El. Euro 2016. Anglicy znów wierzą w Hodgsona, czyli "Imperium kontratakuje"

Po wyjazdowym zwycięstwie 2:0 ze Szwajcarią w eliminacjach Euro 2016 Anglicy znów uwierzyli w Roya Hodgsona. Choć przecież 67-letni trener i tym razem nie wymyślił prochu - pisze Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i autor bloga "Futbol jest okrutny".

Czasami potrzeba tak niewiele. Druga ciąża księżnej Kate, drugie trafienie Danny'ego Welbecka w meczu ze Szwajcarami (pierwsze było jednak dość przypadkowe, nowy napastnik Arsenalu zamknął efektowny kontratak, uderzając piłkę łydką, a Anglicy nadal byli niespokojni o wynik) i ojczyzna futbolu znów wydaje się być w lepszym nastroju. Przestawiona po nieudanym mundialu medialna wajcha zmieniła położenie po raz kolejny: sceptycyzm i szyderstwa, z jakimi przyjmowano np. powołanie do kadry pomocnika Aston Villi Fabiena Delpha, który względne sukcesy piłkarskie odnosił głównie poniżej poziomu ekstraklasy, zastąpiły głosy zadowolenia i szacunku.

Nawet jeśli Anglicy nie odkryli taktycznej Ameryki, nawet jeśli nie zaczęli grać w jakimś nowym, modnym ustawieniu (trójką środkowych obrońców na przykład), nawet jeśli ich nowy kapitan Wayne Rooney raził niedokładnością w przyjęciu piłki, Delph mógł wylecieć już w ósmej minucie po zbyt ostrym wejściu w Lichsteinera, a obrońca Phil Jones kilkakrotnie dał się ograć Szwajcarom (jeszcze przy stanie 0:0 po jednym z błędów stopera MU Joe Hart nogą zatrzymał uderzenie Shaqiriego), ton komentarzy jest zdecydowanie pozytywny.

Idzie młodość

Z różnych powodów (emerytura i kontuzje) w pierwszym meczu eliminacji Euro 2016 nie wystąpili zarówno reprezentujący Anglię od lat Steven Gerrard, Frank Lampard czy Michael Carrick, jak budzący ostatnio wielkie nadzieje Ross Barkley i Adam Lallana - w zestawionej w diament drugiej linii podczas meczu ze Szwajcarią grali więc Jack Wilshere (u dołu), Jordan Henderson i Delph oraz (u szczytu) 19-letni zaledwie Raheem Sterling. To jeden z powodów do zadowolenia: Anglicy wygrali na wyjeździe z dziewiątą drużyną rankingu FIFA, wystawiając jedną z najmłodszych reprezentacji w historii. Sterling, grający na co dzień w Liverpoolu, atakował z głębi pola z szybkością, wyobraźnią i dryblerskim kunsztem, wykorzystując miejsce, jakie robili mu schodzący do boków Rooney i Welbeck. Niechciany w MU nowy napastnik Arsenalu Danny Welbeck podczas spotkania w Bazylei zapomniał o swoim fatalnym podaniu do Sterlinga, wykonanym w momencie, kiedy trzech przedstawicieli angielskiej ofensywy miało przed sobą już tylko jednego szwajcarskiego obrońcę... Za dwa lata, po okrzepnięciu i nabraniu kolejnych doświadczeń w Premier League i Lidze Mistrzów, piłkarze ci powinni się liczyć w walce o mistrzostwo Europy - zwłaszcza jeśli wyleczą się jeszcze ci niemogący grać.

Kolejny powód do samozadowolenia to szybkość, z jaką młodzi Anglicy poruszają się po boisku. I jeszcze jeden, niebagatelny, zważywszy na eksperymenty, jakim byli nieraz poddawani: poza mającym asekurować obronę i przerywać akcje rywala Wilsherem, w zasadzie wszyscy piłkarze grali na swoich naturalnych pozycjach.

Zadania domowe

Dotykamy tu jednej z podstawowych zalet Hodgsona jako trenera reprezentacji Anglii. Już podczas Euro 2012 doświadczony szkoleniowiec nie chciał, by jego rodacy poszukiwali zbyt skomplikowanych formuł taktycznych, i bazował na tym, co mają w narodowym DNA: na grze dwójką napastników i czwórką piłkarzy w drugiej linii (warto przypomnieć, że zanim zmierzyli się ze Szwajcarami, w meczu towarzyskim z Norwegią prezentowali się w klasycznym 4-4-2).

Ale mówimy też o dostrzeganiu, wykorzystywaniu i odpowiednim nakierowywaniu talentów poszczególnych piłkarzy, zwłaszcza wspomnianego Sterlinga, który operując za plecami napastników radził sobie równie dobrze jak w Liverpoolu. Oraz o próbie przygotowania ich do zbliżających się zadań nie tylko w trakcie kilkudniowego zgrupowania. Jack Wilshere opowiadał, że dostał od angielskiego sztabu szkoleniowego płyty DVD z analizą własnych występów i z prezentacją gry zawodników, na których mógłby się wzorować: przerywającego akcje Javiera Mascherano i rozdzielającego piłki Andrei Pirlo. Mówił też, że w ostatnich tygodniach pozostawał w stałym kontakcie z Garym Nevillem, którego podejrzewam o przygotowanie tych kompilacji. Zresztą także podczas zgrupowania - jak relacjonował Wayne Rooney - piłkarze spotykali się w pokojach, bez udziału trenerów, żeby obejrzeć mecze z mundialu i zastanowić się, co poszło nie tak. Chciałoby się słyszeć takie wiadomości i z polskiego obozu...

Szkocki problem

Problemy oczywiście pozostają. Gdyby wspomniane błędy Jones popełnił w konfrontacji z lepszymi rywalami (przypomina się mundial: Cahill przy golu Balotellego czy Jagielka przy bramce Cavaniego...), czystego konta nie udałoby się zachować i tym razem. Młodziaki Hodgsona świetnie czują się w grze z kontry - co jednak, jeśli natrafią na zespoły murujące bramkę i zmuszające ich do ataku pozycyjnego? Z drugiej strony: na skutek powiększenia liczby drużyn występujących w mistrzostwach Europy, Anglicy znaleźli się w naprawdę słabej grupie - wygrywając ze Szwajcarami na wyjeździe, rozstrzygnęli na swoją korzyść prawdopodobnie najtrudniejszy mecz ze wszystkich, jakie przyjdzie im rozegrać w trakcie rozpoczętych właśnie eliminacji.

Wszystko wskazuje więc na to, że czekają nas lata, w których obserwować będziemy nawrót tradycyjnego na Wyspach triumfalizmu. Księżna Kate urodzi kolejne Royal Baby, a Roy Hodgson poleci z piłkarzami na kolejny wielki turniej. Byle tylko głosujący w przyszłym tygodniu nad niepodległością Szkoci nie popsuli im humoru podczas zbliżającego się meczu w Glasgow.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA