Szkolenia pod nazwą "Akademia Euro" organizuje dla nich spółka PL2012 wraz z urzędem marszałkowskim. Zapisało się na nie 630 osób, które uczą się języka angielskiego, podstawowych zwrotów w języku czeskim, greckim i rosyjskim (te drużyny zagrają we Wrocławiu podczas Euro 2012), profesjonalnej obsługi klienta i poznają atrakcje turystyczne Dolnego Śląska, by zachęcić kibiców do ich zwiedzania.
- Chcemy, żeby dzięki takim szkoleniom kibice, którzy przyjadą do nas na mistrzostwa, zostali jak najlepiej przyjęci oraz obsłużeni przez rozmaitych usługodawców - mówi Monika Jakubiak, kierownik strategiczny "Akademii Euro".
Organizatorzy starali się rekrutować pracowników kolei, MPK Wrocław, urzędników, pracowników służby zdrowia, straży miejskiej, a nawet aresztu śledczego we Wrocławiu. Szkolenie przeszli też pracownicy prywatnych przedsiębiorstw: hoteli, kawiarni, stacji benzynowych, firm ochroniarskich i taksówkarskich. Warunkiem w przypadku tej drugiej grupy było to, by ich pracownicy świadczyli usługi na określonych trasach, m.in. wokół Rynku czy też - jak w przypadku firm transportowych - na trasie z dworca i lotniska na stadion i do centrum miasta. To tam bowiem najczęściej przemieszczać się będą kibice podczas Euro 2012.
Kurs obejmował 60 godzin nauki języka angielskiego, a także dwa dni szkolenia z różnic kulturowych. Irena Hilczer-Rogowska, wrocławska strażniczka miejska, zgłosiła się na kurs, by wiedzieć, jak komunikować się z kibicami. - Chodziło mi o przypomnienie sobie języka, ale też o to, by wiedzieć, jakich gestów podczas interwencji nie używać, by kibica nie obrazić - mówi.
Tego uczą kursantów na szkoleniach trenerzy, którzy w ciągu dwóch dni przedstawiają im podstawowe różnice kulturowe między kibicami z zagranicy a Polakami. - W Polsce gest ręki z wyciągniętymi palcami małym i wskazującym jest neutralny, ale w Grecji w ten sposób pokazuje się mężczyźnie, że jest rogaczem i zdradza go żona - mówiła we wtorek czoraj podczas konferencji podsumowującej szkolenia Monika Konwenzowska, trener szkolący kursantów.
Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o zagranicznych kibicach? - Przy obsługiwaniu Greków nie powinniśmy zbyt szybko zamykać transakcji, bo to może zostać przez nich odebrane obraźliwie. Grecy mają po prostu dużo czasu. Z tego też powodu kuchnie we wrocławskich restauracjach nie powinny być dla nich zamykane przed północą - tłumaczyła Konwenzowska.
Według niej na szczególne traktowanie oraz obsługę na najwyższym poziomie będą liczyć Rosjanie. - Nie traktujmy ich nigdy stereotypowo. To się nam opłaci, i to dosłownie - przekonywała.
Podczas rozmów powinniśmy też uważać na wypowiadane słowa. W greckim słowo "kolos" to "dupa", a w czeskim "szukać" oznacza "pieprzyć". Czesi, choć mają do siebie dystans, nie lubią, gdy ktoś się śmieje z ich języka, Polacy powinni więc tego unikać. Są umiarkowanie ekspresyjni, a już na pewno czeskie kobiety nie lubią, gdy całuje się je w rękę. Konwenzowska: - Właściwie nikt już tego w Europie nie robi poza Polakami.
Rady dotyczące kibiców czeskich wrocławianie najbardziej powinni sobie wziąć do serca, bo to ci kibice zjadą do nas najliczniej. - Spodziewamy się, że będzie ich nawet 100 tys. A najwięcej kibiców będzie we Wrocławiu najprawdopodobniej 16 czerwca podczas meczu Polska - Czechy. Jeśli któraś z drużyn nie wyjdzie z grupy, kibice każdej z nich będą chcieli obejrzeć "mecz o honor". Jeśli Polska awansuje do ćwierćfinału, ten mecz we Wrocławiu będą chcieli obejrzeć wszyscy Dolnoślązacy - mówił Andrzej Bogucki, członek zarządu PL2012.
Według niego kluczem do tego, by mistrzostwa w każdym z miast organizatorów były udane, będzie zapewnienie kibicom bezpieczeństwa. - Niestety, ze względu na boiskowych chuliganów Polska nie ma za granicą najlepszej prasy. Ale jeśli będziemy otwarci na kibiców, powitamy ich uśmiechem i będziemy się cieszyć razem z nimi, to bez wątpienia odniesiemy sukces - przekonywał.