Przyjedzie 20 tys. Chorwatów. Większość - samochodami!

- Jeśli ktoś będzie czegoś żałował, to raczej ci, którzy zaplanują powrót do domu jeszcze tego samego dnia - mówi Marin Zekic, Chorwat mieszkający w Poznaniu. 20 tys. chorwackich kibiców zjedzie w najbliższych dniach do Poznania. Pierwszy mecz Chorwatów na Euro 2012 - z Irlandią - w niedzielę o godz. 20.45. Relacja w Sport.pl

Chorwaci to jedna z najliczniejszych grup, jakie przyjadą na mistrzostwa. - Szacujemy, że w mieście będzie ponad 20 tys. Chorwatów - mówi Dariusz Łapiński z PL.2012, koordynator współpracy z kibicami.

Szczególnie wielu koszulek i szalików w czerwono-białą kratę możemy się spodziewać na naszych ulicach już w najbliższą niedzielę - wtedy Chorwacja zagra na stadionie przy ul. Bułgarskiej z Irlandią. I cztery dni później - 14 czerwca - tego dnia zagrają z Włochami.

- Oczywiście wszelkie uogólnienia bywają ryzykowne. Ale na tle innych narodów Chorwaci są bardziej spontaniczni. I lubią patrzeć w oczy. Inaczej niż Polacy, o których często mówi się, że idą i rozglądają się na boki albo patrzą w chodnik - opisuje Kamila Kowenzowska, trenerka z PM Group i specjalistka różnic międzykulturowych, która prowadziła szkolenia w ramach Akademii Euro.

A jacy są chorwaccy kibice?

Kiedy na mundialu we Francji w 1998 r. ich reprezentacja sprawiła sensację i doszła aż do półfinału, eliminując po drodze m.in. Rumunię oraz Niemców, chorwaccy fani odpalili race (to jeden z ich ulubionych kibicowskich zwyczajów) i wyszli świętować na ulicach Lyonu. A całą Chorwację ogarnęło szaleństwo. "Zwycięstwo" ognistych "świętowano do późna w nocy we wszystkich miastach kraju - od Puli, Rijeki, Varażdina, przez Split, do stolicy Zagrzebia, gdzie noc minęła w karnawałowej atmosferze. Strzelano z wszelkiej dostępnej broni - od pistoletów do granatów ręcznych" - relacjonowała "Gazeta".

- Faktycznie, gdy ktoś z naszych sportowców odnosi sukces, to kibice wychodzą na ulice i świętują. Ale to świętowanie raczej nie będzie trwać całą noc. Najwyżej parę godzin po meczu. Potem fani rozejdą się np. do pubów - uspokaja Mateo Sucić, dziennikarz chorwackiej gazety "Novi List".

Mimo to policjanci wolą dmuchać na zimne. Mają własne informacje o bałkańskich kibicach, uzyskane m.in. dzięki współpracy z chorwackimi kolegami po fachu. - Chorwaccy kibice ligowi są bardzo żywiołowi. Panują tam duże antagonizmy, które czasem prowadzą do agresji. Na szczęście kibice reprezentacji narodowej są dużo spokojniejsi. Wielu z nich przyjedzie z Niemiec - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. - Wiemy też, że Chorwaci lubią pić alkohol w dużych ilościach. Ale nie mamy większych obaw. Jeśli ktoś jest tak daleko od domu, to woli raczej nie sprowadzać na siebie kłopotów.

Zagrożenia ze strony chorwackich fanów nie powinniśmy się zatem obawiać. Organizatorzy mają za to inny, być może nawet poważniejszy problem. To samochody.

- Chorwaci bardzo lubią nimi jeździć. Nawet kluczem francuskim nie można ich oderwać od kierownicy - żartuje Dariusz Łapiński. - Nawet jeśli chcą kupić papierosy w kiosku dwie ulice dalej, to podjeżdżają autem. Podczas Euro 2012 to może być duży problem logistyczny.

Miasto będzie musiało przekonać przyjezdnych z Chorwacji, aby zostawili auta na obrzeżach Poznania i przesiedli się na komunikację miejską. Inaczej w dniu meczu mogą zakorkować część miasta.

Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o Chorwatach?

- Trzeba uważać na drobne gesty. W Chorwacji na powitanie całujemy się dwa razy, a nie trzy jak w Polsce czy - uwaga - w Serbii. Do tego radziłabym zwrócić uwagę na niektóre słowa, z pozoru podobne w obu językach. Przykłady? Polska "droga" to dla Chorwatów narkotyk. "Jutro" oznacza dla nich po prostu dzień, a jeśli powiemy im, że "w prawo", pójdą prosto. Lepiej nie używać też przy nich słowa "kurczę" - po chorwacku to dużo bardziej obraźliwe niż po polsku - mówi Kamila Kowenzowska.

Jednym z ich ulubionych drinków Chorwatów jest wino z wodą mineralną. Niewielką uwagę przywiązują do reszty wydawanej w restauracji - czasem w ogóle wychodzą bez niej. A bardziej śmiali chorwaccy mężczyźni słyną z tego, że są niezłymi podrywaczami.

Rozmowa z Marinem Zekicem,

Seweryn Lipoński: - Już w tym tygodniu do Poznania ma przyjechać 20 tys. Chorwatów. Poznań jest gotowy na przyjęcie gości?

Marin Zekic: - O przygotowanie miasta nie mam większych obaw. Za to patrzę teraz przez okno i trochę niepokoi mnie pogoda.

Podobno w niedzielę na meczu Chorwacja-Irlandia może padać.

- Miejmy nadzieję, że do niedzieli pogoda jednak się poprawi! Deszcze może trochę zepsuć mecz i imprezę. Zwłaszcza jeśli chodzi o strefę kibica. Bo podejrzewam, że kibice, którzy mają bilety na stadion, i tak będą się dobrze bawić.

Słyszałem, że wielu Chorwatów - w odróżnieniu od innych kibiców - przyjedzie do Polski samochodami.

- Nie tylko, największa kibicowska organizacja wynajęła specjalne pociągi. Niektórzy przyjadą też autobusami albo wynajmują czartery.

- Chorwaci są oddanymi kibicami, podczas poprzedniego Euro 2008, wasza reprezentacja mogła liczyć na wsparcie kilkudziesięciu tysięcy fanów.

- Poprzednie mistrzostwa odbywały się w Austrii i Szwajcarii, to rzut beretem od Chorwacji, dlatego na turniej pojechało kilkadziesiąt tysięcy Chorwatów. W Polsce na pewno będzie ich mniej. Niektórych od przyjazdu odstraszyły wysokie ceny noclegów.

Przyjadą tylko na mecz czy zostaną i będą zwiedzać Poznań?

- Wielu przyjedzie do Poznania tylko na mecze, obawiam się, że na większe zwiedzanie miasta, nie będą mieli czasu.

Jak powinniśmy się zachowywać wobec Chorwatów?

- Pod względem zwyczajów czy kultury nie ma większych różnic, na które powinniśmy koniecznie zwracać uwagę. Polacy i Chorwaci są do siebie dość podobni.

Jednak słyszałem, że lepiej nie poruszać w rozmowach tematów związanych z Serbami i w ogóle z byłą Jugosławią.

- To prawda. Lepiej nie wspominać o tych przykrych wydarzeniach z przeszłości, w końcu nie tak bardzo odległej. Także wszelkie hasła czy symbole nawiązujące do Serbii mogą spowodować pewne nieporozumienia. Mam nadzieję, że w trakcie Euro 2012 uda się uniknąć tego typu problemów.

Chorwatom spodoba się w Poznaniu?

- Myślę, że tak. Polacy są bardzo otwarci. Jedzenie w Poznaniu jest bardzo dobre, picie też. Do tego mnóstwo miejsc do zobaczenia. Nie zapominajmy, że większość kibiców to mężczyźni i na pewno będą pod wrażeniem urody Polek. Jeśli ktoś będzie czegoś żałował - to raczej ci, którzy zaplanują powrót jeszcze tego samego dnia i zmartwią się, że nie mogą zostać dłużej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.