El. Euro 2016. Polska - Szkocja 2:2. Listkiewicz: Mallenco sędziował dobrze

- Faul Greera na Lewandowskim był przynajmniej na żółtą, a nawet na czerwoną kartkę, bo Szkot ewidentnie chciał wybić Polakowi piłkę z głowy - ocenia w rozmowie ze Sport.pl Michał Listkiewicz. Były sędzia międzynarodowy i były prezes PZPN przyznaje, że Alberto Undiano Mallenco we wtorkowym meczu Polska - Szkocja pozwolił gościom na zbyt ostrą grę. Ale nie zgadza się z tymi, którzy twierdzą, że hiszpański arbiter pomógł ekipie Gordona Strachana wywalczyć remis 2:2. - Wielkich błędów nie popełnił, cały mecz prowadził dobrze - przekonuje Listkiewicz.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Łukasz Jachimiak: "Przeciwnik złamał ci nogę? Nic nie widziałem, gramy dalej" - tego typu tekstami polscy kibice podpisują zdjęcia arbitra, który poprowadził wtorkowy mecz naszej reprezentacji ze Szkocją. Też uważa pan, że Alberto Undiano Mallenco pomógł gościom nie przegrać na Stadionie Narodowym?

Michał Listkiewicz: Czy sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego w 90. minucie? Albo czy dał karnego z kapelusza Szkotom? Nie, więc nie przesadzajmy. Oczywiście, jeśli chodzi o faul na Robercie Lewandowskim [w 11. minucie około 20 metrów od bramki gości Gordon Greer wszedł nakładką w nogę naszego napastnika, sędzia nie przyznał nam rzutu wolnego i nie ukarał Szkota kartką, choć ten zaatakował tak ewidentnie, że zrobił dziurę w getrach i ochraniaczu Polaka], to rzeczywiście ten faul był. Bez wątpienia należał nam się rzut wolny. Ale nie dostaliśmy go nie z winy głównego sędziego. On przewinienie przeoczył, ale przecież tuż za bramką miał asystenta, który powinien to bardzo dobrze widzieć. Dzień przed naszym meczem byłem na spotkaniu Chorwacja - Azerbejdżan, gdzie rzut karny dla gospodarzy podyktował tak naprawdę właśnie ten sędzia stojący obok bramki. Główny sytuacji nie widział, ale zaufał koledze i wspólnie podjęli odpowiednią decyzję. W Warszawie faul był ewidentny. Przynajmniej na żółtą, a nawet - jak pokazują powtórki - na czerwoną kartkę.

Na czerwoną, bo Greer atakował nogę Lewandowskiego z premedytacją?

- Moim zdaniem on ewidentnie postanowił wybić Lewandowskiemu piłkę z głowy. Ale ustalmy, że żółta kartka by wystarczyła. Gdyby ją Szkot dostał, to nie czułby się dalej bezkarny. A tak mógł faulować w kolejnych sytuacjach. Z kartką na koncie musiałby uważać, ona też ostudziłaby jego kolegów. Kartkami sędzia ma nie tylko karać, ale też działać prewencyjnie.

Mallenco o prewencji na pewno nie myślał, skoro ze Szkotów kartkę dostał od niego tylko Greer, dopiero w 85. minucie.

- Powinien pokazać więcej kartek, ale generalnie cały mecz prowadził dobrze. To jest wielkiej klasy sędzia, z dużym dorobkiem i tę klasę potwierdził, większych błędów nie popełnił. Na minus była tylko współpraca w całym sędziowskim składzie. Liniowi i bramkowi głównemu nie pomagali. To normalne, że główny czasem czegoś nie widzi, ale przecież po to jest teraz na boisku tylu arbitrów, żeby ten najważniejszy miał pomoc.

Sytuację, w której Steven Fletcher rozbił łuk brwiowy Kamilowi Glikowi Mallenco widział dokładnie. Dlaczego uznał, że faulował Polak i zdania nie zmienił nawet, gdy zobaczył, że nasz obrońca zalewa się krwią?

- Tu błędu sędzia nie popełnił. Glik skakał na rywala z tyłu, ten się odchylił, uderzył, ale celowości w tym nie widziałem. To był zwyczajny pech. Poza tym piłka to nie hokej. Tam, jak się pojawia krew, to zawodnik, który krwawienie rywala spowodował, musi być wyrzucony. W piłce skutek nie ma znaczenia. Moim zdaniem sędzia postąpił prawidłowo, bo najpierw faulował Glik i to w wyniku jego faulu doszło do zderzenia, w którym rozbił łuk brwiowy. Później sędzia musiał skierować Polaka na opatrunek i wymianę koszulki.

Zobacz wideo
Więcej o: