwiększają presję. Gdy drużyna odpadła z MŚ, David Batty biadolił, że po dogrywce nie wiedział, jak się zachować, bo nigdy karnego nie strzelał. Po kolejnych turniejowych klęskach wyspiarze przestali "jedenastki" lekceważyć. Wczytywali się w badania naukowców. Ćwiczenia organizowali już w czasie eliminacji i sparingów. Były kapitan kadry Steven Gerrard namawiał nawet trenera Fabio Capello, żeby treningi odbywały się na Wembley, od razu po meczach, by patrzyli na nie kibice.

Nie zmienił się tylko efekt. Anglicy przegrywali i przegrywają "jedenastki", z siedmiu serii na MŚ i ME wygrali jedną. Nikt nie wykonuje ich gorzej.

Karne nie przebaczają

Najlepiej kopią je Niemcy, którzy z sześciu serii wygrali pięć. Padli tylko przed karnym wszech czasów naśladowanym do dziś. W finale ME w 1976 r. złoto Czechosłowakom dał Anton~n Panenka, który zamarkował mocny strzał, a potem lekko kopnął piłkę pod poprzeczkę.

Wedle stereotypów Niemcy są skuteczni, bo w ich żyłach płynie tylko woda. Kolejny mit. Pod koniec dogrywki półfinału Euro 1996 Dieter Eilts prosił o zmianę, bo był przekonany, że nie trafi. Gdy trener zapytał, czy są chętni do "jedenastek", zgłosiło się czterech piłkarzy. Markusowi Babbelowi i Marco Bode kazał się dogadać, kto wykona siódmą i ósmą. Ten ostatni polecenia nie słyszał, więc Babbel nakłamał mu, że Berti Vogts zdecydował, że to Bode ma podejść do piłki jako siódmy.

Potem było już jak zwykle - żaden Niemiec się nie pomylił, a u Anglików nie trafił Gareth Southgate.

Legend o karnych jest więcej. Żaden epizod meczu nie jest tak mitotwórczy. Bramkarz w kilka minut może zbudować sobie pomnik, strzelający - zafundować obrazki, które będą go prześladowały do końca życia. - Kto przestrzeli decydującego karnego, jest naznaczony na zawsze. Patrzą na niego, jakby zabił kolegów i rodziców - mówił kiedyś Michel Platini.

Stawką "jedenastek" w Saint-Étienne byłby zatem nie tylko ćwierćfinał. Karne nie przebaczają. Jeśli spartolisz je raz, wzrasta prawdopodobieństwo, że spartolisz je później. Z badań wynika, że reprezentanci drużyn mających za sobą przynajmniej dwie udane serie" jedenastek" z rzędu, w 89 proc. wykorzystują karne. Zawodnicy zespołów, które przegrały dwie ostatnie serie, trafiają z kolei z 57-procentowa skutecznością.

I to jest dobra wiadomość dla piłkarzy Nawałki. Oni będą debiutować. Szwajcarzy mają już za sobą traumę. Dekadę temu, w 1/8 finału MŚ z Ukrainą, jeden jedyny raz kończyli mecz "jedenastkami". Nie strzelili ani jednej.

*według matematyków z Uniwersytetu w Liverpoolu, którzy przeanalizowali "jedenastki" wykonywane przez Anglików na wielkich turniejach w latach 1962-2006.

(((X+Y+S)/2) x ((T+I+2B)/4)) + (V/2) -1

V - prędkość piłki od razu po uderzeniu

T - czas między ułożeniem i strzeleniem piłki

S - liczba kroków przed strzałem

I - czas, który mija od rozpoczęcia interwencji przez bramkarza do uderzenia

Y - odległość lecącej piłki od podłoża w pionie

X - odległość piłki od środka bramki w poziomie

B - ułożenie nogi

PERFEKCYJNY (ANGIELSKI) KARNY*

1. Stań cztery-sześć kroków od piłki. Uważaj, bo skuteczność drastycznie spada, jeśli przedłużysz rozbieg do dziesięciu i więcej kroków.

2. Zacznij biec maksymalnie trzy sekundy po gwizdku.

3. Nabiegaj pod kątem 20-40 stopni w stosunku do piłki.

4. Uderz tak, by piłka leciała z prędkością 104 km na godz.

5. Traf w punkt oddalony pół metra od poprzeczki i pół metra od słupka.

Zobacz wideo

Euro 2016 na wesoło [RYSUNKI PIOTRKA KALISZA]

Copyright © Agora SA