Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!
- Pojedynek ze Szkocją zapowiadał się na drogę przez mękę i nią był - czytamy w "Gazecie Wyborczej" po wtorkowym spotkaniu ze Szkocją. Dariusz Wołowski podkreśla, że mecz był prawdziwą huśtawką nastrojów - Polacy prowadzili, potem przegrywali, w końcu stanęło na remisie 2:2 - pisze. Nieco zawiedziony był za to Michał Szadkowski, który przekonuje, że test został oblany. Wspomina też eliminacje do mundialu w 2010 r., kiedy to Polacy również zdobyli siedem punktów w pierwszych trzech meczach, a mimo to na mundial w RPA nie awansowali - Historia drużyny Beenhakkera pokazuje, że zwycięstwa na starcie ze słabeuszem (Gibraltar) i faworytem (Niemcy) grypy oraz remis z europejskim średniakiem (Szkocja) niczego nie oznaczają. Piłkarzy Nawałki wciąż dzieli długa droga od francuskich mistrzostw Europy - przekonuje.
Piotr Żelazny nazywa z kolei remis "uratowanym" po szalonym pościgu za rywalami. - Zawodnicy Adama Nawałki chcieli udowodnić, że w sobotę w meczu z Niemcami rzeczywiście byliśmy świadkami narodzin drużyny zdolnej dokonywać rzeczy dotąd niemożliwych. Mieli pokazać, że potrafią taki mecz powtórzyć i zwycięstwo nad mistrzami świata nie było tylko splotem szczęśliwych i nie do końca wytłumaczalnych okoliczności (...). Nie udało się, bo takie mecze jak z Niemcami, gdy zespół wygrywa, chociaż cały plan taktyczny to agresywna obrona, a jedyny pomysł na atak to długie piłki do Roberta Lewandowskiego, zdarzają się rzadko. W spotkaniu ze Szkocją brak wizji i pomysłu został ukarany - pisze. - Święto futbolu w Polsce nie zostało przedłużone, nie ma jednak wielkiego żalu, a po znakomitej końcówce meczu ze Szkocją możemy nawet zachować optymizm. Na listopadowe spotkanie z Gruzją pojedziemy jako lider tabeli - przypomina dziennikarz "Rzeczpospolitej".
- Po triumfie z mistrzami świata w sobotę Polacy stoczyli niesamowitą bitwę ze Szkotami - thriller na Narodowym przyniósł tylko jeden punkt. Zabrakło naprawdę niewiele do zwycięstwa. Z postawy drużyny Adama Nawałki możemy być dumni - czytamy z kolei w "Fakcie"
Dziennikarze tabloidu chwalili determinację Polaków, a zwłaszcza Arkadiusza Milika, który "choć nie grał wielkiego meczu, znów pokazał błysk wielkich możliwości". Pozostaje mieć nadzieję, że nie po raz ostatni w tych eliminacjach.
- W sobotę genialne zwycięstwo z Niemcami (2:0), a wczoraj brutalne zejście z piłkarskiego raju na ziemię. Reprezentacja Polski po dramatycznym meczu zremisowała ze Szkocja 2:2 i straciła pierwsze punkty w eliminacjach do Euro 2016. Remis uratował nam niezmordowany Arkadiusz Milik - czytamy z kolei w "Super Expressie", gdzie również Polacy są chwaleni za walkę, ale nie jest ukrywany niedosyt. - Punktów oddanych na własnym stadionie może brakować na koniec eliminacji - napisał Przemysław Ofiara.
- Pierwszy raz w tych eliminacjach biało-czerwoni odrabiali straty - piszą Przemysław Rudzki i Tomasz Włodarczyk z "Przeglądu Sportowego". - Zabrakło naprawdę niewiele do zwycięstwa. Z postawy drużyny Adama Nawałki możemy być dumni. Euforia spowodowana zwycięstwem nad Niemcami miała ponieść naszą reprezentację do kolejnej wygranej, tym razem ze Szkocją. Jeśli ktoś spodziewał się szturmu biało-czerwonych i serii strzałów na bramkę Davida Marshalla, mógł czuć się zawiedziony - piszą.
- Nawałka ma po tych dwóch meczach dwie korzyści: spokój w pracy i mnóstwo materiału do analizy. Dostał też coś bezcennego - jego kadra zagrała wreszcie dwa mecze, które na dobre pozwoliły mu oddzielić chłopców od mężczyzn. A my możemy liczyć już nie tylko na Lewandowskiego. W tej drużynie bohaterem chce być każdy - piszą na zakończenie.
Kolejny mecz Polaków w tych eliminacjach 14 listopada, kiedy to zmierzymy się z Gruzją.