Pociąg z lotniska na stadion nadjedzie z opóźnieniem

Szanse na to, by przed Euro 2012 powstało połączenie kolejowe wrocławskiego lotniska ze stadionem, są bardzo niewielkie. Wszystko dlatego, że Polskie Linie Kolejowe, wciąż nie rozpisały przetargu na tę inwestycję

Projekt nowego terminalu na Strachowicach zawiera podziemny peron kolejowy. Dzisiaj jest on już gotowy w 66 proc. Władze miasta zaplanowały połączenie kolejowe lotniska ze stadionem, bo zwiększy to nie tylko atrakcyjność portu i stadionu, ale też całego Wrocławia, bo pociągiem będzie można szybko dotrzeć do centrum miasta. Podobnie uważa Dariusz Kuś, prezes wrocławskiego lotniska i podaje kolejny argument za połączeniem kolejowym: - To będzie również wielkie ułatwienie dla mieszkańców Dolnego Śląska. Jeśli bilet tanich linii lotniczych kosztuje 100-200 zł, a za taksówkę z centrum miasta na lotnisko muszą zapłacić 40 zł, to atrakcyjność takiego wylotu spada, bo za duży jest stosunek kosztu dojazdu na lotniska do ceny biletu. Gdyby była kolej, mielibyśmy więcej pasażerów.

Za dwa tygodnie podziemny peron kolejowy na wrocławskim terminalu ma być gotowy. Problem w tym, że może stać jeszcze długo kompletnie nieużywany. Za wybudowanie czterokilometrowego odcinka z lotniska do Żernik są odpowiedzialne Polskie Linie Kolejowe. Kłopoty z inwestycją są co najmniej od kilku miesięcy, bo PLK długo nie mogło dogadać się z miastem co do tego, jak ma połączenie przebiegać - pod ziemią czy na powierzchni. PLK tłumaczyło, że nie ma pieniędzy, by budować tunel, a miasto upierało się przy tym wariancie, bo inny kolidowałby z rozbudową alei Stabłowickiej. Ostatecznie stanęło na tym, że Wrocław wydłuży nad aleją wiadukt, który będzie kosztować kilkanaście milionów złotych, a PLK ma puścić ruch kolejowy w kierunku lotniska na ziemi.

Na razie jednak nie został rozpisany przetarg na wykonawcę połączenia. PLK przygotowuje tzw. studium wykonalności, które ma być gotowe dopiero w połowie lipca. Tymczasem inwestycja musi ruszyć najpóźniej na początku przyszłego roku, by zdążyć z nią do połowy 2012 roku, gdy we Wrocławiu rozpoczną się piłkarskie mistrzostwa Europy.

Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia, uważa, że to coraz mniej realne. - Chciałbym, żeby było inaczej, ale ta inwestycja jest bardzo zagrożona. Od dwóch lat zabiegałem o jej szybkie finansowanie w rządzie, ale spółka nawet nie złożyła odpowiedniego wniosku. Trudno mi zrozumieć, dlaczego tak się nie stało.

Połączenie kolejowe stadion - lotnisko ma kosztować ponad 40 mln zł. Do tej ceny jednak trzeba jeszcze dołożyć wartość gruntów, na których będzie przebiegać. Ich wartość nie jest na razie znana. Wiadomo jedynie, że struktura właścicielska tej ziemi jest skomplikowana. Grunty należą do miasta, skarbu państwa, Agencji Nieruchomości Rolnych, Agencji Mienia Wojskowego i prywatnych właścicieli. Na ich wykup PLK też nie ma pieniędzy i chce, by zostały wywłaszczone na koszt skarbu państwa, ale taka procedura nie została jeszcze wszczęta, bo PLK wciąż nie złożyło wniosku o tzw. decyzje lokalizacyjną, która jest pierwszym krokiem do uzyskania pozwolenia na budowę. - Bez tego nie możemy ocenić, kto powinien zapłacić za wywłaszczane grunty - skarb państwa czy samorząd - mówi Tadeusz Borkowski, dyrektor wydziału infrastruktury w dolnośląskim urzędzie wojewódzkim.

Mimo tych wszystkich kłopotów Jerzy Dul, dyrektor wrocławskiej PLK, zapewnia, że projekt powstanie przed Euro 2012. - Przetarg rozpiszemy w drugiej połowie roku, a inwestycję rozpoczniemy na początku 2011.

Twierdzi też, że ma ona również zapewnione finansowanie, bo w 85 proc. środki będą pochodzić z z unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.