El. Euro 2016. Polska - Niemcy 2:0. Lewandowski - w końcu kapitan

Gol Milika, bramka Mili, wrzawa na Narodowym, jakiej nie przeżyłem na żadnym polskim stadionie, parady Szczęsnego. To wszystko zapamiętam, ale mecz Polska - Niemcy to też dla mnie leżący pod naszym polem karnym Julian Draxler. Przetrącony przez Roberta Lewandowskiego, który się zastawił i pognał z piłką do kontrataku, obserwował akcję Polaków z pozycji leżącej. Draxler poobijany zebrał się z murawy dopiero kilkanaście sekund później - pisze po meczu Polski z Niemcami (2:0) dziennikarz ?Gazety Wyborczej? Przemysław Zych.

Zapamiętam też energiczny ruch ręką Lewandowskiego do Macieja Rybusa. Skrzydłowy dostał wyraźną instrukcję - rzuć się na Matsa Hummelsa, niemieckiemu stoperowi uciekła piłka. Rybus po sygnale od kapitana swojej drużyny doskoczył do Niemca. I Hummels musiał ratować się faulem, sędzia wyjął żółtą kartkę.

Lewandowski nie był bohaterem numer 1, ani 2, ani 3 tego meczu. Ale był dobrym duchem tej reprezentacji. Takim, o jakim marzyliśmy, żeby zawsze był. Nierozkapryszony, sfrustrowany, że sam nie strzelił. W decydującym momencie nie pomyślał o tym, by strzelić kolejnego gola dla kadry i dogonić Zbigniewa Bońka (24 gole), ale dograł Sebastianowi Mili. Niedługo po pierwszym strzelonym polu przy ogromnej wrzawie z trybun rzucił się do wygarniania piłki na linii autowej. W innej sytuacji pobudzony trybunami agresywnie powalił Manuela Neuera i dostał żółtą kartkę. W końcówce cofał się za Thomasem Muellerem, asekurując zmęczonego Macieja Rybusa, a na połowie Niemców w spektakularny sposób założył "siatkę" wirtuozowi Toniemu Kroosowi. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu narzekaliśmy na zaangażowanie Lewandowskiego w drużynie narodowej. Potem dokładaliśmy mu w komentarzach za brak goli. Tego dnia nie musiał strzelać. Wystarczyło, że Lewandowski w końcu był kapitanem.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.