- Po takim meczu nastroje w Czechach są podłe - relacjonuje z Pragi Mynar. - Zaczęliśmy Euro bardzo źle, a najgorsze jest to, że 1:4 to bardzo sprawiedliwy wynik. Byliśmy słabsi we wszystkich elementach gry, przegrywaliśmy z Rosjanami prawie wszystkie pojedynki, byliśmy wolniejsi, nie byliśmy agresywni - wylicza Mynar.
Zdaniem Czecha jego rodaków z kolan podnieść może teraz tylko trener Michal Bilek. - Musi wstrząsnąć chłopakami, przekonać ich, że turniej się dopiero zaczął, że to nie koniec. I musi dokonać zmian w składzie - przekonuje Mynar.
Były zawodnik m.in. Sparty Praga najwięcej krytycznych słów poświęca jednej z największych gwiazd zespołu, królowi strzelców Euro 2004, Milanowi Barosowi. - Cały czas powtarzałem żonie, że już dawno powinien zejść z boiska. Zupełnie sobie nie radził z rosyjską obroną, ciągle tracił piłkę. Miał być liderem, a najbardziej rozczarował. Moim zdaniem z Grecją nie ma prawa zagrać - surowo ocenia Mynar.
Zawodnik Polonii ma nadzieję, że Bilek postawi na Tomasa Pekharta. - Teraz za Barosa wszedł David Lafata, który strzela gole w lidze czeskiej, ale jest takim typowym lisem pola karnego. A my potrzebujemy wysokiego napastnika, na którego moglibyśmy grać długie piłki. Perkhart to młody [ma 23 lata] zawodnik grającej w Bundeslidze Norymbergii. Wszystko przed nim, powinien dostać swoją szansę - uważa Mynar.
Czech wierzy, że jego rodacy będą w stanie pokonać Greków, bo - jak mówi - po klęsce z Rosją może już być tylko lepiej. - Na Euro 2004 przegrywając z Holandią 0:2 potrafiliśmy wygrać 3:2. Ale w tamtych czasach mieliśmy innych piłkarzy. Dzisiejsi reprezentanci nie prezentują odpowiedniej jakości. W tym wszystkim nieźle zaprezentował się chyba tylko Tomas Rosicky. Starał się, było widać, że chce, ale nie miał obok siebie piłkarzy, z którymi mógłby pograć. Mam nadzieję, że przeciw Grecji jak koledzy zaprezentują się chociaż trochę lepiej, a wtedy i on da drużynie jeszcze więcej - analizuje Mynar.
Na koniec Czech, który od dziewięciu lat gra w lidze polskiej, przestrzega nas przed Rosjanami. - Oni potwierdzili, że są faworytem grupy. Mają kilku naprawdę mocnych zawodników, ale nie tylko ich gwiazdy pokazały klasę. Szczególnie podobało mi się to, jak szybko przechodzili do ataku. Jednym podaniem potrafili stworzyć zagrożenie pod naszą bramką. Jeśli zagrają tak przeciwko Polsce, to ciężko będzie wam o dobry wynik. Ale w sumie to jest tylko piłka. Zawsze zaczyna się od 0:0 i wszystko może się zdarzyć - mówi Mynar.