Marek Sajewicz: Rok temu hotel Double Tree by Hilton podpisał umowę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, fryzjerem reprezentacji jestem od początku jej pobytów w tym obiekcie. Zajmuję się również fryzurami reprezentantów Polski w siatkówce, piłce ręcznej i Legii Warszawa, która spędza u nas każdy dzień przedmeczowy.
- Wymagania mają wszyscy. Teraz już naprawdę każdemu zależy na dobrej fryzurze. A najczęściej zdaje się na mnie Grzegorz Krychowiak. Pierwszy raz ostrzygłem go rok temu, to po nim zaczęli przychodzić do mnie następni piłkarze. Szczęsny, Fabiański, Błaszczykowski, Peszko, teraz już prawie wszyscy pojawiają się regularnie. Żałuję, że jeszcze nie udało mi się ostrzyc Roberta Lewandowskiego, ale wygląda na to, że ma swojego stylistę tam, gdzie gra na co dzień. Za to pojawiają się też byli reprezentanci, Np. Jurek Dudek. Wszyscy wiedzą, że dbanie o wygląd również jest częścią ich pracy.
- W ogóle. Ma pełne zaufanie, choć to rzeczywiście modniś. Za pierwszym razem dokładnie opowiedział, jak ma wyglądać jego głowa, a teraz tylko powtarza, że chce to, co zawsze. Ale niezadowoleni oczywiście się zdarzają. W czerwcu, na poprzednie zgrupowanie kadry, Szczęsny przyjechał kiepsko ostrzyżony. Uratowałem sytuację, Wojtek był zadowolony, powiedział, że wróci i teraz faktycznie wrócił.
- Zdarza się i tak. Wtedy muszę tłumaczyć, dlaczego dana rzecz jest nie do zrobienia. Sportowcy często przychodzą ze zdjęciami i chcą odwzorowania fryzury. Jeśli pozwalają na to włosy i kształt głowy, to nie ma najmniejszego problemu. Ale bywa, że gość ma pięć razy mniej włosów od faceta z fotografii, a myśli, że może wyglądać podobnie. Wtedy trzeba delikatnie wytłumaczyć. Mówię: "facet ze zdjęcia ma dużo więcej włosów niż przeciętny człowiek", a nie "stary, masz tak mało włosów, że nie ma szans". Piłkarze są czuli na tym punkcie.
- Bardzo często. Szczególnie nastolatki chcą wyglądać jak ich idole. Choć dorośli mężczyźni też bywają bardzo wpatrzeni w gwiazdy piłki. Cały czas zdarza mi się robić fryzury a la Ronaldo, czyli zostawiać grzywkę, z jaką Brazylijczyk grał na mistrzostwach świata w 2002 roku.
- Teraz po fryzurze nie rozpoznasz kraju, z którego pochodzi piłkarz, a kiedyś bez problemu wskazywałeś ciapę z Czech czy z byłego Związku Radzieckiego. W dobie globalizacji wszystko się wyrównało. Jest kilku graczy wyznaczających trendy, większość do nich równa. Odważni, którzy sami coś wymyślają, często decydując się wariackie fryzury, pochodzą zazwyczaj z Ameryki Południowej.
- Ewidentnie stara się wyróżnić. Działa z włosami nieszablonowo, podobnie jak na boisku. A że czasem źle dobierze fryzurę do swoich włosów? Bywa.
- Tych kucyków w stylu Beckhama było sporo, moda utrzymywała się przez kilka lat. Ludzi wyznaczających trendy tak mocno jak Anglik jest zaledwie garstka. Obecnie najmodniejszy jest Cristiano Ronaldo, za nim plasuje się James Rodriguez. Nasi piłkarze są ostrożni. Wiedzą, że ich fryzury będą oceniane i zwykle wolą się nie wychylać. Łatwiej poddają się modzie na zarost. Taki na drwala już przestaje być modny, młodzież mówi, że to siara, a niektórzy teraz chcieliby takie brody hodować, choć część z nich ma lekkie, rzadkie zarosty i nie ma szans na fajnie wyglądającą brodę.
- Wszyscy się kimś inspirujemy, swój styl w części opieramy o styl innych osób, bierzemy dla siebie to, co u innych nam się podoba. A że piłkarz nie kładzie na głowę byle czego, niszcząc sobie włosy i skórę głowy? Świetnie, że te czasy minęły. Albo że zawodnicy przychodzą na pedicure? Przecież oni muszą mieć zadbane nogi, bo wykopują nimi miliony. Teraz Krychowiak ma bardzo zniszczone włosy przez słońce. Przepalił je, trenując po kilka godzin dziennie w gorącym, hiszpańskim słońcu. Doradziłem mu, żeby stosował żel z filtrem przeciwsłonecznym. Czy jest w tym coś złego? Tacy zawodnicy muszą dbać o swój wygląd tak samo, jak o formę. Musimy to zaakceptować.
- Poluję na niego i wierzę, że w końcu uda mi się go zaprosić.
- Trener ma swój wiek, a jego fryzura pasuje i do tego wieku, i do pełnionej funkcji. Wygląda lepiej od Loewa. Poza tym Niemiec cały czas dłubie w nosie, co mnie bardzo wkurza (śmiech). Nawałce zdecydowanie bliżej do najlepszych.
- Na pewno swój styl ma Josep Guardiola.
- Lepiej by wyglądał ogolony, siwych włosów nie byłoby widać, ale on idzie w innym kierunku, coś chce wyrazić, jakąś niezależność.
- Jakoś do tej pory czas miał, a chyba nie był mniej zajęty? Co ma powiedzieć? Że się spóźnił z takim zarostem, że powinien go mieć, kiedy jeszcze nie zaczął siwieć? Ma mocny charakter, więc się nie tłumaczy, ucina to.
- Nie, od lat 90. strzygę różnych znanych ludzi, więc głowa celebryty mnie nie stresuje i dzięki temu unikam wpadek.
- Wszyscy sportowcy z pierwszego planu dbają o włosy zdecydowanie bardziej niż zwykli ludzie. Podobnie jak aktorzy czy inne znane postaci. A piłkarze wreszcie mają świadomość, że kreując swój wizerunek tworzą markę, złożoną z umiejętności, ale i z wyglądu. Dzięki temu, że o siebie dbają, lepiej sprzedają koszulki ze swoimi nazwiskami, a to się przekłada na ich zarobki. Ty wyjdziesz z siłowni czasem z mokrą głową, a piłkarz nie może sobie na to pozwolić. On musi być zawsze uczesany, gotowy do zdjęcia, które później trafi do sieci. Jeśli wyjdzie niekorzystnie, to zostanie okrzyknięty brudasem, fleją, usłyszy, że się źle prowadzi. Wniosek? Sami zmuszamy piłkarzy, by dopieszczali swój wygląd.
- Mam takie odczucia, kiedy patrzę na Cristiano Ronaldo. Przecież on potrafi w przerwie meczu zmieniać fryzurę. Szaleństwo. Jest maksymalnie sfokusowany na swoim wizerunku, dba o niego nawet wtedy, kiedy ewidentnie powinien skoncentrować się na czymś innym. Na szczęście nasi piłkarze tacy nie są.