El. Euro 2012. Francja - to już nie kryzys, to słabość

Krnąbrni piłkarze ukarani, trener i prezes federacji zwolnieni, a Francuzi wciąż grają tak samo źle. W pierwszym meczu eliminacji do Euro 2012 przegrali w Paryżu z Białorusią 0:1.

Sportowy dziennik "L'Equipe" lamentuje na okładce o "katastrofie". "Reprezentacja Francji jednak nie jest w kryzysie. Wielkie drużyny przegrywają tylko wtedy, kiedy wpadają w kryzys. Nasza jest po prostu słaba: mentalnie i technicznie. I zbyt młoda" - opisuje kadrę dziennik.

Trójkolorowi przegrali czwarty mecz z rzędu. Ostatnie i jedyne w ostatnich 10 meczach zwycięstwo odnieśli w maju nad Kostaryką przed MŚ. "Niedługo nasze ostatnie zwycięstwo trafi do kanału ESPN Classic" - komentują internauci.

Dawny Zidane nie pomógł...

A miało być tak dobrze. Po mistrzostwach świata w RPA francuską piłkę poddano totalnej zmianie. Reprezentację przejął 43-letni Laurent Blanc, mistrz świata z 1998 i Europy z 2000 roku. Trenuje dopiero od trzech lat, ale zdążył już zdobyć mistrzostwo z Bordeaux w ubiegłym roku, grał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Rodacy go kochają, nadal nazywają go - jak w mistrzowskiej drużynie przełomu wieków - prezydentem.

Zmieniły się też władze całego futbolu. Odpowiedzialnego za podtrzymywanie na stanowisku selekcjonera Raymonda Domenecha prezesa Jeana-Pierre'a Escalettesa zastąpił Fernand Duchaussoy. Nowi szefowie wykluczyli z kadry buntowników, którzy namówili drużynę do bojkotu treningu przed ostatnim meczem w RPA: kapitana Patrice'a Evrę na pięć meczów, Francka Ribéry'ego na trzy, Jeremy'ego Toulalana na jeden. Nicolas Anelka, który wulgarnie zwymyślał Domenecha w przerwie spotkania z Meksykiem, dostał karę 18 meczów.

Nowego ducha w drużynę miał tchnąć Blanc. Nie tylko przez swój autorytet - dwa dni przed meczem z Białorusią zaprosił na trening Zinedine'a Zidane'a. Najwybitniejszy francuski piłkarz miał przypomnieć reprezentantom, jak się wygrywa, nawiązać do złotych czasów reprezentacji. Blanc kazał też piłkarzom nauczyć się śpiewać Marsyliankę, rozdał im kartki ze słowami hymnu. Abou Diaby jako jedyny nie posłuchał wskazania trenera, jedyny nie otworzył ust podczas piątkowego wieczoru w czasie, gdy z taśmy płynął francuski hymn.

"Czy przed zwycięskim finałem MŚ z Brazylią na tym stadionie w 1998 roku wszyscy śpiewali Marsyliankę?" - pytał retorycznie dziennikarz "L'Equipe".

Blanc nie okazał się cudotwórcą. Powielił niektóre błędy poprzednika, a drużyna była tak samo nieskuteczna, momentami bezradna w ataku, chwiejna w defensywie. Do tego doszła dyskwalifikacja rozgrywającego Yoanna Gourcuffa. Aż siedmiu piłkarzy z wyjściowej jedenastki wystąpiło do tej pory w mniej niż dziesięciu spotkaniach reprezentacji, pięciu dopiero drugi raz. - To są dobrzy gracze, ale nie wielcy - przyznał Blanc.

Tłumaczy młodych zawodników stresem, jaki wywołał u nich wypełniony po brzegi stadion. - Przyjazd do Clairefontaine (ośrodka treningowego reprezentacji) powoduje przyspieszone bicie serca. Stade de France, kiedy się go odkrywa, ten stres jeszcze powiększa. Trzeba mieć za sobą dziesiątki spotkań, żeby poczuć się dobrze w takich miejscach.

We wtorek Francuzów czeka stresujący wyjazd. Ich rywale - Bośniacy - w pierwszym meczu łatwo 3:0 pokonali Luksemburg. Mają w drużynie: pomocników Lyonu Miralema Pjanica i Galatasaray Zvjezdana Misimovica, a także jednego z najbardziej skutecznych napastników w Europie Edina Dżeko z Wolfsburga.

...pomoże nowy?

Nie dość, że trójkolorowym brakuje teraz snajpera światowej klasy, to jeszcze ci, których powołał Blanc, padają jak muchy. Kontuzje w spotkaniu z Białorusią odnieśli: Loic Remy (zszedł z boiska w 34. minucie), Guillaume Hoarau (wytrzymał z kontuzją cały mecz) i Louis Saha (pograł 11 minut jako rezerwowy). Do zdrowia wrócił za to Karim Benzema z Realu Madryt i na niego ma zamiar postawić Blanc. Bohater skandalu obyczajowego z paryską prostytutką, krytykowany na początku sezonu za lenistwo przez José Mourinho wróci do kadry po niemalże roku. - Poniósł wiele ofiar, szczególnie jeśli chodzi o dietę - chwali 23-letniego napastnika Blanc.

Trener wciąż nie znalazł pomocnika na miarę Zidane'a. Jeśli taki jest wśród obecnych piłkarzy (Ribéry, Gourcuff, Nasri), to z Bośnią nie może zagrać. Francuzom podpowiedzi udzielili wczoraj Hiszpanie. "Spadkobiercą Zidane'a jest Zidane" - pisze na pierwszej stronie madrycki "AS". Chodzi o 15-letniego syna byłego rozgrywającego reprezentacji trójkolorowych. Enzo Fernandez (do protokołu jest wpisywane nazwisko po matce, by nie wzbudzać wielkiego zainteresowania) był najlepszym zawodnikiem ostatniego meczu młodzieżowej drużyny Realu. Nie po raz pierwszy ujawnił talent. Niestety, ma dopiero 15 lat i również[?] obywatelstwo hiszpańskie. Jeśli zagra dla trójkolorowych, to najwyżej na mistrzostwach Europy w 2016 roku, na których Francuzi zagrają na pewno. Są ich gospodarzami.

Nie umiemy zrobić różnicy - Laurent Blanc  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA