El. Euro 2016. Niemcy zazdroszczą Polsce Lewandowskiego

Potrzebny jest piłkarz silny, dobrze grający głową, umiejętnie i dokładnie przyjmujący piłkę w każdej sytuacji, ale nie czekający na podania wyłącznie w polu karnym przeciwnika. - Szkoda, że Lewandowski nie jest Niemcem - mówi ?Bildowi? dyrektor sportowy niemieckiego związku piłki nożnej Hans-Dieter Flick. Problem braku napastnika w reprezentacji Joachima Loewa pozostaje nierozwiązany. Mecz Polska - Niemcy w sobotę o godzinie 20.45.

Wystarczy przypomnieć sobie, jak rozpoczęło się lato Joachima Loewa. Nie, nie od wygranej z Portugalią, ale od wysłania powołań na mundial w Brazylii - w 23-osobowym składzie znalazło się tylko jedno miejsce dla typowej "dziewiątki", 35-letniego Miroslava Klose. W pierwszym meczu mistrzostw świata w roli napastnika wystąpił Mario Goetze, a dopiero w kolejnych spotkaniach selekcjoner dał więcej szans najbardziej doświadczonemu reprezentantowi. I ten odpłacił się z nawiązką - strzelając gole Ghanie i Brazylii został najskuteczniejszym piłkarzem w historii mundiali.

Gomezowi podziękowano

Jednak po mistrzostwach Klose zakończył reprezentacyjną karierę. Na pierwsze zgrupowanie Loew powołał Mario Gomeza, wystawił go w sparingu z Argentyną w podstawowym składzie i... rozczarowany zmieniał go po godzinie. Napastnik Fiorentiny zawodził w najprostszych sytuacjach i w inaugurującym eliminacje do Euro 2016 meczu ze Szkocją nie pojawił się na murawie.

Dwa gole strzelił Thomas Mueller i to w stylu klasycznego napastnika. Najpierw wygrywając walkę o pozycję z obrońcami przy dośrodkowaniu i głową kierując piłkę do siatki, a następnie odnajdując się idealnie w podbramkowym zamieszaniu, gdy Szkoci kilka minut wcześniej wyrównali. 25-latek z Bayernu ma już w swojej karierze reprezentacyjnej 24 gole, tytuł najlepszego strzelca mistrzostw świata i szansę, by w przyszłości odebrać Klosemu wspomniany tytuł.

Mueller świetny, ale...

Każdy z Joachimem Loewem na czele wie, że Thomas Mueller nie jest jednak napastnikiem. W kadrze gra na prawym skrzydle, w klubie pełni również inne role, ale to Robert Lewandowski jest główną "dziewiątką" Guardioli. - Trzeba się adaptować do różnych sytuacji, znaleźć swoją niszę i odpowiednio wybrać, jakim chce się być piłkarzem - mówił niedawno Mueller w wywiadzie dla "The Guardian" - Wiem, że wielu trudno zaakceptować to jak gram - dodał, co idealnie oddaje jego sytuację. Mueller doskonale wie, że nie jest i nie będzie naturalną "dziewiątką", ale potrafi dostosować się niemal do każdej roli w różnych systemach. To jego zaleta, choć nie rozwiązuje problemu Loewa. Mueller także przyznaje, że rzadko wygrywa pojedynki fizyczne z silniejszymi obrońcami.

Bogata historia

To pragnienie wielkiego napastnika nie jest żadnym taktycznym archaizmem Niemców - jeśli już, to wyłącznie przywiązaniem do długiej i bogatej historii zawodników, którzy zawsze znajdowali się w odpowiednim momencie w polu karnym przeciwnika. By wymienić tylko kilku - Gerd Mueller, Karl-Heinz Riedle, Juergen Klinsmann, Rudi Voeller, Karl-Heinz Rummenige, Klaus Allofs, Horst Hrubesch i Miroslav Klose właśnie. Problem w tym, co dalej. W niemieckim związku nikt nie ukrywa, że młodzież dziś woli wzorować się na bardziej uniwersalnych zawodnikach, takich jak Oezil, Goetze czy Schuerrle. - Tymczasem każdej drużynie przydałby się napastnik pokroju Ibrahimovicia, Dżeko czy Costy - mówi Flick dla dziennika "Bild". Jednym z jego następnych zadań będzie stworzenie planu szkolenia "dziewiątek", a jedną z osób, które dyrektor sportowy DFB chciałby zaangażować jest właśnie Klose. - Dla niego drzwi są zawsze otwarte - przyznaje.

Uwaga na Goetzego

W kadrze na najbliższe spotkania Niemców znalazł się więc Max Kruse z Borussii Moenchengladbach, dla którego jest to powrót niemal po roku poza reprezentacją Joachima Loewa. Ostatni raz zagrał w letnim sparingu z USA i raczej nie zostanie mu powierzona rola jedynego napastnika w meczu z Polską. Czy znów powtórzą się opinie o tym, że jego drużyna z klasycznym napastnikiem jest bardziej zrównoważona, a kreatywni ofensywni pomocnicy wreszcie mają komu zagrywać swoje kluczowe podania? Można spojrzeć na ten problem inaczej - w finale z Argentyną Miroslav Klose kompletnie nie radził sobie przeciwko głęboko i blisko siebie grającym obrońcom rywali, z kolei Mario Gomez w sparingu po mistrzostwach raził nieskutecznością. W obydwu spotkaniach tych napastników zmieniał Mario Goetze, za każdym razem strzelając gola. Nic dziwnego, że to on będzie głównym napastnikiem w sobotnim meczu w Warszawie. I wcale nie oznacza to, że polskim obrońcom będzie łatwiej.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.