Euro 2012. Ukraińcy rozliczają Euro. Kassai - wróg publiczny nr 1

Mimo porażki Oleg Błochin przedłużył umowę. Musi poradzić sobie bez Szewczenki i Woronina.

Dyskutuj o Euro na forum Sport.pl

Dla Ukraińców odpadnięcie z mistrzostw Europy było równie wielkim zawodem jak dla Polaków, jednak atmosfera po porażce jest inna niż u nas. Nie ma rozliczania, szukania winnych w drużynie, sztabie trenerskim czy w tamtejszym związku piłkarskim. Całą krytykę skupił na sobie sędzia Viktor Kassai uznany za głównego sprawcę niepowodzenia gospodarzy. To obecnie na Ukrainie wróg nr 1. Już po zakończeniu spotkania Węgier został zaatakowany na stadionowym parkingu przez miejscowych dziennikarzy. Choć od spotkania Ukrainy z Anglią upłynął już tydzień, wciąż jest to główny temat w mediach. Wytykają one arbitrom, że zarobili kilka tysięcy euro, a ich drużyna straciła 200 tys., bo tyle wnosiła premia za remis.

To wszystko sprawiło, że trochę bez echa przeszły dwa ważne wydarzenia, jakimi były deklaracje Szewczenki i Woronina o rezygnacji z gry w reprezentacji. Obaj są legendami ukraińskiego futbolu. Ten pierwszy ma na koncie 111 spotkań w sbirnej, strzelając 48 goli. Jak bardzo jest to dobry wynik, świadczy to, że drugi pod względem skuteczności w kadrze Serhij Rebrow zdobył 15 bramek. Woronin ma odpowiednio 74 występy i 8 trafień.

O ile decyzja 36-letniego Szewczenki nie jest zaskoczeniem, bo mówiło się o tym jeszcze przed rozpoczęciem Euro, o tyle niespodzianką jest deklaracja, że najsłynniejszy zawodnik w historii kraju opuszcza także Dynamo Kijów. Zdobywca złotej piłki "France Football" w 2004 roku chce jeszcze przez rok grać w USA lub Kanadzie, a później ma zostać trenerem napastników w Chelsea Londyn. Na Ukrainie coraz głośniej mówi się, że jego następcą w zespole wicemistrza kraju będzie o trzy lata młodszy Woronin. Dynamo na tym zaoszczędzi, bowiem Szewczenko zarabiał 4 mln euro.

Przypomnijmy, że Ukraińcy będą rywalami Polaków w rozpoczynającymi się jesienią eliminacjami do mistrzostw świata. Drużynę poprowadzi Błochin, ale inny może być prezes federacji. Po zakończeniu Euro 2012 kończy się bowiem rozejm między Hrihorijem Surkisem a oligarchami ze wschodniej części kraju. Na ich czele stoi Ołeksandr Jarosławskij, właściciel Metalista Charków. Już przed mistrzostwami popierający go działacze chcieli odwołać szefa ukraińskiego związku piłki nożnej. Zarzucają mu sprzyjanie Dynamu, na którego czele stoi Ihar Surkis, brat Hrihorija. Opozycja ustąpiła po twardej interwencji UEFA grożącej odebraniem turnieju. Zapowiadają jednak, że ze swoich planów nie zrezygnują. Hrihorij Surkis zapowiedział, że nie będzie na siłę trzymał się stołka - zupełnie jak w Polsce Grzegorz Lato, ale prawdopodobnie inaczej niż prezes PZPN zinterpretuje swoje słowa i rzeczywiście ustąpi. - Mogliby mu pomóc Polacy, przyznając wysokie odznaczenie. To umocniłoby jego pozycję. Bez Surkisa nie mielibyśmy mistrzostw - uważa Piotr Kuszłyk, ukraiński trener z Iwano-Frankowska, który przed laty pracował w polskich klubach.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA