Spotkałem ich w Saint Georges de Reneins, gdzie debiutująca na Euro reprezentacja ma bazę treningową. Przyjechali zobaczyć jak trenują ich idole, ale akurat w czwartek szkoleniowiec Irlandii Północnej odwołał zajęcia. To ich zupełnie nie zraziło. Wyluzowani, uśmiechnięci, rozłożyli krzesła i zaczęli się opalać. Przyjechali nawet nie kamperem, ale przerobioną furgonetką. Na jej przodzie dumnie wypisali "Ulster boys maiking all the noise" (Chłopcy z Ulsteru hałasują). W niej spali, ale mają też namiot, który rozbiją jak już dojadą na pole namiotowe.
W środku iveco znaleźli miejsce na prawie wszystkie niezbędne dla kibica rzeczy - czyli zapas piwa, kostkarkę do lodu, a do tego dwa rozkładane łóżka, kuchenka, mikrofalówka, lodówka, a nawet toaleta.
- Ale chodź pokaże ci jeszcze jedną bardzo ważną rzecz - Josh prowadzi mnie na przód auta. Otwiera dfrzwi i wskazuje na barowe dozowniki do mocniejszych alkoholi.
Twierdzą, że zostają do finału.
A jeśli Irlandia się nie zakwalifikuje - pytam.
- Spokojnie, zagra w finale - zapewnił Josh.
W niedzielę Polska gra z Irlandią Północną.
- Będzie 1:1 - zapewnia Josh. - Wygramy 1:0 - dodaje jednak Dareen, który na głowie nosił kapelusz z polskim godłem.
- Miałem urodziny w Krakowie i przywiozłem te kapelusze - wyjaśnia Josh. - Było świetnie, bardzo mili ludzie są w Krakowie.
- Urodziny czy wieczór kawalerski - doptyuję.
- To prawie to samo - rechocze Dareen.
Przekonuję ich, że to Polska ma lepszą drużynę z gwiazdami jak Lewandowski czy Szczęsny.
Odpowiadają: - Od ile spotkań Polska nie przegrała?
Przyznaje, że od jednego. Wtedy mnie gaszą: - My od 12, więc to my jesteśmy faworytami - śmieje się Josh. - Steve Davis pokaże prawdziwą magię w środku - zapewnia Gary.