Petr Cech: Dobrze, że nie mieszkamy w lesie
Po rozegranym 15 listopada zwycięskim spotkaniu wyjazdowym z Czarnogórą (1:0 - przyp. red.) czescy piłkarze odśpiewali wulgarną piosenkę o byłym reprezentacyjnym napastniku Radku Drulaku, który wcześniej krytykował grę i ogólną formę drużyny w czasie eliminacji do Euro. "Radek Drulak nie ma kutasa!" - śpiewali czescy piłkarze.
Co więcej, w drodze powrotnej do Pragi upojeni alkoholem zawodnicy rozdarli w samolocie swoje stroje, które otrzymali w prezencie od sponsorów. Na lotnisku Milan Baros i Tomas Pekhart paradowali w slipach.
Kapitan drużyny narodowej Tomas Rosicky natychmiast przeprosił za zachowanie zespołu. Tłumaczył, że przez ostatnie dwa lata gracze byli pod ogromną presją, stawali się obiektem drwin i ostrej krytyki. To że udało się awansować - mówił - było dla nich wielką rekompensatą i stąd wynikł nagły, niekontrolowany wybuch euforii. To jednak nie uchroniło piłkarzy przed karą. Czeska federacja ukarała reprezentację grzywną w wysokości 2 mln koron (ok. 340 tys. zł).
Media w kraju naszych południowych sąsiadów obawiały się tego, że reprezentacja zamieszka w centrum Wrocławia, gdzie mieści się dużo pubów i restauracji. Menedżer reprezentacji Czech uznał te obawy za bezpodstawne tłumacząc, że piłkarze są odpowiedzialnymi ludźmi i zdają sobie sprawę, że podobny wyskok w trakcie Euro nie ma prawa się zdarzyć.
Tak Czesi świętowali awans [WIDEO]