Szansę na awans z grupy A mają jeszcze wszyscy, ale zwycięstw potrzebują tylko Grecy i Polacy - Rosjanom i Czechom do osiągnięcia ćwierćfinału Euro wystarczyć mogą remisy. Dlatego na Narodowym można się spodziewać ataku Greków, którzy w dotychczasowych spotkaniach zaczynali słabo, szybko tracili gole. Z Polską doprowadzili do remisu 1:1, z Czechami nie zdołali i przegrali 1:2.
Trener Fernando Santos zapowiada zmiany. - Trzeba pokazać charakter. A my mamy ludzi, którzy są w stanie to zrobić - mówi Portugalczyk. Kontuzjowani są bramkarz Kostas Chalkias i Avraam Papadopoulos, ale do składu ma wrócić Sokratis Papastathopoulos wyrzucony z czerwoną kartką w meczu z Polską.
U Rosjan najbardziej prawdopodobna zmiana to zastąpienie w ataku Aleksandra Kierżakowa, który zebrał największe cięgi w meczu z Polską, Romanem Pawliuczenką. Ten drugi świetnie wypadł jako zmiennik w meczu z Czechami.
Rosyjska federacja błaga też kibiców, by zachowywali się odpowiednio. UEFA zagroziła, że jeśli jeszcze raz będą rzucali racami i wywieszali zakazane transparenty, może odebrać im sześć punktów w eliminacjach Euro 2016. "Kibicujcie naszym, a nie przeciwko rywalom" - napisał w oświadczeniu prezes RFS.
Kibice, którzy nie wybierają się na mecz na Narodowy, mogą tradycyjnie przyjść do Strefy Kibica w centrum miasta. Dotychczas przez strefę przewinęło się 750 tys. osób - najwięcej podczas spotkań Polski z Grecją - 77 tys. oraz z Rosją - 75 tys. W sobotę oba mecze odbędą się równolegle, ale, rzecz jasna, na żywo w Strefie Kibica pokazywane będzie spotkanie Polaków z Wrocławia.