Euro 2016. Polska - Irlandia Płn. Futbol dla cierpliwych

Spokojnie, to tylko zwycięstwo. Gdy my zaczynamy walkę o każdy kilometr w kierunku Paryża, gdzie w czwartek Polska zagra z Niemcami, trwa debata o zmianach w składzie. A może warto przyjąć od reprezentacji najlepszą turniejową radę?

Wydostać się z Nicei było sztuką. Strajki to jedna rzecz, każdy kibic czy dziennikarz powoli się do ciągłych zmian przyzwyczaja. Nie akceptuje, ale po głębszym westchnieniu po prostu szuka innej drogi do kolejnego punktu swojej Euro-podróży. Jest to skomplikowany proces, wymagający sporej cierpliwości. Niektórzy dziennikarze wychodząc przed północą po meczu Polski z Irlandią Północną nie wiedzieli, co następnego dnia ich czeka. Ktoś śmiał się, że na stadion łatwiej zamówić helikopter z Ubera niż normalną taksówkę.

Gdzie wczoraj krążyli kibice z flagami, poruszający się od jednej świętującej grupy do drugiej, dziś na Place Masséna ciągnęli za sobą małe walizeczki, szukając odpowiedniego kierunku. I w zasadzie nie wiedzieli, co dalej - na lotnisko, gdzie kolejne loty były odwoływane, czy na dworzec, gdzie pociąg w zasadzie może się pojawić, ale proszę się nie zdziwić, gdy go nie będzie. A ceny wynajmu aut w kilkanaście godzin skoczyły w górę dwukrotnie, zanim w ogóle udało się zrealizować wypożyczenie trzeba było odczekać w godzinnej kolejce. Taki jest ten turniej - tylko dla cierpliwych.

Najbardziej brakowało jej Irlandczykom z północy, którzy w poprzednich dniach tak świetnie się bawili. Pytali obsługi lotniska, co jest grane, nie byli w stanie zrozumieć, jak może być tyle problemów z organizacją i skąd tyle czekania. A może po prostu rozczarowali się zderzeniem z bolesną euro-rzeczywistością - ich zespół może i potrafi się dzielnie bronić, ale z piłką zbyt wiele nie zrobi.

W niedzielę to selekcjoner Irlandii Płn., Michael O'Neill już w przerwie dokonywał zmiany, bo uznał, że nawet jak na własne standardy wystawił zespół zbyt defensywny. Ale wtedy było już za późno. Polacy dostrzegli, że cierpliwość popłaca. Kumulowanie podań, ruchów bez piłki i rotacji pozycjami przynosiło coraz lepsze efekty. Arkadiusz Milik później mówił, że w swojej najlepszej sytuacji w pierwszej połowie musiał zmienić rozwiązanie, bo dostrzegł, że jego cel zasłoniło już dwóch graczy.

Zresztą niecierpliwość pojawiła się także na konferencji prasowej Adama Nawałki. Selekcjonera spytano, czy nie miał chęci zmienić Milika jeszcze w przerwie. Ten odpowiedział mocno zdziwiony, jakby była mowa o rzeczy dla niego kompletnie abstrakcyjnej. Faktycznie, on w eliminacjach do Euro 2016 ani razu nie zrobił zmiany przed upływem 60 minuty gry. Nawet, gdy Polakom nie szło w Dublinie z Irlandią, to zwlekał do ostatnich minut. W Nicei pierwszego rezerwowego wykorzystał na kwadrans przed końcem spotkania.

A ta cierpliwość przenosi się na zespół i po historycznym zwycięstwie pojawiała się w każdej wypowiedzi. - Zagraliśmy dojrzale, cierpliwie rozgrywając piłkę od prawej do lewej i zasłużyliśmy na wygraną - mówił Grzegorz Krychowiak. - W przerwie powiedzieliśmy sobie, że potrzeba cierpliwości: związać przeciwnika na jednej stronie i przerzucać na drugą - tłumaczył Łukasz Piszczek. I tak w kółko.

To w ogóle jest turniej dla cierpliwych. Znajdź u rywala słabe ogniwo i w nie wal, aż pojawią się efekty . Widać było to w meczu Niemców, którzy dopiero do ostatnich sekund czekali z zadaniem drugiego ciosu. Odwracając to na perspektywę ostatnich grupowych rywali Polaków, Ukraińcy może aż nazbyt cierpliwie pozwalali przeciwnikom ich atakować, by po dwudziestu kilku minutach samemu mocno odpowiedzieć.

Równie cierpliwie jak Polacy grali Szwajcarzy, Chorwaci. Ale też Albańczycy, którzy szybko zredukowani do dziesięciu zawodników na boisko ze spokojem czekali na swoje szanse i te przychodziły. Giovanni de Biasi z pierwszą zmianą też zwlekał dosyć długo. Roy Hodgson również był zadowolony z gry swojego zespołu przeciwko Rosji (1:1) i dopiero po strzelonym w 73 minucie golu zdjął Wayne'a Rooneya. Ale teraz w Anglii jest krytykowany, bo dokonał dwóch zmian defensywnych, które tylko zaprosiły rywali do ataków. To kolejny sygnał, że warto być cierpliwym i wierzyć w plan A, zanim wyskoczy się z nowym rozwiązaniem.

Kibice z natury do cierpliwych nie należą. W Nicei ci z Polski już po kwadransie domagali się pierwszego gola. Ale Nawałka i jego ludzie pokazali, że choć może w porównaniu do największych brakować nam jakości np. w defensywie - tak twierdził O'Neill, choć biało-czerwonych mocno chwalił - to przekonanie w nakreślony plan jest spore. I cierpliwość, która wcale nie charakteryzowała polskich reprezentacji na poprzednich kilku wielu turniejach, została na tym fundamencie planów Nawałki zbudowana.

W czwartek też się przyda, choć w innym wydaniu. To biało-czerwoni będą musieli cierpliwie patrzeć na rozgrywających rywali, przesuwać swoje formacje od jednej do drugiej strony. Można być pewnym, że Nawałce i drużynie nie udzieli się atmosfera nerwowego debatowania o sensie zmian w zwycięskim składzie. On nam prędzej powie: cierpliwie czekajcie na siedemdziesiąt pięć minut przed pierwszym gwizdkiem meczu w Paryżu. Wtedy jak zwykle dostaniemy od niego kartkę ze składem.

Zobacz wideo

Do Francji zjechali nie tylko brutalni kibole. Oto dowody! [ZDJĘCIA]

Czy reprezentacja Polski wyjdzie z grupy podczas Euro 2016?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.