Więcej o Euro 2012 w Krakowie na krakow.sport.pl
"The Telegraph" donosi, że zarówno selekcjoner Roy Hodgson i działacze związku chcieliby, by zawodnicy byli "dobrymi turystami". "Euro 2012 to dobry czas, by piłkarze pokazali, że są ludźmi i przestali być postrzegani jak aroganci" - pisze Henry Winter, autor artykułu w prestiżowej gazecie.
Przypomina też, że reprezentanci Anglii zaliczyli podczas dużych imprez kilka wpadek. Np. podczas mundialu w RPA, gdy nawet holenderskie WAGs odwiedziły Robben Island (wyspę, na której więziony był Nelson Mandela, laureat Pokojowej Nagrody Nobla), wówczas Anglicy grali w... golfa.
W 2003 roku podczas wizyty w Johannesburgu ośmiu piłkarzy reprezentacji (m.in. Paul Scholes i Steven Gerrard) odrzucili możliwość spotkania z Mandelą z powodu... długiej, ośmiogodzinnej podróży ze stolicy RPA do Durbanu. Ich zachowania spotkało się z falą krytyki.
Podobnie było podczas mundialu w 2002 roku, rozgrywanego m.in. w Japonii. Reprezentanci Anglii mieli zwiedzać muzeum w Hiroszimie. "Co to właściwie jest ta Hiroszima?" miał zapytać jeden z piłkarzy.
Podobne obawy wiążą się z wizytą piłkarzy w muzeum Auschwitz-Birkenau. "To nie jest chwyt PR-owy FA. Działacze wyrazili pragnienie, by gracze byli bardziej świadomi życia poza ich złotą klatką i okazali szacunek gospodarzom turnieju" - pisze dziennikarz "The Telegraph".
Euro 2012. Czy angielski piłkarz o Kopcu Kościuszki powie to samo co o Chińskim Murze?