Euro 2016. Ukraina - Polska. Adam Nawałka wyrywa się z przeciętności

- Piłkarze Ukrainy przystąpią do meczu z Polską w depresji, trzeba jak najszybciej sprawić, by poczuli się na boisku bezradni. Euro to nie jest miejsce na okazywanie słabości. - rozmowa z Dariuszem Dziekanowskim, byłym reprezentantem Polski.

Dariusz Wołowski: Nasi piłkarze grają trzeci mecz w wielkim turnieju i nie jest to spotkanie o honor.

Dariusz Dziekanowski: We Francji drużyna Adama Nawałki zagrała dwa skrajnie różne spotkania. Miały one jednak wspólny mianownik - wysoki stopień inteligencji pokazany przez zawodników. Potrafili wygrać mecz z Irlandczykami z Północy, których żywiołem są chaos, walka, bieganie i kopanie piłki w sposób niezaplanowany, wręcz przypadkowy. Pamiętam, jak eksperci przewidywali, że Polacy muszą dorównać rywalom sercem do walki, tymczasem gracze Nawałki nie przyjęli takich warunków. Narzucili własne: porządek w grze, pomysł, wyższą kulturę, lepszą technikę i umiejętności. To dało efekt, czyli trzy punkty. Cztery dni później trzeba było się zmierzyć z jedną z najlepszych i najbardziej uporządkowanych drużyn świata. I Polacy znów mieli dobrą odpowiedź na atuty Niemców. Mamy prawo oczekiwać, że Nawałka ma skuteczny plan na Ukrainę, a jego drużyna w Marsylii znów będzie umiała go wykonać.

Czym przede wszystkim różni się obecna drużyna od tych z Euro 2008 i Euro 2012?

- Leo Beenhakker miał piłkarzy, którzy grali w przeciętnych klubach. Gwiazdami byli u nas Euzebiusz Smolarek z Racingu Santander, Maciej Żurawski z Larisy i Jacek Krzynówek z Wolfsburga. Dla większości kadrowiczów z tamtych lat celem było utrzymanie się w podstawowym składzie zespołów, które nie biły się o mistrzostwa i europejskie trofea. Cztery lata później nasze gwiazdy z Dortmundu nie miały wsparcia w trenerze. Teraz gra wszystko. Są gwiazdy, ale nie w skali polskiej, tylko europejskiej. I selekcjoner z pomysłem, przy którym ta drużyna rośnie. I jak wspominałem, jest uniwersalna, potrafi szukać różnych rozwiązań, by osiągać swoje cele.

Na razie błyszczą gracze drugiego planu: z Irlandią Północną - Bartosz Kapustka, z Niemcami - Michał Pazdan.

- Kiedy Pazdan obejrzy na powtórce mecz z mistrzami świata, sam się zdziwi, że mógł wypaść tak dobrze. To prawda, że przed startem Euro liczyliśmy na Lewandowskiego, Piszczka, Glika, Krychowiaka, Błaszczykowskiego, tymczasem Mączyński, Pazdan, Jędrzejczyk, czyli piłkarze z ekstraklasy, budzili nasz głęboki niepokój. Rolą liderów jest jednak pomóc graczom o niższych umiejętnościach i doświadczeniu. Jeśli gwiazdy potrafią pociągnąć za sobą resztę drużyny, to znaczy, że spełniają swoją funkcję. W reprezentacji Polski tak właśnie jest, stąd moja teza, że w innym otoczeniu, z innymi partnerami, Pazdan nie wypadłby tak dobrze przeciw Niemcom. Ale trzeba przyznać, że był nieprawdopodobnie skoncentrowany. Z Irlandią Północną wybierał rozwiązania zbyt ryzykowne, więc popełniał błędy, z mistrzami świata robił to, co najprostsze. Najprostsze, czyli najlepsze.

Robert Lewandowski nie zdobył jeszcze gola na Euro 2016. Czekamy, wymagamy, niecierpliwimy się czy też doceniamy go za to, jak pracuje dla reszty?

