Euro 2016. Dziewięć mgnień Andresa Iniesty

Pierwszy raz na Euro 2008, po trzy razy na mundialu w RPA i Euro w Polsce i na Ukrainie. Dwa razy we Francji i tylko w Brazylii miał wyrwę - pisze o Andresie Inieście Dariusz Wołowski, dziennikarz Sport.pl.

Ktoś powiedział, że aby napisać dobry tekst o Inieście, nie wolno w nim umieścić żadnego cytatu. Przewrotna ironia, piłkarze wyplatają takie banialuki, tymczasem to gwiazdor Barcelony uważany jest za kogoś, kto ma w ustach ciepłe kluchy. A przecież Iniesta jest uosobieniem taktu, przed finałem Ligi Mistrzów w Mediolanie, gdy zapytano go, na kogo stawia, powiedział, że jako cule powinien życzyć Realowi jak najgorzej, ale nie lubi życzeń negatywnych. Bo energia wraca: i zła i dobra.

Kiedyś za nudziarza uznawano Vicente del Bosque, aż wszyscy dostrzegli, że ogłady, równowagi i rozsądku można zazdrościć "Sfinksowi". To on stał murem za Gerardem Pique, gdy przez Hiszpanię przewalała się fala niechęci.

Iniesty nikt w obronę brać nie musi. To dobro narodowe Hiszpanii. Nawet Xavi i Casillas dzielili kraj na prorealowy i probarceloński, Andres to ten typ, który nie potrafi wzniecać konfliktów. Jest uwielbiany za sposób w jaki panuje nad piłką, za szósty i siódmy zmysł pozwalający mu dostrzec to, czego inni nawet się nie domyślają. Jego sposób poruszania się po boisku wskazuje na wyższy stopień wtajemniczenia. Dziś reprezentacji Hiszpanii po prostu bez niego nie ma. Do tego nigdy nie zrobił poza boiskiem nic, co by go dyskwalifikowało jako wzór dla dzieci.

Dla kadry wymyślił go Luis Aragones. Ten antypatyczny gbur z Atletico Madryt, który za życia nie doczekał uznania. Przed Euro 2008 Iniesta się leczył, a kibice w Hiszpanii debatowali po co selekcjoner na siłę pcha do jedenastki ułomną kopię Xaviego. Dziś brzmi to jak herezja. Obaj przyjaciele są zupełnie innymi pomocnikami. Xavi właściwie nie dryblował, Iniesta jest w tej dziedzinie niezrównany. Pierwszy rządził w środku pola, Andres na całym boisku. U Franka Rijkaarda grał nawet na lewej obronie. Co tylko pokazuje, że zaślepienie na Camp Nou i niechęć do dostrzeżenia talentu wychowanków sięgały czasów Pepa Guardioli. Oczywiście Guardioli trenera.

Aragones postawił na Iniestę i wygrał Euro 2008. Kluczowy był mecz z Włochami o strefę medalową. Po nim Hiszpanie przełamali barierę. Do dziś tamten pojedynek uważany jest za psychologiczny przełom. Mnie pozostała w pamięci scena, gdy Andres stanął w strefie wywiadów w rozwiązanych tenisówkach założonych na bose stopy. I szemrał pod nosem. Nagle nastąpiło coś na kształt zaćmienia słońca, z szatni wyłonił się King Kong i przysłonił głową światło, tak że cień pokrył całego Iniestę. 170 cm wzrostu. Gigantem był Luca Toni. Zastanawialiśmy się potem ile jest dyscyplin, w których taki mikrus odniósłby zwycięstwo nad takim olbrzymem? Może w golfie?

Dla Iniesty przełomem był mecz półfinałowy z Rosją. Wybrano go na gracza numer 1 tamtego pojedynku, La Roja zwyciężyła 3:0. Na mundialu w RPA trzy razy Iniesta zostawał piłkarzem meczu, na Euro 2012 także trzy razy zostając też twarzą całego turnieju. Miał wtedy 28 lat, osiągnął piłkarską dojrzałość, tak pisała prasa w Hiszpanii. Grał rzeczywiście obłędnie. Co się stało w Brazylii? Dla Andresa nic dziwnego. Uważa, że piłkarz jest uzależniony od drużyny. A na brazylijskich mistrzostwach Hiszpania przegrała.

Jose Camacho, który po finale w RPA krzyczał "To Iniesta mojego życia" uważa to za skandal, że pomocnik La Roja nie ma dwóch Złotych Piłek. Samemu piłkarzowi to nie ciąży. Trafił na czas futbolowych i medialnych gigantów jak Leo Messi i Ronaldo, którzy zdobywają w sezonie po 60 goli. On zdobywa pięć. W futbolu owładniętym numerologią jest skazany na bycie w cieniu. Na szczęście już nie Luki Toniego.

Cień mu nie szkodzi. W meczu z Chorwacją pół Europy czeka na kolejny koncert pomocnika "La Roja". Iniesta jest zjawiskiem, drugiego takiego nie będzie, ci, którzy chcą się nim nacieszyć, powinni się jednak spieszyć. Choć 32-letni piłkarz Barcy opowiada, że z biegiem lat nauczył się wsłuchiwać w swój organizm. Rzeczywiście urazów ma ostatnio mniej, ale czasy, gdy był w stanie grać co trzy dni, dobiegają końca. Póki co we Francji Iniesta jest jeszcze bardziej magiczny niż w Polsce i na Ukrainie.

Podyskutuj z autorem na jego blogu

Euro 2016 jak okręgówka! Pęknięta piłka, porwane koszulki... [MEMY]

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA