El. Euro 2016. Poznajcie niedzielnych rywali Polaków. Czy zagrają strażacy?

Kilka fascynujących karier i wielu interesujących gości. W niedzielę o 20:45 w portugalskim Faro piłkarze Adama Nawałki będą musieli stanąć naprzeciw reprezentacji Gibraltaru, dla której będzie to pierwszy w historii mecz o stawkę. Kim są zawodnicy "Team 54"?

"Team 54", bo do struktur europejskiej federacji piłki nożnej zostali "zaproszeni" jako pięćdziesiąta czwarta reprezentacja. Wszyscy są niesamowicie dumni z tego faktu zwłaszcza wobec problemów, jakie od lat w domknięciu wszystkich formalności sprawiali im Hiszpanie. Ci najchętniej odzyskaliby władzę na Gibraltarze po tym, jak mieszkańcy skały w referendum opowiedzieli się za Wielką Brytanią.

Czy strażacy dostaną urlop?

Jak ma się to do boiska? Większość z reprezentantów Gibraltaru nie interesuje się politycznymi sporami, ale wpływów kulturowych nie odrzucają, także w piłce nożnej. - Gramy techniczny futbol, jak Hiszpanie, ale łączymy to z pragmatycznością i praktycznością Brytyjczyków - zdradza bramkarz najbliższych rywali reprezentacji Polski Jordan Perez.

On, chociaż był pierwszoplanową postacią w ostatnich spotkaniach drużyny Allana Buli, może nie zagrać w Faro. Wszystko przez jego pracę - jako strażak nie dostał płatnego urlopu okolicznościowego i, jak informował jeden z serwisów piłkarskich o tamtejszym futbolu, prawdopodobnie opuści zespół. Podobnie jak Yogen Santos, 29-letni obrońca.

Czy w takim razie w bramce zastąpi go Louie Barnfather-Marfe, 21-latek, który obecnie gra w pierwszoligowym klubie z Gibraltaru, Manchester 62 FC? On w kadrze znalazł się dzięki ojcu, który tam mieszka. Sam Louie grał w małych amatorskich drużynach w Anglii i w Stanach Zjednoczonych. Czasem występował w ataku. - Mieliśmy dużo kontuzji i brakowało nam graczy, więc tak się zdarzyło. Strzeliłem cztery gole, ale gra z przodu była zbyt męcząca - tłumaczył w jednym z wywiadów.

Biolog sądowy od... podatków

Oczywiście kadra Gibraltaru to nie tylko sami amatorzy. Wręcz przeciwnie - w drużynie znajdziecie kilku profesjonalistów. Szlaki przetarł im Danny Higginbotham, który grał nawet w Premier League, a Allen Bula nie ukrywa, że po ligach angielskich szuka piłkarzy, którzy mogliby grać dla jego reprezentacji. Scotta Wisemana, 28-letniego obrońcę Preston North-End, do drużyny polecił jego agent. On grał nawet w młodzieżowej reprezentacji Anglii, a teraz jest liderem defensywy. - To fantastyczne, że mamy zawodnika o jego potencjale - powiedział Bula po pierwszym powołaniu.

Obok Wisemana występuje David Artell, który powoli kończy karierę w Bala Town. Jego historia jest bardzo interesująca, bo grę w półamatorskim zespole łączy z prowadzeniem firmy podatkowej dla sportowców oraz byciem kierownikiem akademii Crewe Alexandra. Z kolei z wykształcenia jest biologiem sądowym.

W drugiej linii jest równie ciekawie. Jake Gosling to zawodnik Bristol Rovers (piąty poziom rozgrywkowy w Anglii) i jest jednym z najbardziej kreatywnych zawodników reprezentacji. W maju strzelił gola Estonii w sensacyjnie zremisowanym spotkaniu. - Wyobrażacie to sobie? - mówił tuż po losowaniu grup eliminacyjnych. - Gosling przeciwko Lahmowi? To będzie niesamowite przeżycie, nie mogę się doczekać. Zobaczymy, co uda nam się zrobić.

Razem z nim za rozgrywanie odpowiedzialny jest Liam Walker. Obecnie jest piłkarzem izraelskiego klubu Bnei Yehuda, ale latem miał przejść do Oxford United, jednak przez zawieszenie tamtejszej ligi wynikające z konfliktu w Strefie Gazy całość nie doszła do skutku. Kiedyś grał dla upadającego Portsmouth, gdzie dostał się dzięki sparingowi w barwach... Gibraltaru. Angielskiemu klubowi strzelił dwa gole i dostał kontrakt. Później, będąc w Hiszpanii, znów starał się o testy w Dundee United, ale trenerzy odmówili mu tej szansy. Zagrał więc w sparingu dla lokalnego klubu San Roque i Szkotom też strzelił gola. Co ciekawe, jest prawdopodobnie jedynym zawodnikiem reprezentacji Gibraltaru, który ma własną... kompilację najlepszych zagrań na serwisie YouTube.

Mr Gibraltar i familia Casciaro

Ostatnio w rundach przedwstępnych Pucharu Anglii błysnął Adam Priestley, który gra w małym Farsley (dziewiąty poziom rozgrywkowy). Wszedł na ostatni kwadrans, strzelił gola i przyczynił się do awansu swojego zespołu. W poniedziałek natomiast spakował bagaże i poleciał do Portugalii na zgrupowanie reprezentacji. Poza boiskiem 24-latek jest nauczycielem. Uczniowie mówią o nim "Mr Gibraltar". - Zobaczyłem, że na Twitterze ktoś napisał o mnie "Urodzony na Gibraltarze Adam Priestley strzelił 27 goli...", więc skontaktowałem się z tą osobą i dostałem namiar na ludzi z federacji - napastnik opowiada o tej niecodziennej selekcji. - Dostałem szansę w kilku meczach sparingowych, spodobałem się i zostałem w reprezentacji.

Jednak kapitan drużyny, Roy Chipolina, jest przekonany, że reprezentanci żyjący i grający w lokalnej lidze są równie ważnymi ogniwami drużyny Allena Buli. Sam 31-letni obrońca jest celnikiem, gra w Lincoln FC, najlepszym zespole na Gibraltarze. Niedawno razem ze swoim dalekim krewnym, Josephem Chipoliną, grali w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ale przegrali w dwumeczu z HB Torshavn. W mistrzowskim klubie równie dużo znaczą trzej bracia Casciaro - Kyle, Ryan i Lee. Ten ostatni wraca po długiej kontuzji i może zagrać na skrzydle, był też reprezentantem kraju w futsalu. Z kolei Kyle był strzelcem gola, który Gibraltarowi dał historyczne, pierwsze zwycięstwo w meczu międzynarodowym z Maltą.

Bula do kadry na mecz z Polską powołał aż pięciu napastników. Miesiąc temu selekcjoner Gibraltaru twierdził, że jego celem jest miejsce gwarantujące baraże. - Futbol jest u nas niemal świętością - mówił Roy Chipolina - Chociaż uważa się nas za słabeuszy, mogę zapewnić, że społeczność Gibraltaru sporo od nas oczekuje - dodawał kapitan drużyny. Z kolei jak bardzo wymagająca jest ta nowa, pięćdziesiąta czwarta reprezentacja, Polacy przekonają się już w niedzielę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.