- Mamy drużynę, w której gwiazdy nie brzydzą się grać drugoplanowych ról. I to jest fantastyczne. Lewandowski wychodzi na boisko przede wszystkim, by wygrywać, a dopiero potem strzelać bramki. Nie zmienia to faktu, że dla Bayernu zdobył w tym sezonie 42 gole, dla kadry - 13 w kwalifikacjach. Przyzwyczaił nas do dobrego, więc mamy prawo wymagać we Francji jeszcze lepszej gry niż dotychczas. Byłoby dziwne, gdybyśmy od napastnika światowej klasy nie oczekiwali, że będzie rozstrzygał mecze. Kto ma to robić? Milik, Grosicki? OK, ale przyjdzie taki mecz, w którym oprócz ciężkiej pracy dla zespołu kapitan będzie musiał dać kadrze coś więcej. Bez tego na pewnym etapie turnieju drużyna może sobie nie poradzić.

Jak Polacy powinni zagrać z Ukrainą w Marsylii? Podstawowym składem? Czy może Nawałka powinien oszczędzać Grosickiego, Piszczka, Kapustkę, Mączyńskiego? Oni mają już żółte kartki i w przypadku kolejnej opuszczą mecz 1/8 finału.

- Wciąż mamy zwyczaj stwarzania sobie sztucznych problemów. Przecież na każdym treningu piłkarzowi grozi uraz - to co, ma nie trenować? Polska zagrała na Euro dwa dobre mecze, ale wciąż musi się potwierdzać, cały czas iść do przodu, budować pewność siebie, która zaprocentuje w kolejnych meczach. Pojedynek z Ukrainą to nie jest sparing, Euro to nie miejsce na eksperymenty. Każde spotkanie zawiera pułapkę, przecież Chorwaci mieli wygrany mecz z Czechami, prowadzili do 76. min 2:0 i wydawali się o klasę lepsi, ale poczuli się wygrani i skończyło się na remisie. Może Ukraina uniknęłaby porażki z Irlandią Północną, gdyby zdawała sobie sprawę, jak ciężka przeprawa ją czeka? Tymczasem popatrzyli na pojedynek Irlandii z Polską i nie docenili rywala. Ta pomyłka sprawiła, że teraz w Marsylii grają już tylko o honor.

Polacy grali trzeci mecz o honor na mundialach w 2002 i 2006 roku. Oba wygrali.

- No właśnie. Obyśmy dziś nie wpadli w pułapkę. Ukraina przystąpi do meczu z Polską podłamana, w depresji, nie wolno jej dać szansy się z tego stanu wydostać. Trzeba szybko rozstrzygnąć sprawę, a wtedy przyjdzie czas na zmiany, które pozwolą oszczędzić przemęczonych lub zagrożonych dyskwalifikacją za kartki. Mistrzostwa Europy to nie miejsce, gdzie pokazuje się słabości. Przeciwnie, trzeba je ukrywać. O Polakach mówi się jako o dojrzałej, zmotywowanej, inteligentnej drużynie, trzeba więc tę opinię potwierdzać każdym kolejnym występem. Słaby mecz budzi wątpliwości, a my w naszej piłce mieliśmy ich w ostatnich latach za dużo. Ciężko pracował Nawałka, by wydostać kadrę z zaklętego kręgu niemocy, nie wolno do niego wracać.

Pracował pan z Nawałką u Beenhakkera. Może pan coś o nim opowiedzieć?

- Większość polskich trenerów uwielbia przeciętność. Czują się w niej jak ryba w wodzie. Mają w niej pole do popisu, mogą zabłysnąć, pokazać, ile są warci. Nawałka przeciwnie. On w przeciętności się gubi, obsesyjnie chce się z niej wyrwać. To człowiek poukładany, uporządkowany z natury, który wierzy w pracę. Ma swoje zdanie, ale nie ma zwyczaju go narzucać innym. Jest zadowolony, gdy uda mu się przekonać piłkarzy, ale daje też szansę piłkarzom, by przekonali jego. Wie, że do porozumienia ludzi się nie zmusza, porozumienie się osiąga. Poza tym on nie musi błyszczeć, być na pierwszym planie, musi mieć jednak świadomość, że wszyscy wokoło niego dają z siebie to, co najlepsze. Taki charakter. Jest perfekcjonistą, co przejawia się w sposobie bycia i ubierania. Ale nie nosi ubrań wystrzałowych, raczej schludne, porządne.

Zobacz wideo

Euro 2016 jak okręgówka! Pęknięta piłka, porwane koszulki... [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.