Euro 2012. Bert van Marwijk w rękawie trenera reprezentacji Holandii trzyma asa

Razem z ojcem zdobył mistrzostwo świata, a zięć ma mu pomóc w wygraniu Euro 2012. Bert van Marwijk, selekcjoner reprezentacji Holandii, już wyszedł z cienia sławnych poprzedników. A teraz zamierza rzucić na stół najlepsze karty.

Ekskluzywne materiały i ciekawostki o Holandii na Euro 2012 na Facebooku Kraków - Sport.pl ?

Kiedy obejmował kadrę w lipcu 2008 r., nie miał tak znanego nazwiska jak Leo Beenhakker, Guus Hiddink, Frank Rijkaard czy Marco van Basten. Tyle że poszedł o krok dalej od poprzedników i dwa lata temu doprowadził Holandię do finału mistrzostw świata. Nie udało mu się od drużyny oderwać etykiety pechowców. Przegrał z Hiszpanią po dogrywce i jego reprezentacja nadal jest jedyną, która zagrała w finale mistrzostw świata trzy razy i ani razu nie wygrała.

Wśród holenderskich dziennikarzy van Marwijk ma opinię zachowawczego, ale uprzejmego i otwartego. Nie wychodzi przed szereg, nie udziela sensacyjnych wywiadów. - Ale ma społeczny kredyt zaufania - podkreśla Robert Maaskant, były trener Wisły Kraków.

Zanim został selekcjonerem, z kadrą miał związane same gorzkie wspomnienia. Jako piłkarz wystąpił w ponad 400 meczach Eredivisie, ale reprezentacja była zawsze niedoścignionym marzeniem. W 1975 r. zadebiutował w meczu przeciwko Jugosławii, który Holandia przegrała 0:3. I nigdy potem nie dostał powołania. W latach 70. nie miał szans w rywalizacji np. z Johanem Cruyffem, potem z van Bastenem.

Mimo to jest jedyną osobą w holenderskiej kadrze, która może powiedzieć o sobie: "Byłem mistrzem świata". Przed laty zdobył mistrzowski tytuł w grze karcianej belote wspólnie z ojcem.

Do Euro 2012 przystępuję niedługo po 10. rocznicy największego sukcesu w karierze trenerskiej - w sezonie 2001/02 zdobył z Feyenoordem Rotterdam Puchar UEFA z Euzebiuszem Smolarkiem w składzie. Polak co prawda nie zagrał w finale z powodu kontuzji, ale Holender miał do niego słabość. Van Marwijk sprowadził go potem do Borussii Dortmund, a napastnik wypowiadał się o nim w samych ciepłych słowach.

Van Marwijk z holenderską kadrą pracuje już cztery lata, ale do tej pory prawie nie musiał wysłuchiwać krytyki. Nielicznym przeciwnikom daje niewielkie pole do popisu, bo swoje pięć minut wydłuża w nieskończoność. Przed mundialem w RPA prowadzona przez niego reprezentacja wygrała wszystkie mecze eliminacji i miała niezwykłą serię 12 meczów bez porażki. We wrześniu 2011 r. jego reprezentacja odniosła najwyższe zwycięstwo w historii - 11:0 z San Marino. W sumie kadra pod jego wodzą przegrała tylko cztery razy.

Mimo porażki w finale mistrzostw świata w kraju był witany jak zwycięzca. Od ministra zdrowia, opieki społecznej i sportu otrzymał tytuł szlachecki, a podczas triumfalnego przejazdu przez centrum Amsterdamu dziękowały mu tysiące kibiców. Prowadzoną przez siebie reprezentację porównuje z Barceloną. Wierzy, że w wygraniu Euro 2012 pomoże mu... zięć, czyli Mark van Bommel z PSV Eindhoven, kapitan reprezentacji.

Dlaczego kibice w Krakowie powinni trzymać kciuki za reprezentację Holandii?

W Euro 2012 Holandia...
Więcej o:
Copyright © Agora SA