Węgrzy sensacyjnie wygrali z Austriakami 2:0. Sensacyjnie, bo nie dość, że były to pierwsze mistrzostwa Europy dla drużyny Bernda Storcka, to jeszcze ich rywale byli zdecydowanymi faworytami. Ale zwyciężył zespół, który w kluczowych momentach pokazał większą dojrzałość. Sprawa meczu rozstrzygnęła się w pięć minut. W 62. minucie bramkę dla Węgrów zdobył Adam Szalai, a pięć minut później drugą żółtą kartkę za faul w polu karnym rywali (!) dostał Austriak Aleksandar Dragović.
W składzie węgierskiej jedenastki znalazło się dwóch zawodników z polskiej ekstraklasy - Tamas Kadar z Lecha Poznań i Richard Guzmics z Wisły Kraków. Nemanja Nikolić z Legii Warszawa cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.
Wiślak po meczu był wniebowzięty. - To był wspaniały wieczór, wciąż nie zdajemy sobie sprawy co się stało. Jesteśmy na mistrzostwach Europy i do tego wygraliśmy pierwszy mecz. Popełniliśmy parę błędów, ale razem udało nam się przezwyciężyć trudności - mówił Guzmics cytowany przez portal "Nemzeti Sport" .
Ciekawiej wypowiedział się jednak Kadar. To właśnie po faulu na nim Dragović zobaczył kartkę, po której musiał opuścić boisko. - To było mocne uderzenie, ale na szczęście nie było większych problemów - mówił. Ból był na tyle dotkliwy, że sędzia wezwał do Węgra lekarzy, którzy długo zajmowali się piłkarzem Lecha. W tym czasie Dragović zdążył zejść już do szatni, co umknęło uwadze Kadara.
- Dopiero po meczu zorientowałem się, że grali w dziesiątkę do końca meczu. Kiedy dostał kartkę, ja leżałem na ziemi. Szczerze mówiąc nie widziałem tej sytuacji - powiedział.
Węgrzy grali w przewadze przez niemal pół godziny, więc łatwiej było im rozbijać ataki Austriaków, a potem kontratakować. Widać jednak, że w trakcie meczu Kadar nie zastanawiał się dlaczego jego drużynie gra się tak łatwo. Ale swoje zadanie wykonał - serwis Whoscored.com sugerując się statystykami wyliczył dla niego ocenę 8,1 - więcej miał tylko defensywny pomocnik Zoltan Gera.
Oj, dostało się Cristiano Ronaldo, Pepe i Portugalczykom... [MEMY]