El. ME 2016.Czy wskoczą za sobą w ogień

Reprezentacja Polski zaczyna eliminacje mistrzostw Europy 2016. Kadrowicze chcą w końcu zrewanżować się za przegrane Euro 2012 i kwalifikacje do ostatniego mundialu. Ale mówienia o tym mają już dość. Eliminacje zaczną w niedzielę o 20:45 meczem z Gibraltarem. Relacja na żywo na Sport.pl

Najpierw było fatalne Euro 2012 z selekcjonerem Franciszkiem Smudą - w wyrównanej grupie polscy piłkarze okazali się gorsi od Greków, Czechów i Rosjan. Potem kiepskie kwalifikacje do mistrzostw świata 2014 z Waldemarem Fornalikiem, w których wyprzedzili ich nie tylko Anglicy i Ukraińcy, ale nawet Czarnogóra. W niedzielę reprezentacja - selekcjonerem jest Adam Nawałka - rozpoczyna eliminacje Euro 2016. Za dwa lata we Francji po raz pierwszy w mistrzostwach Europy zagrają aż 24 zespoły (dotąd 16), z naszej grupy awans wywalczą aż dwie drużyny, a trzecia zagra w barażach z przedstawicielem innej grupy. W zgodnej opinii reprezentacja po prostu musi zakwalifikować się na turniej. - Patrząc na skład drużyny, to poza Niemcami jesteśmy najmocniejsi w grupie. Mamy lepszy zespół od Szkocji, Irlandii, tym bardziej od Gruzji, nie mówiąc o Gibraltarze. Nie zawsze nazwiska grają, więc pracujemy nad funkcjonowaniem drużyny. I rozumiemy się coraz lepiej. W eliminacjach jeden za drugiego musi wskoczyć w ogień - mówi obrońca Kamil Glik.

Sprawa nie jest jednak tak banalna. Wprawdzie polskich piłkarzy w najlepszych klubach Europy (Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Sevilla, Arsenal) nie było w reprezentacjach, które wyjeżdżały na mundial 2002 i 2006 oraz Euro 2008, ale poziom podstawowej jedenastki był wtedy bardziej wyrównany. Brakowało gwiazd, ale zespołu nie tworzyli zawodnicy tak odstający od reprezentacyjnego poziomu jak niektórzy dziś.

- Myślę, że wynieśliśmy dużo doświadczeń z poprzednich, przegranych eliminacji. Jesteśmy o nie mądrzejsi - przekonuje pomocnik Grzegorz Krychowiak. Jeden z tych wyznaczających górny poziom. Latem trafił do zwycięzcy Ligi Europy - hiszpańskiej Sevilli i niedawno grał choćby w meczu o Superpuchar Europy z Realem Madryt. - Nie mogę powiedzieć, że niewiele nam ostatnio brakowało do awansu. Przegraliśmy tyle spotkań, że byłoby to niepoważne. Ale w wielu meczach decydowały detale. Z Czarnogórą u siebie kontrolowaliśmy spotkanie, a straciliśmy gola po jednej kontrze. Z Ukrainą stwarzaliśmy sobie dużo dobrych sytuacji do strzelenia gola, a straciliśmy bramkę, bo ktoś się poślizgnął. W Mołdawii mieliśmy kilkanaście sytuacji, trafiliśmy w słupek i skończyło się remisem. To są detale, które trzeba umieć wykorzystać. Będziemy musieli wybiegać eliminacje.

Nawałka ma dotąd kiepski bilans. Z czterech meczów towarzyskich rozegranych w podstawowym składzie wygrał tylko jeden - ostatni z Litwą 2:1. W listopadzie najpierw przegrał w debiucie ze Słowacją 0:2, a potem zremisował 0:0 z Irlandią, w marcu poległ 0:1 ze Szkocją. Szczególnie bolesny był styl i wyniki z wyspiarzami. Przecież m.in. z nimi mamy zagrać w eliminacjach o drugie miejsce.

- W tamtym meczach brakowało nam cierpliwości w budowaniu akcji. W pewnym momencie spotkania z Irlandią zaczęliśmy posyłać dalekie piłki do Roberta Lewandowskiego, co było bez sensu. Irlandczykom to pasowało, a my zupełnie nie realizowaliśmy założeń taktycznych. Ale tamte dwa mecze grał zespół w budowie, teraz jesteśmy lepsi - przekonuje Krychowiak.

Poza czterema spotkaniami reprezentacja Nawałki w maju w składzie mieszanym zremisowała 0:0 z rezerwami Niemiec. Zimą pokonała w krajowym składzie Norwegię 3:0 i 1:0 Mołdawię.

Nawałka początkowo dziennikarzy urzekł. Gdy objął kadrę, orzekli, że jest inny niż Fornalik. Krychowiak zauważał: "Nowy selekcjoner jest bardzo żywiołowy, zwraca uwagę na detale". Był bardziej energiczny i więcej rozmawiał z zawodnikami. Z czasem zaczęło się kręcenie nosem. Na zgrupowaniach reprezentacji pojawiały się zastępy ligowców, z których były trener Górnika Zabrze chciał zrobić reprezentantów. Łącznie powołał 64 piłkarzy, a kolejne sparingi, w których byli testowani, nie potwierdzały jego optymistycznych sądów.

Dziś na starcie eliminacji Euro 2016 kibiców ogarnia raczej lekkie zwątpienie. - Bierzemy to na klatę - mówi hardo selekcjoner. Podobnie jak cała kadra, trener przechodzi etap irytacji sprawianiem kibicom zawodu. Zamiast ciągle odpowiadać na podobne pytania, chcieliby coś pokazać, a na boisku wciąż dotyka ich niemoc. - Wiele haseł pada przed meczem, ale one na nic się zdadzą bez wyników - mówią piłkarze.

W meczu z debiutującym w eliminacjach Gibraltarem trudno spodziewać się kłopotów, nawet pomimo braku piłkarzy Borussii Dortmund. Nie będzie wracającego do formy po kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego czy Łukasza Piszczka - obecnego na zgrupowaniu, ale w piątek wycofanego z lotu do Portugalii z powodu drobnego urazu. Gorzej jednak że nie tylko nie widać pomysłu w grze, ale też nie słychać, jaki on ma być. I jeśli stoi za tym tylko niechęć do rozwlekłych rozmów o taktyce przed eliminacjami, nie jest to nic złego. Gorzej, jeśli rację ma Eugen Polanski, który pominięty przez selekcjonera przed meczem z Niemcami (Nawałka uznał, że nie chciał przyjechać na sparing w okresie urlopowym) wziął rewanż w wywiadzie dla Polsatsport.pl. Oskarżył selekcjonera o kiepskie przygotowanie taktyczne zespołu, choćby przed kwietniowym sparingiem ze Szkocją. - Potem na boisku jeden patrzył na drugiego, bo nie wiedział, co ten zrobi. Nie widzicie tego z boku, w telewizorze? - dopytywał piłkarz Hoffenheim.

Dodatkowo Polanski podkopał autorytet trenera, mówiąc, że na powołania ktoś wpływa. Można się tylko domyślać, że miał na myśli prezesa związku Zbigniewa Bońka. - Piłkarze nigdy o tym nie mówili, ale to, co robi Nawałka, jest niepoważne. To reprezentacja Polski juniorów! Traktuje piłkarzy jak dzieci, a przecież jesteśmy dorośli - narzekał.

Nawałka swoim zawodnikom nie pozwala np. wstać od stołu do momentu, gdy wszyscy zjedzą. Robi to, chcąc zjednoczyć piłkarzy z pokolenia, które częściej na zgrupowaniach wpatruje się w telefony komórkowe, niż ze sobą rozmawia. Stąd przeróżne pomysły trenera - jak wspinaczka czy wypady na strzelnicę, także na zgrupowaniu przed meczem z Gibraltarem - aby spróbować stworzyć zespół z facetów, z których większość w całym życiu spędziła ze sobą ledwie kilkanaście dni. Kamil Grosicki: - Ten zespół ma potencjał, ale potrzebuje tylko jednego świetnego meczu z dobrym rywalem, żeby odpalić. Jak w 2006 roku drużyna Leo Beenhakkera z Portugalią.

Przewidywany skład Polski: Szczęsny - Olkowski, Szukała, Glik, Wawrzyniak - Grosicki, Krychowiak, Klich, Rybus - Lewandowski, Milik.

Więcej o:
Copyright © Agora SA