El. Euro 2016. Niemcy - Polska. Przewaga Niemców, ale

Grają w innym ustawieniu, bez klasycznego środowego napastnika. Mistrzowie świata mają słabości, ale tworzą całość błyskotliwą i solidną. Porównując piłkarzy Joachima Löwa i Adama Nawałki, znajdziemy najwyżej dwie pozycje, na których Polacy mają przewagę.

Bramka: Przewaga Niemców, ale

Kogokolwiek wystawiłby we Frankfurcie selekcjoner Polaków: Łukasza Fabiańskiego (co jest niemal pewne) czy Wojciecha Szczęsnego, będzie się ścierał z bezdyskusyjnym numerem 1. Manuel Neuer to bramkarz wielki, w tej chwili największy na świecie - może poza momentami, gdy pewność siebie popycha go do przesadnego ryzyka, wręcz brawury, trudno znaleźć słabości w jego grze. Nie znaczy to jednak, że taki mecz jak z Polską skazuje go na rolę herosa. Przeciwnie, roboty zbyt wiele miał pewnie nie będzie, długimi fragmentami może znaleźć się poza grą, czego nie znosi z całego serca. 11 miesięcy temu na Stadionie Narodowym nie był w stanie ocalić Niemców. Przy golu Arkadiusza Milika można było doszukać się nawet jego błędu. We Frankfurcie będzie interweniował najwyżej kilka razy, tymczasem naprzeciwko siebie spotka snajpera bez kompleksów. Roberta Lewandowskiego nie zniechęci nawet najlepsza forma Neuera, a więc bramkarz niemiecki będzie przez 90 minut w niebezpieczeństwie. Przynajmniej potencjalnym. Nawet, gdyby ze względu na przebieg gry było ono niedostrzegalne.

Fabiański to dziś jeden z czołowych bramkarzy ligi angielskiej. Ma dość klasy, by pomóc drużynie, a nawet wpaść w trans i stać się największym atutem całej polskiej defensywy. Od Neuera lepszy nie jest, ale może dać drużynie tyle samo lub więcej, bo też nie ma powodu, by ręce nam drżały przy każdej jego interwencji. We Frankfurcie stanie naprzeciw siebie dwóch fachowców ze światowego topu, jeden jest lepszy, ale drugi może mieć lepszy dzień. I niespodziewanie bilans interwencji może być dla Polski pozytywny.

Obrona: Przewaga Niemców

Teoretycznie najwięcej indywidualnej klasy z czwórki bocznych obrońców ma Łukasz Piszczek. Ani Sebastian Rudy (Hoffenheim) ani Jonas Hector (Köln) nigdy nie grali w Lidze Mistrzów, a Polak dwa lata temu dotarł z Borussią do finału tych rozgrywek. Ostatnio 30-letni zawodnik przeżywa jednak trudne chwile z powodu kontuzji. Jeśli nie ona wpłynie na formę obrońcy Borussii, można się spodziewać, że starczy mu sił nie tylko na desperacką walkę w tyłach, ale da coś od siebie ofensywie. Biorąc pod uwagę całą formację, przewagę mają Niemcy. Hummels i Boateng to najlepsza para stoperów mundialu w Brazylii. Lewandowski odbije się od ściany, na szczęście doskonale znanej. Z pierwszym grał w Dortmundzie, z drugim gra w Monachium i z pewnością ma pomysł na obu. Wcielić go w życie będzie jednak ekstremalnie trudno.

Polska para stoperów Glik i Szukała budzi znacznie większe wątpliwości. Kapitan Torino jest wojownikiem z krwi i kości, ale jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne, umiejętność wyprowadzania piłki, do Hummelsa się nie umywa. W walce wręcz, w tłoku polskie wieże sobie powinny radzić. Przy grze kombinacyjnej, szybkiej, zaskakującej Müllera, Götzego, Özila i Schürrle może być problem. Z drugiej strony z tej czwórki sezon dobrze zaczął tylko Müller - zdobył już pięć bramek. Jeszcze lepiej wystartował co prawda Marco Reus (sześć goli), ale jego w ostatniej chwili wyeliminowała kontuzja.

Defensywni pomocnicy: Przewaga Niemców, z małym "ale"

- Bastian Schweinsteiger będzie w stanie zagrać i w piątek z Polską, i w poniedziałek ze Szkocją - mówił Löw, odpowiadając na pytania o formę fizyczną pomocnika Manchesteru United. Schweinsteiger od miesięcy zmaga się bowiem z kontuzjami, w tym sezonie tylko raz zagrał 90 minut w MU. Ale to kapitan reprezentacji, ważny nie tylko ze względu na umiejętności.

Kroosa trudno uznać za klasycznego defensywnego pomocnika. To raczej klasyczny król drugiej linii. Rządzi Realem Madryt, podając piłkę z celnością bliską nieomylności. Jeszcze niedawno był "dziesiątką", grał za napastnikiem, asystował i zdobywał gole, bo strzał z dystansu ma świetny. Potrzeby kadry i Realu sprawiły, że trenerzy odsunęli go od bramki, co nie znaczy, że stracił na walorach. Może nawet wręcz przeciwnie.

Gdyby się jednak wsłuchać w głos fachowców od ligi hiszpańskiej, oni za poprzedni sezon ponad Kroosa wynieśli Grzegorza Krychowiaka. Pomocnik Sevilli to inny typ, raczej biega, raczej walczy, niż zdaje się na instynkt wizjonera. Można go nazwać sercem i płucami drużyny Nawałki, ale raczej nie jej mózgiem. Determinacja Krychowiaka może być kluczowa, tak jak siła Jodłowca. Gdyby trener Nawałka zdecydował się na ustawienie 4-3-3, w środku pola pomógłby także Mączyński. Okazji do walki we Frankfurcie nie zabraknie, trzeba będzie przebiec rekordowy dystans, nie odstawić nogi, w płucach Polaków może zarzęzić.

Ofensywni pomocnicy: Zdecydowana przewaga Niemców

Porównanie trochę naciągane, bo oba zespoły grają w innym ustawieniu. Wszystko wskazuje jednak na to, że Arkadiusz Milik w piątek zostanie ustawiony na skrzydle. Trudno go oczywiście uznać za pomocnika, to rzecz jasna napastnik, najlepszy po Lewandowskim strzelec kadry w tych eliminacjach. O ile napastnik Bayernu gnębił graczy Gibraltaru i Gruzji, to Milik wszystkich, włącznie z Niemcami. W piątek selekcjoner będzie liczył na jego szybkość i powroty do defensywy.

Grosicki będzie miał za zadanie wspierać obronę i wykorzystać słabości Niemców na bokach obrony. To jednak gracz nieprzewidywalny, który czasem tworzy coś w pojedynkę, ale najczęściej doprowadza kibica do pasji. Gdybyśmy tę nieprzewidywalność mieli potraktować jako atut w meczu z Niemcami, musielibyśmy wykazać sporo wyobraźni i dobrej woli.

Atak: Przewaga Polski, ale

Rzecz jasna Mario Götze to nie jest typ piłkarza, który dotrzymywałby kroku Lewandowskiemu przy zdobywaniu goli. Choć Niemiec zazwyczaj występuje jako rozgrywający, trafił do siatki 62 razy w 213 spotkaniach Borussii Dortmund i Bayernu. Porównanie jest o tyle dokładne, że Götze zaczął grać na serio w Bundeslidze od sezonu 2010/2011, gdy Borussia sprowadziła Lewandowskiego. W 240 meczach dla klubów niemieckich Polak zdobył 131 bramek, dwa razy więcej od Götzego. Tym niemniej o tej najważniejszej, którą Mario już ma, Robert może na razie tylko cichutko marzyć. Götze to złoty chłopak niemieckiej piłki, który rozstrzygnął finał brazylijskiego mundialu. Jego kłopoty w Bayernie u Pepa Guardioli są dla kibiców w Niemczech trudne do zaakceptowania.

Dość dygresji, Götze nie będzie dla Polaków śmiertelnie groźny w pojedynkę, tak jak Lewandowski dla Niemców, ale dodając swoją intuicję, inteligencję, technikę, wyobraźnię i spryt do trójki pomocników może stworzyć siłę uderzeniową ogromnej mocy. Jeśli ktoś twierdzi, że mistrzowie świata nie mają goleadora, niech spojrzy na Müllera, który w 308 pojedynkach Bayernu uzbierał 126 bramek. A więc jego instynkt strzelecki można porównywać z instynktem Lewandowskiego.

W sumie wychodzi na to, że przewaga i to zdecydowana jest po stronie gospodarzy meczu we Frankfurcie. Tak samo jak 11 października 2014 roku, gdy na Stadionie Narodowym w Warszawie doczekaliśmy pierwszego zwycięstwa Polski nad Niemcami.

KLIKNIJ NA OBRAZEK I SPRAWDŹ JAK ZMIENIŁY SIĘ SKŁADY

Zobacz wideo
Polska z Niemcami...
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.