Pięć najlepszych meczów Franciszka Smudy

Franciszek Smuda został dziś selekcjonerem reprezentacji Polski. Wybraliśmy pięć wielkich meczów klubów prowadzonych przez tego trenera.

Legia - Widzew 2:3, 1997 r.

Z relacji "Gazety Wyborczej": Po dramatycznym meczu Legia Warszawa przegrała wczoraj z Widzewem Łódź 2:3 i straciła szansę na mistrzostwo Polski. Jeszcze dwie minuty przed końcem Legia prowadziła 2:0, ale łodzianie zdołali strzelić trzy gole. - To był wielki mecz - ocenił Zbigniew Boniek. - Zachowaliśmy się jak frajerzy. Tak przegrywają juniorzy - wykrztusił tylko wściekły obrońca Legii Igor Kozioł. Prezes klubu Janusz Maciej Lach z niedowierzaniem kręcił głową. Trener Mirosław Jabłoński: - Gdybyśmy przegrali w inny sposób nie byłoby tak żal. W trzy minuty zmarnowaliśmy wysiłek całego roku.

Po meczu kibice stanęli ciasnym kołem przed budynkiem i skandowali nazwiska mistrzów. Kiedy fani doszli do trenera, Smuda stanął w otwartym oknie i podniósł ręce. "Zostań z nami" - krzyczał tłum. - Nie zostawię drużyny i was. Zostaję w Widzewie - powiedział Smuda pół godziny po północy.

Broendby - Widzew 3:2, 1996 r.

Z relacji "Gazety Wyborczej": Widzew Łódź w Lidze Mistrzów! Dwie minuty przed zakończeniem rewanżu z Broeendby Paweł Wojtala zdobył bramkę, która dała wczoraj Polakom awans.

W 47. minucie Widzew przegrywał z Duńczykami 0:3 i wydawało się, że nie ma szans na grę wśród szesnastu najlepszych klubów Europy.

Duńczycy wciąż przeważali, ale Polacy strzelili dwie bramki. Fani Broendby zakrywali dłońmi zrozpaczone twarze, Polacy tańczyli z radości.

Za zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów Widzew otrzyma 2,8 mln franków szwajcarskich. Szefów klubu czekają jednak wydatki. Radosław Michalski będzie kosztował klub milion marek. Za wypożyczenie piłkarza na mecze z Broendby Widzew zapłacił Januszowi Romanowskiemu, właścicielowi karty zawodniczej Michalskiego, symboliczne 500 zł. W umowie był punkt, że jeśli Widzew awansuje do Ligi Mistrzów, musi wykupić piłkarza za 1 mln marek.

Legia - Widzew 1:2, 1996 r.

Z relacji "Gazety Wyborczej": Widzew przegrywał z Legią 0:1, a zwyciężył 2:1. - Ten, kto wygra to spotkanie, będzie mistrzem - mówili przed meczem trenerzy Franciszek Smuda (Widzew) i Paweł Janas (Legia).

Piłkarze Widzewa tańczyli na Łazienkowskiej - trzy kolejki przed zakończeniem łodzianie mają trzy punkty przewagi nad Legią.

Piłkarze w oczekiwaniach i w akcji Widzew był zespołem bardziej zdecydowanym. Być może dlatego, że przed spotkaniem prezes Andrzej Pawelca zapłacił piłkarzom po 300 mln starych zł zaległych premii za dziewięć ligowych meczów. A za dobry wynik w Warszawie obiecał dodatkowe pieniądze. Legioniści za zdobycie tytułu mistrza Polski mieli dostać 200 tys. dolarów.

Lech Poznań - Austria Wiedeń 4:2, 2008 r.

Z relacji "Gazety Wyborczej": Gol strzelony w 121. min przez Rafała Murawskiego dał Lechowi Poznań wygraną 4:2 nad Austrią Wiedeń i awans do fazy grupowej Pucharu UEFA! "Franciszek Smuda" - krzyczeli po meczu kibice. Był kwadrans przed godz. 21, gdy stadion przy Bułgarskiej eksplodował potężną radością. Zakończył się właśnie ponaddwugodzinny horror, w którym było wszystko, czego potrzeba do piłkarskiego widowiska. Były przede wszystkim nieopisane emocje. Zgodnie z zapowiedziami trenera Franciszka Smudy, od pierwszych minut "szły wióry".

Lech Poznań - Udinese 2:2, 2009 r.

Z relacji "Gazety Wyborczej": Trzeba było mieć w sobie wiele wiary, aby po dwóch nokautujących ciosach Udinese i wyniku 0:2 spodziewać się, że wszystko jeszcze się zmieni. A jednak Lech Poznań znów pokazał charakter. Wyrównał na 2:2 i sprawa awansu wciąż jest otwarta.

Piłkarzem, który jest idealnym odbiciem tego niesamowitego meczu, wydaje się Kolumbijczyk Manuel Arboleda. Tak jak cały Lech, bardzo chciał poradzić sobie z Włochami i strzelić gola. Wszak po raz pierwszy od czasu początków jego kariery w Poznaniu na mecz przyjechała jego żona. Tak jak cały Lech, Arboleda wyszedł na mecz z Udinese bez kompleksów. I tak jak cały Lech, popełnił jednak fatalne błędy, które skończyły się tragicznie. Stratą dwóch goli w ciągu pięciu minut. - Znów mieliśmy horror. Zabrakło nam ogrania w europejskich pucharach. Było widać, że to Udinese jest bardziej doświadczone. Dominowali, jeśli chodzi o agresywność w atakowaniu przeciwnika. W rewanżu my musimy wygrać, ale oni też muszą. Nie mogą remisować przez 90 min, bo stracą bramkę w ostatniej sekundzie i odpadną. Tych kibiców, a liczna grupa się wybiera do Włoch, postaramy się nie zawieść - mówił Franciszek Smuda.

Smuda, to najrozsądniejszy wybór spośród Polaków

Maciej Szczęsny: Reprezentacja Franciszka Smudy ? będzie grała dynamicznie

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.